GKS Jastrzębie. Pozbawieni złudzeń

Piłkarze GKS-u Jastrzębie zakończyli rok bezdyskusyjną porażką z Koroną Kielce.


Ci kibice GKS-u Jastrzębie, którzy liczyli na metamorfozę swojej drużyny w meczu z Koroną Kielce, bardzo szybko zostali pozbawieni złudzeń. Goście byli zespołem wyraźnie lepszym i zdobycie przez nich bramki(ek) było tylko kwestią czasu. Gospodarze chcąc zaksięgować jakiś punkt, musieli liczyć na… cud.

Zresztą tabela nie kłamie, a dorobek punktowy zgromadzony przez ekipę z Harcerskiej mówi wszystko. Trzynaście punktów zdobytych w 19. potyczkach to nie powód do dumy, tylko wstydu. Z drugiej strony na co mogli liczyć trenerzy Jacek Trzeciak i Dariusz Kłus, skoro mogli sprowadzić zawodników o określonych umiejętnościach i wymaganiach finansowych?

Nie czarujmy się, to byli piłkarze z niższych lig, z wyjątkiem Konrada Handzlika (ostatnie pół roku siedział na ławce w Warcie Poznań) i Michała Kuczałka, który przyszedł z Resovii. Czego się można po nich było spodziewać? Czego wymagać, czego oczekiwać? Nie zamierzam nikogo obrazić, ale jest takie powiedzenie „Choćbyś nie wiem, jak mocno chłostał osła, nigdy nie stanie się on wierzchowcem wyścigowym”. Innymi słowy, sprowadzeni latem do Jastrzębia piłkarze po prostu pewnego pułapu nie przekroczą i kropka.

W rundzie jesiennej bardzo słabo wyglądała gra obronna jastrzębian. Dowodem na to są aż 33 stracone gole, czyli średnio bramkarze GKS-u wyciągali piłkę z siatki 1,73 raza na mecz. Tylko trzy razy (ze Stomilem Olsztyn, GKS-em Katowice i Puszczą Niepołomice) drużyna z Jastrzębia Zdroju zagrała na zero z tyłu.

Potwierdzeniem powyższej tezy był niedzielny mecz z Koroną. Najpierw rzut karny dla kielczan sprokurował Szymon Zalewski, faulując Dawida Błanika. Jacek Podgórski dokonał egzekucji z 11 metrów. Nawiasem mówiąc Zalewski nie dotrwał do końcowego gwizdka arbitra Piotra Idzika, bo w 82. minucie w następstwie drugiej żółtej kartki musiał opuścić boisko. Drugi gol dla podopiecznych Kamila Kuzery to zasługa stopera GKS-u, Michała Bojdysa, który wyprowadzając futbolówkę stracił ją na rzecz Jakuba Górskiego, który idealnie obsłużył Oliveirę, a ten nie miał litości i „zamknął” mecz.

To nie był jedyny taki numer „Bojdiego” w tej rundzie, kilka „wielbłądów” uszło mu na sucho, jak choćby w meczu z GKS-em Katowice, gdy niebezpieczeństwo zażegnał bramkarz Mikołaj Reclaf. Jedynym pozytywem niedzielnego meczu był debiut w pierwszym zespole GKS-u 16-letniego Miłosza Misali, który w 71. minucie zastąpił Jakuba Niewiadomskiego.

Trener jastrzębian Grzegorz Kurdziel z powodu porażki z Koroną nie rozdzierał szat. – Powtórzę to, co powiedziałem, jak przyszedłem do klubu – powiedział na konferencji prasowej. – Mam świadomość, w którym miejscu znajduje się ta drużyna, w jakim miejscu przejmuję ten zespół. Przed nami na pewno jest bardzo dużo pracy, również działaczy. Rozmawiałem już z prezesem i dyrektorem sportowym, zimą planujemy wzmocnienie zespołu, a na pewno zwiększyć rywalizację w zespole. To plan dotyczący najbliższej przyszłości. Pewne ruchy kadrowe będziemy chcieli przeprowadzić jeszcze w grudniu.



Sam mecz z Koroną? W bardzo porządny sposób realizowaliśmy taktykę, wiedzieliśmy, z kim gramy i to co sobie założyliśmy przed meczem zespół w dobry sposób starał się realizować. Niestety, zadecydowały błędy indywidualne, zarówno przy pierwszej, jak i drugiej bramce. Mieliśmy dobry fragment w meczu, to była druga połowa, kiedy bardzo często podłączaliśmy się do akcji ofensywnych.

Robiliśmy przewagę w bocznych sektorach boiska, dostarczaliśmy piłkę w pole karne przeciwnika. Nie zawsze te zagrania były dokładne, ale mieliśmy dzięki temu rzuty rożne. Zespół poczuł się wtedy pewniej, częściej przebywał na połowie Korony. Gdyby nie strata drugiego gola, najprawdopodobniej stworzylibyśmy jakieś sytuacje pod bramką gości.


Na zdjęciu: Obrońca GKS-u Jastrzębie Szymon Zalewski (z prawej) w meczu z Koroną Kielce miał „na sumieniu” rzut karny dla rywali.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus