GKS Katowice. Na zwycięstwa przyjdzie czas

Gdybyśmy teraz wyglądali rewelacyjnie, mocno bym się tym martwił, bo połowa sierpnia to nie jest w przygotowaniach okres na bycie wypoczętym i świeżym – mówi Grzegorz Słaby, trener GKS Katowice.


Katowiczanie w pocie czoła przygotowują się do sezonu. Za nimi już trzy sparingi, wszystkie przegrane, z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 1:3 i w ostatni weekend z Aluronem CMC Wartą Zawiercie 0:4 i 1:2.

– Mamy za sobą tygodnie naprawdę wymagających przygotowań, podczas których zawodnicy nie oszczędzali się. Odbyliśmy bardzo dużo jednostek treningowych przed sparingowym dwumeczem z zawiercianami, dlatego widać było, że piątkowy mecz na wyjeździe był grany na dużym zmęczeniu. I nic dziwnego, jesteśmy w okresie, kiedy wszystkie drużyny przygotowujące się do ligi są na podobnym poziomie zmęczenia.

Widać było, że w elementach wymagających siły fizycznej i dynamiki popełnialiśmy sporo błędów – wyjaśnia Słaby, który największe pretensje miał o poziom zagrywki.

– W pierwszym piątkowym spotkaniu nie byliśmy w stanie wyrządzić większych szkód rywalowi. Ułatwiliśmy grę rozgrywającemu Aluronu, a sami oddaliśmy w tym elemencie za dużo punktów. Natomiast w sobotę, grając zupełnie innym zestawieniem na przyjęciu, spisaliśmy się w polu serwisowym zdecydowanie lepiej, a to przełożyło się na poziom gry blok-obrona, z którego jestem generalnie zadowolony – przyznaje szkoleniowiec GKS-u.

– Mamy mankamenty, ale one wynikają w dużej mierze ze zmęczenia, jakie towarzyszy zawodnikom. Mam nadzieję, że dokładność i dynamika przyjdą z czasem, w najważniejszym okresie przed ligą. Gdybyśmy teraz wyglądali rewelacyjnie, mocno bym się tym martwił, bo połowa sierpnia to nie jest w przygotowaniach okres na bycie wypoczętym i świeżym – dodaje.

Katowiczanie zwłaszcza w drugim starciu z ekipą „Jurajskich rycerzy’ mogli myśleć o wygranej. Decydowały końcówki, w których zabrakło im zimnej krwi i wyrachowania.

– Przegrane końcówki bardzo mnie bolą i nie ma na nie żadnego usprawiedliwienia. W PlusLidze wiele spotkań będziemy rozstrzygali właśnie w dwóch-trzech ostatnich akcjach seta i po prostu musimy wiedzieć, jak robić to na swoją korzyść. Sobotni sparing przyniósł nam mimo wszystko pewną nutkę optymizmu: wykorzystaliśmy w tych dwóch meczach wszystkich dostępnych graczy, każdy dostał szansę na pokazanie się i będziemy dalej szli tą drogą.


Czytaj jeszcze: Stawką jest przetrwanie rozgrywek

Na razie liczy się w niej sam proces treningowy, a nie wynik, natomiast chcemy wygrywać w każdym meczu, także sparingowym, bo to buduje atmosferę i dobrze wpływa na morale – twierdzi Słaby.

Jego podopieczni szybko będą mogli sobie je podreperować. Już w środę czeka ich kolejny mecz kontrolny. Podejmą ZAKSĘ. W najbliższy weekend z kolei będą gospdarzami turnieju, w którym zagrają: MKS Będzin, Cuprum Lubin i Asseco Resovia.

– Liczymy na to, że będziemy bili się z tymi wszystkimi drużynami jak równy z równym i że tym razem końcówki setów będziemy rozstrzygali na naszą korzyść – mówi opiekun GieKSy.


Na zdjęciu: Przed przyjmującymi GieKSy – w akcji Kamil Kwasowski (z parwej) i Justin Watten – jeszcze sporo pracy nad prezycją.

Fot. Rafał Rusek/pressfocus