GKS Tychy. Paliwo jest cały czas pod korek

Krzysztof Wołkowicz zapewnia, że na finiszu rundy tyszanie czują się mocni.


Od meczu rozegranego 30 lipca, kiedy to w pierwszej kolejce GKS Tychy podejmował ŁKS Łódź, sporo się wydarzyło. Tyszanie, choć w trakcie pierwszej rundy mieli też chwile słabości, nadal są w ścisłej czołówce I-ligowej tabeli, natomiast łodzianie, startujący z etykietką kandydata do awansu, na półmetku rozgrywek niespodziewanie znaleźli się w środku stawki.

– Tamten mecz, którym zaczynaliśmy sezon, kojarzy mi się przede wszystkim z moją przepiękną bramką, która dała nam punkt – mówi Krzysztof Wołkowicz, który po długiej przerwie spowodowanej kontuzją wrócił wówczas na I-ligowe boiska z „przytupem”.

– Na początku ŁKS miał przewagę i udokumentował ją golem, ale później potrafiliśmy odrobić stratę i nawet mogliśmy się pokusić o zwycięstwo. Jednak to już historia. Teraz czeka nas zupełnie nowe starcie. Nie wsłuchujemy się jednak w informacje, które dochodzą z obozu łodzian o ich kłopotach i problemach, tylko koncentrujemy się na ich piłkarskich atutach, bo na pewno w niedzielę na boisko wybiegnie przeciwko nam jedenastka zawodników o wysokich umiejętnościach. Spodziewam się więc trudnego spotkania.

Zmiany w obronie

Można powiedzieć, że przed Krzysztofem Wołkowiczem kolejny powrót do gry. Oczywiście już nie tak długo oczekiwany, jak ten w meczu pierwszej kolejki, bo wtedy lewy obrońca tyszan wrócił na boisko po 9 miesiącach i 2 dniach. Tym razem bowiem Artur Derbin, po 15 spotkaniach ligowych rozegranych od pierwszej do ostatniej minuty dał swojemu żelaznemu żołnierzowi odpocząć w spotkaniu z GKS-em 1962 Jastrzębie.

– Taka była decyzja trenera, który uznał, że w tym natłoku spotkań taka przerwa jest mi potrzebna – dodaje 27-letni obrońca GKS-u Tychy.

– U mnie – jak to się mówi – „paliwo jest jednak cały czas pod korek” i jestem gotowy do gry. Staram się to udowodnić na każdym treningu i z taką samą myślą wyszedłem też na sparingowy mecz z Zagłębiem Sosnowiec. Wybiegałem 90 minut i jestem gotowy do występu w Łodzi… tak samo, jak pozostali zawodnicy, z którymi rywalizuję o miejsce w jedenastce. Na pewno – w porównaniu ze składem, w którym zagraliśmy poprzedni mecz ligowy – zajdą w niej zmiany, bo po czwartej żółtej kartce z gry na środku obrony wypada Nemanja Nedić, ale w naszej kadrze na każdą pozycję jest minimum dwóch kandydatów, więc trener ma pole manewru.

Naturalnym zmiennikiem, co zresztą też było widać w sparingu z Zagłębiem Sosnowiec, jest Łukasz Sołowiej, który zagrał na stoperze razem z Kamilem Szymurą, ale jest też przecież Wiktor Żytek, który również występował już w naszym zespole na tej pozycji. A o tym, kto ostatecznie zagra, dowiem się pewnie w Łodzi.

Zdobyć komplet punktów

Z jednej strony przed zawodnikami GKS-u Tychy pierwszy mecz rundy rewanżowej, ale z drugiej strony tyszanie mają też świadomość, że jeszcze nie dokończyli rundy jesiennej i na finiszu tegorocznych rozgrywek mają jeszcze cztery spotkania.

– Nie ma to jednak większego znaczenia – zapewnia obrońca, mający w tym sezonie na swoim koncie dwie bramki dla tyszan.

– Do każdego kolejnego spotkania podchodzimy tak samo. Wychodzimy na boisko, żeby zdobyć komplet punktów i czy to jest ostatni mecz pierwszej rudy, czy też pierwsze spotkanie rewanżowej serii, nie ma to znaczenia. I tak samo będziemy grać w Łodzi, jak i później w zaległym meczu z Koroną w Kielcach oraz z Resovią u nas i z Miedzią w Legnicy. Teraz jednak całą swoją uwagę skupiamy na ŁKS-ie.


Fot. Dorota Dusik