GKS Tychy. Podtrzymać punktową serię

Zajmując piąty miejsce w I lidze GKS Tychy zaczyna jesienną rywalizację z drużynami, które są wyżej.


Bartosz Szeliga po meczu GKS-u Tychy z Puszczą Niepołomice miał prawo czuć szczególny niedosyt. To po jego interwencji sędzia wskazał na „wapno” choć nie było ku temu żadnych podstaw i rywale trafieniem z rzutu karnego odebrali drużynie Artura Derbina dwa punkty.

– To jest już poza mną i drużyną – mówi 27-letni prawy obrońca tyszan. – Musimy o tym szybko zapomnieć, bo to nie są sprawy na które mamy wpływ. Oczywiście, szkoda nam punktów, na które zapracowaliśmy, ale tak się czasem w piłce nożnej zdarza. Ja od razu byłem pewien, że nie powinno być rzutu karnego. Po pierwsze rękę miałem przy ciele i nie powiększyłem tak zwanego obrysu ciała. Po drugie interweniowałem poza linią boczną pola karnego.

Po meczu zostałem utwierdzony w tym swoim przekonaniu informacją, że to był „wielbłąd” sędziego, ale to już niczego nie zmieni dlatego od wtorku koncentruję się już na tym co nas czeka w niedzielę, czyli na meczu z Górnikiem Łęczna.

Miło się znowu zobaczyć

Podczas analizy najbliższego rywala Bartosz Szeliga miał okazję przypomnieć sobie… starych znajomych.

– U boku ich stopera Tomka Midzierskiego miałem okazję dziesięć lat temu wchodzić do seniorskiej piłki w Sandecji Nowy Sącz, a razem z ich najlepszym strzelcem Bartkiem Śpiączką przez półtora sezonu grałem razem w Niecieczy – wylicza zawodnik mający 118 występów w ekstraklasie. – Nie mamy jednak jakichś szczególnych relacji, ale na pewno miło będzie się znowu zobaczyć. Na boisku czeka nas trudna przeprawa, bo zajmujący trzecie miejsce w tabeli beniaminek udowodnił w dotychczasowych meczach, że ma dobrze zorganizowaną defensywę i gra do końca, strzelając zwycięskie gole nawet w ostatnich sekundach.

Zdobywał punkty

Zespół z Łęcznej w rundzie jesiennej na swoim boisku rozegrał 7 spotkań, z których 6 wygrał i 1 zremisował. Domowy bilans bramkowy 12:2 też budzi szacunek.

– Wiemy o tym, ale zdajemy sobie także sprawę z tego, że my też jesteśmy dobrą drużyną – zapewnia Bartosz Szeliga. – Jedziemy do Łęcznej, żeby to potwierdzić. Tym bardziej, że moje dotychczasowe wizyty na boisku Górnika kończyły się zdobyciem punktów. Grałem tam dwukrotnie z Piastem Gliwice w ekstraklasie i najpierw wiosną w 2015 roku wygraliśmy 2:1, a w następnym sezonie zremisowaliśmy 0:0. Chcę więc podtrzymać punktową serię i jestem przekonany, że nasza gra obronna, która w meczu z Puszczą nie pozwoliła rywalom na wypracowanie okazji bramkowych znowu będzie skuteczna.

Czują się coraz pewniej

– Co prawda z linii defensywnej wypadł kontuzjowany Krzysiek Wołkowicz, który nadal trenuje indywidualnie, ale jego miejsce na lewej stronie łańcucha zajął Marcel Stefaniak i w meczu z Puszczą dopasował się do zespołu. Wcześniej dostawał swoje minuty, a gdy zaszła taka potrzeba trener na niego postawił i mógł być zadowolony. Najważniejsze, że jako zespół czujemy się coraz pewniej i ze świadomością, że stać na dużo zaczynamy jesienny atak na szczyt. Zdajemy sobie sprawę z tego, że mecz w Łęcznej to dopiero początek rywalizacji z drużynami, które w tabeli są w tej chwili przed nami – kończy prawy obrońca tyszan.


Fot. Dorota Dusik