GKS Tychy. Zaczyna się finisz – pod górkę

Najpierw mecz z Górnikiem w Łęcznej. Potem na GKS Tychy czekają kolejne zespoły z czoła tabeli.


Jedno jest pewne. Po takich meczach, jak ten zremisowany przez tyszan z Puszczą, trzeba się szybko otrząsnąć. Nic już nie da rozdrapywanie ran w dyskusji nad podyktowanym przez sędziego Marka Opalińskiego rzucie karnym, który – jak podkreślają wszyscy obserwatorzy – niepołomiczanom się nie należał. Dlatego słowami najpierw kapitana, a następnie strzelca jedynej bramki dla GKS-u Tychy w tym zremisowanym 1:1 meczu zamknijmy temat spotkania z 11. kolejki i przyglądnijmy się, jak trójkolorowi przygotowują się do następnej potyczki.

– Czasami są takie ciężkie mecze – stwierdził Łukasz Grzeszczyk.

– Mieliśmy grę, wydaje mi się, pod kontrolą. Puszcza nam zbytnio nie zagrażała. My stwarzaliśmy groźne sytuacje przy stałych fragmentach gry, przy których dochodziliśmy do okazji bramkowych, ale nie wygraliśmy.

Trudno to przeżyć

– Wiedzieliśmy, jaką drużyną jest Puszcza, więc przygotowywaliśmy się na ciężki bój i taki był – dodał Szymon Lewicki.

– Nie chcę oceniać pracy sędziego, ale mamy różnego rodzaju szkolenia i spotkania z arbitrami, a później na boisku słyszymy gwizdek i widzimy taką decyzję, o której nie sposób cokolwiek powiedzieć, żeby… czegoś nie powiedzieć. Przez nią wszystko się odwróciło. Szkoda, że nie utrzymaliśmy prowadzenia. Tym bardziej, że mecz się układał pod nasze dyktando i tak naprawdę Puszcza nie zagroziła nam w żaden sposób, a mimo to wyrównała. Cóż, takie jest życie, trzeba dalej grać…

Atuty beniaminka z Łęcznej

Teoretycznie będzie o nie trudniej niż w ostatnim spotkaniu, ponieważ najbliższym rywalem GKS-u Tychy jest bardzo dobrze spisujący się beniaminek z Łęcznej. Górnik, plasujący się na 3. miejscu w I-ligowej tabeli, ma jeden mecz mniej niż drużyna Artura Derbina, a mimo to podopieczni znanego w Tychach szkoleniowca, Kamila Kieresia, mają w swoim dorobku 4 punkty więcej i wystąpią w roli gospodarza. Warto przypomnieć, że w środowym zaległym meczu z GKS 1962 Jastrzębie, strzelając gola w 4 minucie doliczonego czasu gry, łęcznianie wygrali 2:1.

Świąteczne treningi

– Zdajemy sobie sprawę z tego, że czeka nas trudny mecz – zapewnia Artur Derbin, trener piątej drużyny tabeli I ligi.

– Dlatego podporządkowaliśmy ten tydzień temu, co nas czeka w niedzielę o godzinie 16.00 w Łęcznej. Zaczęliśmy mikrocykl od wtorkowego popołudniowego treningu. W środowe święto mieliśmy podwójne zajęcia, a na czwartek i piątek zaplanowaliśmy pojedyncze ćwiczenia. Po sobotnim rozruchu wsiądziemy w autokar. Spotkanie z Górnikiem rozpoczyna nasz „finisz pod górkę”; potem czekają nas jeszcze konfrontacje z kolejnymi zespołami, które są w tabeli przed nami. Ale na razie o nich myślimy, tylko koncentrujemy się na najbliższej potyczce. No i czekamy na opinie naszego sztabu medycznego, kto z kontuzjowanych zawodników będzie już mógł wrócić do gry.


Czytaj jeszcze: Głos wołającego po Puszczy

Lista leczonych

Dodajmy, że na liście leczonych są: Dawid Kasprzyk, pauzujący od 29 września, Krzysztof Wołkowicz i Damian Nowak, którzy nabawili się kontuzji 28 października oraz Oskar Paprzycki, który w niedzielę podczas spotkania z Puszczą, po zderzeniu ze słupkiem, dotrwał na murawie do 63 minuty. O tym, kto z nich będzie gotowy do gry, przekonamy się, gdy trener Derbin w sobotę ogłosi meczową kadrę.


Na zdjęciu: Szymon Lewicki cieszył się z bramki zdobytej w spotkaniu przeciwko Puszczy Niepołomice, ale ubolewał, że zakończyło się ono remisem.

Fot. Dorota Dusik