Gojny wkurzony, bo ominą go ważne mecze

Dawid Gojny wciąż nie może się pogodzić z czerwoną kartką, którą obejrzał w meczu z Odrą Opole.


Nie tak miał wyglądać pierwszy ligowy mecz Dawida Gojnego w barwach Zagłębia z kapitańską opaską na ramieniu. Piłkarz sosnowiczan w 82 minucie został wyrzucony z boiska po faulu, który z wysokości trybun nie kwalifikował się na „czerwień”, a chwilę potem sosnowiczanie grając w osłabieniu stracili bramkę. Wyrównujący gol dla opolan pozbawił Zagłębie prowadzenia, a w konsekwencji wygranej, która była na wyciągnięcie ręki.

Cała sytuacja wydarzyła się w 77 minucie gdy Gojny sfaulował Mateusza Spychałę. Prowadzący zawody Albert Różycki upomniał piłkarza Zagłębia żółtą kartką, ale za chwilę dostał sygnał z wozu VAR i tak rozpoczął się koszmar kapitana sosnowiczan.

– Wciąż nie jestem przekonany, że to był faul na czerwoną kartkę. Był kontakt z rywalem, ale bardziej przypadkowy. Jestem wściekły na tę sytuację, ponieważ nie była to jednoznaczna czerwień. Nie przerwałem akcji „sam na sam” rywala, żebym czuł się w pełni winny tej decyzji. Zawodnik Odry wstał normalnie z boiska, nie potrzebował pomocy i sam był zaskoczony ostatecznym zakończeniem tej sytuacji.

Sędzia tak naprawdę zareagował dopiero po akcji nie przerywając wcześniej gry. Dopiero potem  pokazał mi żółtą kartkę. Za moment otrzymał sygnał z VAR-u i poinformował mnie, że musi to zajście sprawdzić na ekranie. Po analizie pokazał mi czerwoną kartkę przyznając, że z perspektywy boiska ten kontakt nie był na „czerwień”. VAR tak długo przekonywał sędziego, że powinna być czerwona kartka aż w końcu ten zmienił decyzję – nie kryje rozczarowania Gojny.

Piłkarz Zagłębia podkreśla, że w kolejnych meczach musi być bardziej czujny w kontaktach z przeciwnikiem. – Niestety po fakcie człowiek nie może już nic zrobić. Szkoda tego całego zamieszania, bo od razu straciliśmy gola i wypuściliśmy z rąk prowadzenie. Gdybyśmy utrzymali wynik, to nikt by nie płakał po tym meczu tylko ja, a tak ucierpiał cały zespół. Jeden błąd i tylko remis – dodaje gracz Zagłębia.

Dziś piłkarz ostatecznie dowie się jaką karę wymierzą mu w piłkarskiej centrali. Najmniejszy wymiar to dwa mecze pauzy. – To będzie najniższy możliwy wymiar kary. Mam nadzieję, że więcej nie będzie. Sędzia w protokole zapisał, że faul był brutalny, ale nie celowy więc liczę, że skończy się na tych dwóch spotkaniach. Mimo wszystko to dla mnie marne pocieszenie bo ominie mnie między innymi mecz z GKS-em Katowice, a wiadomo jak ważny jest to mecz dla Zagłębia.

Dwa miesiące przygotowań i już w pierwszym meczu zdarzenie, które wyklucza mnie z gry. Jestem wkurzony, bo przed nami ważne mecze, a ja nie mogę pomóc zespołowi. Czekałem na te spotkania przez całą zimę – mówi poirytowany piłkarz sosnowieckiej drużyny.

Kto pod nieobecność Gojnego przejmie kapitańską opaskę i wyprowadzi w piątkowy wieczór sosnowiczan na mecz z GKS-em? – Kapitanem wybranym przez zespół jest Lukas Duriszka. W związku z tym, że mecz z Odra zaczął na ławce rezerwowych opaskę przejąłem ja. Po moim zejściu założył ją Lukas. W ścisłym kapitańskim gronie jest jeszcze Michał Gliwa – wyjaśnia Gojny.

Wszystko wskazuje więc na to, że to właśnie bramkarz Zagłębia będzie kapitanem podczas najbliższego meczu sosnowiczan bo na zmiany w defensywie się nie zanosi.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus