Górnik Zabrze. A gdzie podziała się determinacja?

Minorowe nastroje w Zabrzu. Miała być kolejna wygrana u siebie, a przyszła przykra porażka.


Do starcia z „Białą gwiazdą” w sobotę na Stadionie im. Ernesta Pohla piłkarze Górnika przystępowali, jako 9 zespół ekstraklasy, dodatkowo wzmocniony pokonaniem przed reprezentacyjną przerwą Wisły Płock 4:2.

Niewiele sytuacji

Wszyscy zdawali sobie sprawę i przestrzegał przed tym przed samym spotkaniem trener Jan Urban, że Wisła mimo trzech wcześniejszych porażek pod rząd nie jest taka słaba, jak wskazywałyby na to wyniki. Liczono jednak na zdobycz punktową. No bo gdzie nie, jak u siebie? Na dodatek przed kilkunastoma tysiącami kibiców.

Niestety, sobotni mecz od początku nie układał się dla „górników”, jakby sami chcieli. To goście spod Wawelu, też licznie wspierani przy Roosevelta przez swoich kibiców, uzyskali optyczną przewagę. Potem wprawdzie zabrzanie mieli swoje okazje, Piotr Krawczyk i Jesus Jimenez, celnie na bramkę młodego Mikołaja Biegańskiego, który udanie między słupkami zastąpił Pawła Kieszka, strzelał Krzysztof Kubica, ale to wszystko, na co było stać Górnika.

Po stracie bramki po celnym uderzeniu Michala Frydrych na początku II połowy znakomitą okazję miał jeszcze Lukas Podolski i… to wszystko co pokazał Górnik. Nie tego oczekiwało 15 tys. fanów na trybunach zabrzańskiego stadionu, nie tego oczekiwał trener Urban…

Z płocką Wisłą „górnicy” na początku drugiej połowy też przegrywali, żeby w ostatnich dwóch kwadransach rzucić się rywalowi do gardła i wydrzeć trzy punkty. W konfrontacji z „Białą gwiazdą” takiego nastawienia zabrakło.

Jeden nieszczęśliwy strzał

– Nie jesteśmy zadowoleni, bo nie tak miało to wyglądać – komentuje to co się stało w sobotnie popołudnie Adrian Gryszkiewicz. Obrońca Górnika dodaje.

– Nie wiem co się z nami stało. Na drugą połowę wyszliśmy jakbyśmy byli trochę rozkojarzeni. Nie wiem dlaczego tak to wyglądało. Mieliśmy swoje założenia na mecz, ale nie udało się ich zrealizować i przegrywamy – mówi.

Mody obrońca Górnika w 50 minucie przy strzale Frydrycha miał pecha. Piłka odbiła się od niego, zmieniła lot piki i wpadła do siatki. Grzegorz Sandomierski w bramce nie miał szans na skuteczną interwencje.

– Nie zrobiłem żadnego ruchu, stanąłem, ale piłka nieszczęśliwie się ode mnie odbiła i wpadła do naszej siatki – komentuje.



Czego w takim razie zabrakło zabrzanom w przegranym 0:1 spotkaniu z „Białą gwiazdą”? – Wiśle Płock rzuciliśmy się do gardła, a w meczu z zespołem z Krakowa tego właśnie zabrakło. Nie było u nas widać tej determinacji, która była widoczna w spotkaniu z drużyną z Płocka. No i co, jeden nieszczęśliwy strzał i przegrywamy – tłumaczy Gryszkiewicz.

W kolejnych grach łatwo nie będzie, tym bardziej że teraz przed Górnikiem dwa wyjazdy. W sobotę grają w lidze z rozpędzoną ostatnio Lechią, a zaraz potem mecz 1/16 Pucharu Polski. W przyszłą środę 27 października rywalem Górnika będzie Ślęza Wrocław.


Na zdjęciu: Mikołaj Biegański (z prawej) wydatnie pomógł Wiśle wygrać ważny mecz w Zabrzu.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Hanouszek najlepszy?

Według InStat Index, który liczbowo ocenia grę piłkarzy, najlepszym zawodnikiem sobotniego starcia Górnik – Wisła (0:1) był nie kto inny, jak Matej Hanouszek. Doświadczony 28-letni czeski obrońca za mecz w Zabrzu zdobył 275 punktów. Tuż za nim był spisujący się bez zarzutu w bramce Mikołaj Biegański.

A kto na najwyższe noty zasłużył w górniczej jedenastce? Rafał Janicki za starcie z „Białą gwiazdą” otrzymał 268 punktów, a kolejny Jesus Jimenez tych punktów miał 250. Hiszpan sporo punktów „nabił” wygranymi dryblingami. Z ośmiu wygrał aż 6, tyle że niewiele to na boisku dało…