Rekord Damiana Przytuły

Górnik Zabrze szybko zapomniał o porażce w Piotrkowie Trybunalskim, wygrywając prestiżowy mecz z Azotami Puławy.


Co prawda starcia Górnika z Azotami nie decydują o mistrzostwie Polski, ale o brązowym medalu już tak i elektryzują co najmniej, jak mecze Kielc z Płockiem. Nie inaczej było dziś w Zabrzu, gdzie podrażnieni niespodziewaną porażką z Piotrkowianinem gospodarze chcieli udowodnić, że była ona tylko wypadkiem przy pracy. Naprzeciw siebie mieli mocno zmobilizowanych i wyprzedzających ich w tabeli puławian. Goście od początku chcieli narzucić swoje warunki, ale na prowadzeniu byli tylko w… 1 i 3 minucie. Na więcej nie pozwolił im Piotr Wyszomirski. Broniący jak w transie doświadczony golkiper najpierw tak postraszył Piotra Jarosiewicza, że ten spudłował z karnego, a następnie sam w spektakularny sposób zatrzymał Kacpra Adamskiego przy rzucie z 7 metrów.

Ta interwencja tak nakręciła „Wysza”, że z każdą minutą wybijał rywalom z głów plan zdobycia 3 punktów. Jego kolegom z ataku wychodziło z kolei niemal wszystko i nic dziwnego, że w 11 minucie prowadzili 6:3. Kłopoty ze wstrzeleniem się w bramkę miał Taras Minocki i nim upłynął kwadrans, na parkiet wybiegł Damian Przytuła. Z „bombami” lewego rozgrywającego Górnika Zurabi Canidze i Wojciech Borucki nie byli w stanie sobie poradzić, a swoboda, z jaką kapitan zabrzan trafiał do siatki, znamionowała jego wysoką dyspozycję.


Czytaj także


Po zmianie stron Przytuła kontynuował koncert, a rzucając 4 bramki z rzędu w 37 minucie zapewnił swej drużynie 7 trafień przewagi. W 46 minucie skuteczni w obronie oraz ataku zabrzanie prowadzili już 27:18 i niektórzy liczyli na pogrom. Goście jednak nie zamierzali ustępować, zaczęli trafiać i w 51 minucie – po rzucie Canidze do pustej bramki – było tylko 27:23. Wzmocnienie defensywy, gol z koła, cztery kontry skrzydłowych i dwie niesamowite bramki Przytuły pozwoliły jednak odeprzeć atak.

– Ostatnio gramy na okrągło, bo do Superligi dochodzi Liga Europejska i dalekie podróże. Zmęczenie daje się we znaki, ale bardzo nam zależało na zwycięstwie w tym prestiżowym meczu. Mieliśmy już 9 bramek na plusie, ale rywale nie złożyli broni. Trochę podgonili, lecz punkty zostały w Zabrzu. Cieszymy się, jednak hucznego świętowania nie będzie, bo w niedzielę o 7.20 mamy zbiórkę przed wylotem do Aten, gdzie we wtorek powalczymy o wyjście z grupy Ligi Europejskiej – powiedział Damian Przytuła, który podkreślił, że 11 bramek to jego rekord.


Górnik Zabrze – Azoty Puławy 34:29 (16:12)

GÓRNIK: Wyszomirski, Ligarzewski – Szyszko 5, Tokuda 4, Morkowski 1, Kaczor, Minocki 2, Artemenko 6, Mauer 2/2, Przytuła 11, Ilczenko 1, Baczko 1, Wąsowski, Bogacz, Krawczyk 1. Kary: 6 minut. Trener Tomasz STRZĄBAŁA.

AZOTY: Cincadze 1, Borucki – M. Marciniak 1, Fedeńczak, Virbauskas 3, Janikowski 1, Kacper Adamski 3, Jarosiewicz 9/5, R. Przybylski 1, Zarzycki 1, Zivkovic 1, Ostrouszko 2, Burzak 5, Bereziński 1. Kary: 6 minut. Trener Siergiej BEBESZKO.


Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus