Co za mecz w Krakowie! GKS stracił trzy punkty w doliczonym czasie

Wisła Kraków – GKS Katowice 3:2. Spotkanie na stadionie przy ulicy Reymonta trzymało w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty.


Kibice gospodarzy mieli już dość, bo zanosiło się na kolejną stratę punktów u siebie i czwarty z rzędu mecz bez wygranej. Od początku używali dużo pirotechniki, świętując 20-lecie ruchu „ultras”, ale po 80 minucie odpalili fajerwerki. Było jasno i głośno, a sędzia Wojciech Myć dwukrotnie kazał drużynom zejść z boiska. Po powrocie doliczył do drugiej połowy 11 minut i w tym czasie GKS zapomniał o obronie, co Wisła bezlitośnie wykorzystała. 2:2 było po debiutanckim golu rezerwowego Patryka Gogóła, do którego piłkę wycofał Bartosz Jaroch. Trzy punkty przyniosło dośrodkowanie Szymona Sobczaka na głowę mierzącego zaledwie 173 centymetry Angela Baeny. Skrzydłowy zachował się wzorowo, stawiając nie na siłę, a technikę uderzenia.


Czytaj także


GKS zapłacił wysoką cenę za odważną grę. Nie stanął w polu karnym jak wiele drużyn, które przyjechały do Krakowa po remis. Gospodarze sprawili prezent Jarosławowi Królewskiemu, który dokładnie rok temu został powołany na stanowisko prezesa. Niewiele jednak brakowało, by znów musiał tłumaczyć się przed kibicami za to, że konsekwentnie stawia na Radosława Sobolewskiego.

Prowadzenie Wisły do przerwy

„Biała gwiazda” popełniła kilka błędów, ale GKS w pierwszej połowie nie potrafił ich wykorzystać. Mecz trwał kilkanaście sekund, a Jaroch zbyt krótko zagrywał do Alana Urygi i piłkę przejął Mateusz Mak. Wychowanek krakowskiego klubu zepsuł akcję i niedokładnie podał do Grzegorza Rogali. Przed przerwą piłkę źle wybijał Alvaro Raton. Posłał ją na kilkadziesiąt metrów, ale szybko wróciła w jego pole karne. Do strzału po zagraniu Sebastiana Bergiera doszedł Adrian Błąd, bramkarz dobrze zareagował, ale ewentualny gol nie zostałby uznany z powodu spalonego. Tymczasem krakowianie prowadzili od 3 minuty. Przeprowadzili atak nie w swoim stylu, bez zbędnego „holowania” piłki. Na wolne pole w stronę Szymona Sobczaka zagrał Igor Sapała. Napastnik zastępującego kontuzjowanego Angela Rodado przypadkowo zaliczył asystę plecami przy golu Goku, który zszedł do środka i trafił z 15 metrów.

GKS odrobił stratę

Na początku drugiej połowy na 2:0 mógł podwyższyć Uryga, który ma na koncie ponad 100 spotkań w pierwszym zespole, ale nie może się doczekać bramki. Jego „główkę” po dośrodkowaniu Sapały z wolnego świetnie na linii obronił Dawid Kudła, a dobitka 29-latka była niecelna. Niewykorzystana szansa się zemściła, bo goście w końcu wykorzystali prezenty wiślaków i wyszli na prowadzenie! W 57 min Uryga popełnił błąd po zagraniu z prawej strony i oko w oko z Ratonem stanął Bergier. Podniósł piłkę, bramkarz ją trącił, ale zatrzepotała w siatce. Krakowianie dobrze zareagowali, niewiele pomylił się Sobczak. Chwilę później cios zadał im Mak, który uprzedził Jarocha w polu karnym po wrzutce Błąda.

Przy 1:2 mecz mógł „zamknąć” Bergier, zrehabilitował się jednak Uryga i wybił piłkę z linii bramkowej.


Wisła Kraków – GKS Katowice 3:2 (1:0)

1:0 – Goku, 3 min, 1:1 – Bergier, 57 min, 1:2 – Mak, 63 min 2:2 – Gogół, 90+7 min, 3:2 – Baena, 90+10 min (głową)

WISŁA: Raton – Jaroch, Uryga, Colley, Szot – Carbo, Sapała (66. Alfaro) – Villar (87. Olejarka) Duda (87. Gogół), Goku (66. Baena) – Sobczak. Trener Radosław SOBOLEWSKI.

GKS: Kudła – Wasielewski (89. Brzozowski), Janiszewski, Jędrych, Komor, Rogala – Błąd (72. Marzec), Repka, Kozubal (89. Figiel), Mak (89. Shibata) – Bergier (83. Arak). Trener Rafał GÓRAK.

Sędziował Wojciech Myć (Lublin). Widzów 15 221. Żółte kartki: Colley, Goku (z ławki), Olejarka – Repka, Bergier, Rogala.


Tabela I ligi:


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus