Górnik Zabrze. Bielica łatwo nie odda swojego miejsca

W meczu w Mielcu 22-letni Daniel Bielica pokazał, że nie odda łatwo miejsca między słupkami bramki Górnika.


Wychowanek Zaborza Zabrze zadebiutował w ekstraklasie bardzo wcześnie, bo jako nastolatek, jeszcze u trenera Marcina Brosza. Jesienią 2018 Górnikowi akurat po dobrym wcześniejszym sezonie nie szło i Daniel Bielica dostał szansę w meczu z Arką u siebie w połowie grudnia 2018 roku, zastępując Tomasz Loskę.

Wygrana rywalizacja

Kilka tygodni później miejsce w bramce Górnika zostało zamurowane na długi czas, a sprawcą wszystkiego był Martin Chudy. Słowak nie oddał bramkarskiego trykotu nikomu, broniąc w lidze nieprzerwanie przez 2,5 roku i zaliczając kolejnych 84 ligowych gier! W tej sytuacji Bielica grał na wypożyczeniu najpierw w pierwszoligowej Sandecji, gdzie był jednym z wyróżniających się graczy, a potem w Warcie Poznań, gdzie w poprzednim sezonie zaliczył 5 gier w najwyższej klasie rozgrywkowej, przegrywając jednak walkę o pozycję numer 1 z bardziej doświadczonym Adrianem Lisem, który jak Bielica, był jednym z głównych bohaterów 20. kolejki ekstraklasy.

Latem zabrzanin wrócił do domu, ale znowu nie było łatwo, bo na Roosevelta ściągnięto byłego reprezentanta Polski Grzegorza Sandomierskiego. Ten bronił przez większą część pierwszej części rozgrywek, ale w końcówce 2021 roku trener Jan Urban i odpowiedzialny za bramkarzy Mateusz Sławik zdecydowali, żeby dać szansę właśnie Bielicy. Ten w wygranym meczu z Rakowem w Częstochowie, a także tuż przed świętami w starciu z liderem Lechem w Poznaniu pokazała, że warto na niego stawia

Popis w końcówce

Przed rozpoczęciem okresu przygotowawczego trener Urban mówił, że ostrzy sobie zęby na rywalizację w bramce, a ostateczną decyzję zostawia szkoleniowcowi bramkarzy. Mateusz Sławik, świetnie znający swój fach, zdecydował o postawieniu na Bielicę i się nie pomylił. Owszem, młodemu golkiperowi zdarzył się w wygranym 2:1 meczu ze Stalą błąd w I części, kiedy wypuścił piłkę z rąk po jednej z wrzutek piłkarzy gospodarzy, ale popis dał w końcówce.

Najpierw wybronił w sytuacji sam na sam zatrzymując Mateusza Maka, a potem z wyczuciem broniąc piłkę po uderzeniu z jedenastu metrów w wykonaniu Grzegorza Tomasiewicza, który przecież w tym elemencie z reguły się nie myli. Zresztą już w pierwszej połowie piłka po strzale pomocnika mielczan z karnego o mało co przez Bielicę nie została zatrzymana.

– Niewiele brakło, żebym miał obronione dwa rzuty karne, ale wtedy nie byłoby tego drugiego. Wyszło dobrze, skończyło się happy endem, lepiej nic nie może kosztować niż taki obroniony karny w samej końcówce, z czego bardzo się cieszę – podkreślał po meczu.

Szansa dla Sandomierskiego

„Górnicy” nie musieliby przeżywać ze Stalą takiej nerwówki i drżeć o wynik do ostatnich sekund, gdyby wykazali się lepszą skutecznością.

– Chyba do poprawy jest przede wszystkim właśnie skuteczność. W meczu ze Stalą brakło tej kropki nad „i” wcześniej i sami gdzieś tam skomplikowaliśmy sobie sytuację, ale najważniejsze, że wyjechaliśmy z Mielca z trzema punktami. Zapominamy o stylu, a najważniejsze, że dopisujemy sobie do bilansu trzy punkty – zaznacza Bielica.



Wiele odpoczynku zabrzanie, jak ich lokalny rywal Piast nie mają, bo już przecież w środę po południu (godz. 17.30) zaległy mecz w Gliwicach 1/8 Pucharu Polski. Akurat w tym spotkaniu, wiele na to wskazuje, może dojść do zmiany w bramce, bo na czas pucharowej rywalizacji do bramki może wskoczyć doświadczony Grzegorz Sandomierski. We wcześniejszych pucharowych grach z Radomiakiem i Ślęzą w bramce stał Bielica, który w tamtym momencie był rezerwowym. Teraz role się odwróciły.


Na zdjęciu: Daniel Bielica zagrał w Mielcu świetne spotkanie. To był jego meczu numer 9 w ekstraklasie.

Fot. Damian Kościesza/PressFocus