Górnik Zabrze. Bramka z dedykacją

W meczu z Pogonią Adrian Gryszkiewicz zdobył swojego pierwszego gola na ekstraklasowych boiskach.


Jeszcze niedawno w odniesieniu do gry górniczej jedenastki głośno mówiło się i pisało o tym, że w ofensywie jest ona zależna od gry jednego zawodnika, a chodziło oczywiście o najskuteczniejszego strzelca zespołu Jesusa Jimeneza.

Szanują ten punkt

Temat podnosił też trener Jan Urban mówiąc, że oczekiwałby od pozostałych zawodników, z Lukasem Podolskim na czele, żeby też dołożyli swoje. No i w ostatnim czasie role się odwróciły. Doświadczony szkoleniowiec może nie tyle co walnął pięścią w stół, bo jest przecież wyjątkowo spokojnym trenerem i człowiekiem, ale jego słowa i apele poskutkowały, bo w ostatnim czasie na potęgę trafiają ci, którzy do siatki w ekstraklasie jeszcze nie trafiali.

Zaczął Erik Janża i Lukas Podolski w wygranym klasyku z Legią, potem gola w starciu z Górnikiem Łęczna zdobył Robert Dadok, w końcu „swoją” bramkę w niedzielnym spotkaniu z jedenastką ze Szczecina ustrzelił też „Adi” Gryszkiewicz.

Było to w przełomowym momencie spotkania. Górnik przegrywał przecież z „portowcami” 1:2, żeby wyrównać na kilka minut przed końcem.

– Cieszy to, że walczyliśmy do końca, że strzeliliśmy tą drugą bramkę dającą nam remis 2:2 i w trudnym meczu, z niełatwym przeciwnikiem mamy punkt. Jest jednak niedosyt, bo dwie stracone bramki po indywidualnych błędach. Przeważaliśmy w tym spotkaniu, kontrolowaliśmy to co się działo na boisku, graliśmy piłką. Jak mówię czujemy lekki niedosyt, ale z drugiej strony szanujemy ten punkt – komentował po meczu Adrian Gryszkiewicz.

22-letniego obrońcę, który akurat w poniedziałek obchodził swoje urodziny zapytaliśmy, komu dedukuje swojego pierwszego gola na boiskach ekstraklasy? Długo z odpowiedzą się nie zastanawiał.

– Dedykuję tą bramkę mojej dziewczynie Kindze. To wspaniałe uczucie strzelić bramkę w ekstraklasie jeszcze na naszym stadionie i przy naszych kibicach – zaznaczał po spotkaniu.

Okradziony Jimenez

Przy bramce zachował się nie jak środkowy obrońca, ale jak rasowy napastnik. – Poczekałem do skończenia akcji w polu karnym przeciwnika. Jesus dostrzegł mnie w polu karnym i dograł piłkę, a ja dopełniłem już praktycznie formalności. Wszyscy spodziewali się, że strzelę bramkę głową, a zdobyłem ją lewą nogą. Bardzo się cieszę, bo zdobyty gol i cenny punkt uratowany – podkreśla.

Przy bramce Gryszkiewicza nie sposób nie docenić świetnego zagrania Jimenza. Hiszpan może nie zdobywa ostatnio bramek, ale swoimi podaniami, akcjami otwiera drogę do bramki kolegom, będąc jedną z wyróżniających się postaci w talii trenera Urbana. Zresztą w niedzielny wieczór można napisać, że został przez sędziów okradziony ze „swojego” gola.

W czym rzecz? Już w doliczonym czasie był faulowany w polu karnym przez obrońcę Pogoni Konstantinosa Traiantafyllopoulosa. Ani beznadziejnie prowadzący mecz Tomasz Musiał, ani odpowiedzialni za VAR Jarosław Przybył i Radosław Siejka nie zareagowali. Karnego na gola Jimenez pewnie by zamienił, bo z jedenastu metrów się nie myli. Sędziowie zdecydowali jednak inaczej…

Zwycięska ścieżka

Przed „górnikami” na koniec roku trudny kalendarz, bo już w środę zaległe spotkanie z Rakowem, a zaraz potem wyjazd do Poznania na starcie z liderem.

– Znowu mecze z drużynami z czołówki tabeli. Te spotkania z Rakowem i Lechem powinny być podobne do tego ze szczecinianami. Jedziemy tam jednak walczyć i myślę, że wygramy oba te mecze. Forma jest, jesteśmy na fali i mówi to też nasz trener. Nic, tylko teraz podtrzymywać to, a w następnej rundzie grać tak samo. Trochę szkoda, że liga kończy, ale z drugiej strony jest czas na odpoczynek, na przygotowania do rozgrywek i z powrotem wrócić na zwycięską ścieżkę – podkreśla Gryszkiewicz.

LICZBA

74

MECZE w ekstraklasie ma zaliczone Adrian Gryszkiewicz. Górnośląski obrońca, który piłkarskiego abecadła uczył się w młodzieżowym Gwarku Zabrze, debiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej 9 lutego 2018 roku w meczu z Wisłą w Płocku, gdzie „górnicy” ulegli 2:4. Z tamtego meczu, z tamtego składu w obecnej górniczej ekipie nie ma już oprócz niego żadnego zawodnika.


Na zdjęciu: Adrian Gryszkiewicz strzelił premierową bramkę w ekstraklasie ze specjalną dedykacją.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus