Wszędzie dobrze, ale w Zabrzu najlepiej

Górnicy mają na swoim koncie 7 punktów zdobytych w 5 meczach i zajmują miejsce w samym środku tabeli. Jeśli jednak rozłoży się ten wynik na czynniki pierwsze, dostrzeże się, że „Trójkolorowi” punktują tak naprawdę tylko na własnym stadionie. Przy Roosevelta 14-krotni mistrzowie Polski grali dwa razy, oba te spotkania wygrali, oba po 1:0, więc jak na razie można mówić, że zabrzańska arena jest prawdziwą twierdzą. Tylko Śląsk Wrocław i Pogoń Szczecin mogą pochwalić się równie dobrym bilansem gier u siebie, choć niepokonane są jeszcze Lechia Gdańsk (dwa remisy) oraz Piast Gliwice i Zagłębie Lubin (jedna wygrana i dwa remisy). Tylko Górnik i Pogoń nie straciły gola u siebie.

Problem nieskuteczności

Dużo gorzej sprawy się mają, jeśli chodzi o spotkania wyjazdowe. W Płocku, na inaugurację, górnicy zremisowali 1:1, następnie przegrali z drugą Wisłą w Krakowie 0:1 (po szczęśliwym trafieniu Chuci w ostatniej akcji meczu), zaś ostatnio ulegli dość wyraźnie w Białymstoku 1:3. W żadnym z tych spotkań Górnik nie prezentował się wyraźnie gorzej od swojego rywala, nie odstawał, jednak przez błędy w defensywie i własną nieskuteczność poza Zabrzem zdobył na razie tylko punkt. Zresztą brak skuteczności pod bramką przeciwnika mógł odbić się na Górniku chociażby w meczu z Rakowem Częstochowa, kiedy piłkarze trenera Marcina Brosza nie byli w stanie podwyższyć niepewnego prowadzenia, mimo kilku świetnych sytuacji pod bramką beniaminka.

Porażka Górnika w Białymstoku. Nosy zwieszone na kwintę…

– W drugiej połowie po bramce Łukasza Wolsztyńskiego złapaliśmy kontakt i to był newralgiczny moment tego spotkania. Mieliśmy jeszcze swoje sytuacje i ta skuteczność jest elementem, nad którym musimy pracować. Robimy to, ale jak widać nie jest to takie proste. Samo stwarzanie sytuacji to zbyt mało. Musimy kłaść jeszcze większy nacisk na pracy nad naszą skutecznością – mówił po meczu w Białymstoku trener Brosz. Jagiellonia mogła cieszyć się nie tylko ze zwycięstwa, ale także z tego, że do siatki nie trafił Igor Angulo. Hiszpan strzelał do tej pory we wszystkich meczach przeciwko „Dumie Podlasia” i choć w sobotę miał dobrą okazję, po której defensorzy „Jagi” wybijali piłkę z linii bramkowej, to na listę strzelców się nie wpisał.

Nie odstawali

Nie można powiedzieć, że Górnik ma notoryczny problem z meczami wyjazdowymi, bo jego dwa poprzednie sezony w ekstraklasie – po awansie z pierwszej ligi – jasno pokazują, że na to zasady nie ma. Jako beniaminek zabrzanie u siebie przegrali tylko 2 razy, przy 7 porażkach poza własnym stadionem, ale zarówno u siebie, jak i na wyjeździe wygrali po 8 meczów. Natomiast w poprzednim sezonie „Trójkolorowi” lepiej radzili sobie w roli gości – 25 punktów zdobyli w delegacji, 21 u siebie. – Cóż, Jagiellonia była lepsza i wygrała, choć wynik jest zbyt wysoki. Jak już mówiłem, stworzyliśmy dobre sytuacje. Piłkarsko nie odstawaliśmy – mówił w pomeczowej rozmowie z TVP Sport [Łukasz Wolsztyński]. Można więc chyba stwierdzić, że wyjazdowy kłopot leży przede wszystkim w górniczych głowach.

 

Na zdjęciu: Górnik walczył, momentami przeważał, ale ostatecznie na pierwszą wyjazdową wygraną musi czekać przynajmniej do meczu z Arką Gdynia.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ