Grają dalej

Wydawało się, że w trzeciej tercji torunianie nie wytrzymają naporu Cracovii, ale wygrali ją pewnie, jak również cały mecz.


Torunianie, by przedłużyć rywalizację musieli wygrać, zatem szybko zabrali się do pracy i już w 32 sekundzie strzelili gola. Przed Pieriewozczikowem znalazł się Serguszkin, który nie miał problemów z pokonaniem golkipera „Pasów”. Cracovia starała się odpowiedzieć, ale w pierwszej tercji jej się to nie udało, choć oddała dwa razy więcej strzałów od rywala (12:6). Kontra i trafienie Fieofanowa, już w drugiej odsłonie, dało Enerdze dwa gole przewagi i wtedy goście wreszcie wzięli się do roboty.

Krakowianie złapali kontakt za sprawą Kapicy, który trafił pod poprzeczkę, a pod koniec drugiej odsłony zdołali doprowadzić do wyrównania. Co ciekawe chwilę wcześniej sędziowie dość długo analizowali sytuację, która miała miejsce pod bramką… Cracovii. Uznali ostatecznie, że krążek nie przekroczył linii bramkowej, a następnie odesłali na ławkę kar Fieofanowa, który bezpośrednio wystrzelił krążek poza taflę. Chwilę wcześniej na przymusowy odpoczynek trafił Elomaa i goście grali z przewagą dwóch zawodników. Z takiego prezentu nie skorzystać wręcz nie wypadało; Doherty podał do Welsha, który huknął co sił, a Svensson nie mógł nic zrobić.
Wydawało się wtedy, że Cracovia pójdzie w trzeciej tercji za ciosem, skończy tę rywalizację i zamelduje się w półfinale. Stało się jednak coś zupełnie odwrotnego. Najpierw Elomaa wpadł do tercji obronnej „Pasów”, a krążek po jego strzale nim wpadł do siatki odbił się jeszcze od słupka. Dwie i pół minuty później torunianie wrócili na dwubramkowe prowadzenie. Skończyła się kara Cracovii, Doherty zdążył wrócić na lód, ale torunianie grali w przewadze do końca. Nowożyłow zagrał zza bramki do nadjeżdżającego Kozłowa, który ładnym strzałem zmieścił krążek pod poprzeczką. „Pasy” rzuciły się do odrabiania strat, ale na posterunku był Svensson. Dość powiedzieć, że toruński bramkarz obronił w całym meczu 31 strzałów.

Drużynie Rudolfa Rohaczka nie pomogło też to, że w końcówce meczu zawodnikom puściły nerwy, choć i torunianie zostali „zaproszeni” przez sędziów na ławkę kar. Zwycięstwo Energi, strzałem do pustej bramki, przypieczętował Serguszkin i na szóste spotkanie, które odbędzie się w najbliższy piątek, oba zespoły wracają do Krakowa.

Energa Toruń – COMARCH Cracovia 5:2 (1:0, 1:2, 3:0)

1:0 – Serguszkin – Orłow (0:32), 2:0 – Fieofanow – Nowożyłow – Serguszkin (27:08), 2:1 – Kapica – Murphy (29:37), 2:2 – Welsh – Doherty – Goodwin (37:46, w podwójnej przewadze), 3:2 – Elomaa – Gusevas (44:59), 4:2 – Kozłow – Serguszkin – Nowożyło (47:29), 5:2 – Serguszkin – Fieofanow (57:42).

Sędziowali Mariusz Smura i Paweł Breske oraz Rafał Noworyta i Artur Hyliński.

ENERGA: Svensson; Orłow – Kozłow (2), Jaworski – Szkodienko, Kuzniecow – Smirnow, Gusevas – Podsiadło; Serguszkin – Fieofanow (2) – Nowożyłow, Szabanow – Czawanczikow (2) – Bondaruk (2_, Osipow (4) – Rożkow – Elomaa (2), Dołęga – Olszewski – Jaakola. Trener Jurij CZUCH.

CRACOVIA: Pieriewozczikow; Ignatowicz (2) – Dudasz (2), Saukko (2) – Kostromitn, Doherty (4) – Gutwald (2), Szaur – Gula; Csamango – Welsh – Brynkus, Tiala – Nemec – Oksanen, Kapica (2) – Goodwin – Murphy (2), Franek – Jeżek – Nejezchleb. Trener Rudolf ROHACZEK.

Kary: Energa – 14 min, Cracovia – 16 min.