Prawie został pobity

Nie wrócili do Bielska-Białej piłkarze Podbeskidzia, którzy po wyeliminowaniu Pogoni pozostali w Siedlcach i przygotowywali się do ligowego spotkania z Polonią Warszawa. Nie do końca zadowolony z pucharowego spotkania jest szkoleniowiec Grzegorz Mokry, ponieważ po meczu narzekał na skuteczność swoich piłkarzy.


– Na pewno cel nadrzędny, jakim był awans do kolejnej rundy Pucharu Polski, został zrealizowany. To cieszy, bo rozgrywki pucharowe są bardzo ważne, bo są możliwością pokazania siebie, klubu na lepszej arenie. Możemy wylosować przeciwnika z górnej półki w kolejnej rundzie. Strzeliliśmy trzy bramki, ale chciałbym, żebyśmy byli bardziej skuteczni. Tych sytuacji z całą pewnością było znacznie więcej i mogliśmy mieć mecz pod kontrolą znacznie wcześniej – mówił szkoleniowiec. Mokry jest zadowolony z determinacji i woli walki, jaką pokazuje jego zespół. Przy drugim golu do piłki obronionej przez bramkarza ruszyło „jak w ogień” trzech piłkarzy Podbeskidzia. Ostatecznie gol został zaliczony Janowi Hlavicy, ale początkowo trudno było dostrzec, kto trącił ją, nim wpadła do siatki. – Tak musimy walczyć zarówno w obronie, jak i ataku, żeby piłka nie znalazła się w naszej bramce, a udało się ją umieścić w bramce rywala – mówi trener.

Nie było sensu wracać

Podbeskidzie po spotkaniu pucharowym pozostało w Siedlcach. Władze klubu podjęły decyzję, że lepiej spędzić trzy noce na Mazowszu, przed piątkowym ligowym spotkaniem w Warszawie, niż wracać do Bielska-Białej. „Górale” praktycznie zaliczyliby tylko jedną jednostkę treningową na własnych obiektach w środę i następnego dnia ponownie musieliby się udać w kilkugodzinną podróż autokarem.


Czytaj także


– Część drużyny zaraz po meczu pucharowym udała się na odnowę biologiczną na pobliski basen, pozostali mieli trening wyrównawczy na boisku. W środę i czwartek w planach mamy przedpołudniowe treningi po śniadaniu. W piątek, w dniu meczu z Polonią Warszawa, czeka nas rozruch, takie pobudzenie, odprawa i mecz – przekazał trener Mokry. Zadowolony z odniesionego zwycięstwa i stylu był autor jednego z goli Jan Hlavica. – Mam dziś duży szacunek dla rywali. Pokazali dobre umiejętności techniczne, byli dobrze przygotowani fizycznie. Tak wyglądają rozgrywki pucharowe, znam to z czeskich boisk. Cieszymy się z wyniku, bo zwycięstwo nie przyszło nam łatwo. Jesteśmy bardzo zadowoleni z awansu do kolejnej rundy.

Polonia dopiero po dogrywce

Czeski obrońca został zapytany o drugiego gola, który padł w ogromnym zamieszaniu w polu bramkowym. Kto go strzelił? – Myślę, że to jednak byłam ja, ale nie jestem pewien czy Bartek (Bida – przyp. red.) by się ze mną zgodził. Nie ma to jednak większego znaczenia. Ta sytuacja pokazuje, jak wielka determinacja panuje w zespole. Każdy z nas chciał wpakować piłkę do bramki i tak to powinno wyglądać – mówił Hlavica, który w kolejnej rundzie chciałby zagrać przeciwko drużynie z ekstraklasy. Awans do kolejnej rundy we wtorek wywalczyła sobie także Polonia Warszawa. Najbliższy rywal Podbeskidzia pokonał po dogrywce Skrę Częstochowa. Emocje panowały nie tylko na murawie, ale również poza nią. Rafał Smalec, trener Polonii mówił o nich na pomeczowej konferencji.

– Zostałem prawie pobity przez prezesa klubu i panów ochroniarzy, którzy zaczęli mnie łapać za szyję, za ręce, zaczęli odganiać i wyrywać od barierek, bo nie można było stać w miejscu, w którym nie było zaznaczone, że nie można stać. Dostałem czerwoną kartkę, nie wiem za co. Stanąłem sobie na górze, a za chwilę okazało się, że było to niedozwolone miejsce.


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus