Uryga wpadł w rytm

Wychowanek Wisły Kraków Alan Uryga rozegrał cztery mecze z rzędu. Dwa ostatnie lata były dla niego koszmarem.


Alan Uryga coraz lepiej radzi sobie w zespole „Białej gwiazdy”. W końcu nie trapią go kontuzje, które uniemożliwiły mu grę w ostatnim sezonie krakowian w ekstraklasie i poprzednim w I lidze. Gdy 29-latek wrócił na boisko, trener Radosław Sobolewski przekazał mu kapitańską opaskę.

Gehenna

Środkowy obrońca na wczesnym etapie kariery był wystawiany na pozycji defensywnego pomocnika. Pierwsze kroki stawiał w Hutniku, ale uważa się za wychowanka Wisły. Nigdy nie ukrywał przywiązania do 13-krotnego mistrza Polski, choć w 2017 roku został źle potraktowany przez ówcześnie rządzących klubem. Co gorsza, został bardzo źle potraktowany, bo o braku przedłużenia umowy dowiedział się ze strony internetowej klubu. Musiał sobie znaleźć nowe miejsce i na cztery lata zakotwiczył w Płocku, gdzie rósł z każdym miesiącem. Praktycznie nie opuszczał meczów, był jednym z najlepszych stoperów ekstraklasy i został kapitanem „Nafciarzy”.


Czytaj także:


Zawsze ciągnęło do Krakowa, a przede wszystkim do Wisły. W Płocku oferowali mu nowy kontrakt, ale zdecydował się na zmianę, co tłumaczył także względami rodzinnymi. Pod Wawelem Wisłę prowadzili już inni ludzie i naprawili to, ce zepsuli ich poprzednicy, podpisując z Urygą kontrakt aż na pięć lat. Powrotem zachwycali się kibice, ale wszyscy szybko się przekonali , jak może nas doświadczyć los. Pierwszą kontuzję odniósł w czasie wakacji. Jesienią zagrał w trzech spotkaniach i znów odezwały się problemy. W kwietniu ubiegłego roku otrzymał kolejny cios – zerwał więzadło i uszkodził łąkotkę. I tak stracił dwa lata.

Lider drużyny

Jego powrót się przedłużał. Poważne kontuzje zostały wyleczone, ale pojawiały się drobne, więc w klubie wszyscy dmuchali na zimne. Wyczekiwana chwila nastąpiła w sierpniowej potyczce z Odrą Opole. Wszedł na murawę w drugiej połowie, a w kolejnych czterech był już w podstawowym składzie. Radzi sobie coraz lepiej i nieoczekiwanie tworzy podstawową parę środkowych obrońców ze Szwedem Josephem Colleyem, który był blisko odejścia. – Nasza współpraca wygląda coraz lepiej, i to mimo różnic językowych. Dogadujemy się od pierwszego meczu. Dobre było to, że wtedy zwyciężyliśmy co zbudowało nas mentalnie – mówi [Alan Uryga].

W poprzednim sezonie kapitanem Wisły był Igor Łasicki. Po słabym początku obecnych rozgrywek usiadł na ławce i opaskę przejął Goku, ale nie nosił jej długo. Było oczywiste, że zasługuje na nią Uryga. – Jestem wychowankiem Wisły, czuję się mentalnie mocny, żeby być liderem tej drużyny. Staram się z tej roli wywiązywać jak najlepiej – podkreśla.


Odwołanie

Wisła odwołała się do PZPN od żółtej kartki Hiszpana Goku, którą otrzymał w sobotnim meczu z Motorem. Rozgrywający został napomniany w doliczonym czasie gry, po zdobyciu czwartego gola, gdy wraz z kolegami cieszył się z przypieczętowania zwycięstwa. Arbiter ukarał piłkarza za prowokacyjne celebrowanie zdobycia bramki. Była to trzecia kartka Goku i kolejna będzie oznaczała pauzę w jednym meczu. Chyba, że komisja podzieli stanowisko klubu.


Na zdjęciu: Alan Uryga (z lewej) jest wiślakiem z krwi i kości. Takich piłkarzy w ostatnim czasie brakowało w zespole „Białej gwiazdy”

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus