Hokej. Dwa kopniaki GKS-u Katowice

Stać nas na medal i chcielibyśmy go zdobyć przy obecności naszych kibiców – deklaruje katowicki obrońca, Maciej Kruczek.


Gdy strzela się gola i zapisuje asystę przy zwycięskim trafieniu to ma się powody do zadowolenia – tak właśnie było w przypadku obrońcy GKS-u Katowice Macieja Kruczka podczas piątkowego meczu z GKS Tychy. Patryk Wajda, jego partner z obrony, też nie chciał być gorszy, bo zapisał trzy podania, zaś cały zespół opuszczał Stadion Zimowy w Tychach z podniesionym głowami.

Po ponad 5 latach odnieśli wreszcie wygraną w Tychach 4:3 (po dogrywce). Wydawało się, że ta zwycięska seria (5 meczów – 13 pkt.) będzie kontynuowana w potyczce na własnym lodzie z Re-Plastem Unią Oświęcim. A tymczasem goście zwyciężyli 1:0 i tym razem katowiczanie schodzili do szatni w kiepskich nastrojach.

Reprezentacyjna forma

Kruczek, 32-letni obrońca rodem z Krynicy, po wielu udanych sezonach w Krakowie okazał się niechciany. Oczywiście, o pracę nie musiał się martwić, bo otrzymał kilka interesujących propozycji; wybrał tę z Katowic.

– Odbyliśmy naradę rodzinną, bo nie chcieliśmy opuszczać Krakowa – wyjaśnia nasz bohater.

– Przyjąłem ofertę GKS-u ze względów logistycznych, ale to był dobry wybór, bo trafiłem do ambitnego zespołu z aspiracjami. Śmiem twierdzić, że nie mieliśmy okazji pokazać wszystkich naszych atutów.

Kruczek spisuje się w tym sezonie znakomicie, jest liderem wśród defensorów – w dotychczasowych meczach zgromadził 15 pkt. (5 goli + 10 asyst).Wajda, drugi z reprezentacyjnej pary, wcale nie jest gorszy, bo zgromadził 10 „oczek” (4+6). Obaj stanowią groźny duet, a gdy tylko nadarza się sytuacja, bez skrupułów z ogromną siłą kierują krążek w stronę bramki przeciwnika.

– Z Patrykiem znamy się doskonale i mieliśmy już okazję grywać razem. Nic tylko się cieszyć z dotychczasowych osiągnięć, choć szkoda, że w niedzielę nam się nie udało trafić do bramki Unii – podsumowuje ten wątek defensor.

Dwa kopy

„Po zawirowaniach – testy prawdy”, tak pisaliśmy w piątek na naszych łamach o hokeistach GKS- Katowice przed trudnym dwumeczem. Trener Andrej Parfionow oraz jego podopieczni połowicznie są zadowoleni, bo porażka z Unią 0:1 zabolała, a jeszcze bardziej brak strzelonych goli na własnym lodzie.

– To prawda, że nas zabolało, bo przecież mieliśmy kilka znakomitych sytuacji, które powinniśmy wykorzystać – ocenia doświadczony obrońca.

– Z chwilą przyjścia nowego trenera zawsze jest dodatkowa mobilizacja i większość zawodników pragnie pokazać się z jak najlepszej strony. To było widać podczas zajęć oraz meczów. Wygrywając w Tychach, dostaliśmy kopa motywacyjnego, ale dość szybko dostaliśmy kolejnego, tym razem szybko nas sprowadzono na ziemię. Musimy uzbroić się w cierpliwość i pozwolić trenerowi ułożyć drużynę według swojej koncepcji. Zespół składa się z doświadczonych zawodników i tych z mniejszym stażem, a trener musi to poskładać. Może trzeba będzie jeszcze kolejnego transferu w defensywie, bo mamy w niej braki. Szkoda, że nie udało się wygrać z Unią, bo pewnie bylibyśmy w innym nastroju. Poniżej oczekiwań zaprezentowaliśmy się podczas gry w przewadze, a takie sytuacje są kluczowe w meczu z równorzędnym rywalem. Musimy postawić na określone schematy i je szlifować w nieskończoność. Natomiast nieźle nam wychodzi gra w osłabieniach.

Czekając na fanów

Maciej Kruczek przekonuje, że GKS stać na medal, ale zagadką pozostaje jakiego koloru.

– Tegoroczna rywalizacja jest wyrównana i może poza dwoma drużynami każdy może wygrać z każdym. Jednak z tymi teoretycznie słabszymi trzeba się mieć na baczności. Niedawny nasz mecz ze Stoczniowcem jest tego przykładem (2:1 – przyp. red.). O wyniku decyduje gra w przewagach, jedno trafienie i tylko szkoda, że gramy przy pustych trybunach. Liczę na obecność kibiców w przyszłym roku i fajnie byłoby rozgrywać play offy w ich obecności. Cieszmy się, że gramy, bo gdyby nie było rozgrywek wówczas byłby koniec hokeja w naszym kraju – podkreśla defensor GKS-u.


Czytaj jeszcze: Głową w mur…

Czas na kadrę

Wprawdzie przyszłoroczne mistrzostwa świata Dywizji IB zostały odwołane, ale już w najbliższą niedzielę zbiera się kadra, by w przyszłym tygodniu rozegrać towarzyską potyczkę z Łotwą. Potem w ramach turnieju Euro Ice Hockey Challenge biało-czerwoni będą rywalizowali ponownie z Łotwą oraz Węgrami na lodowisku „Jantor” w Katowicach-Janowie.

Drużyny ligowe, poza dwoma meczami w Pucharze Polski, będą miały przerwę do 5 stycznia. Będzie wyjątkowo dużo czasu, by uzupełnić braki, jakie się pokazały podczas dotychczasowej rywalizacji.


Na zdjęciu: Maciej Kruczek (z lewej) jest przekonany, że GKS Katowice będzie rywalizował o medale.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus