Hokej. Na właściwej ścieżce…

Chcemy wygrać dwa ostatnie mecze rundy zasadniczej, by przed play offem zapewnić sobie pewien komfort – przekonuje napastnik GKS-u Tychy, Szymon Marzec.


Wszyscy oczekujecie od nas od początku do końca sezonu wysokich zwycięstw, efektownej gry i bramek. Gdy tylko mamy chwilę słabości i przegrywamy, wówczas szukacie dziury w całym. Krążą plotki, niesprawdzone informacje. A gdy wraca forma, zespół znów wygrywa, traktujecie to jako oczywistość. Tymczasem my też mamy prawo do słabszych chwil, czasami rywal wznosi się na wyżyny umiejętności i zwycięża – te słowa wypowiedział jeden z hokeistów GKS-u Tychy gdy zespół był po kilku porażkach i stracił pozycję lidera na rzecz JKH GKS Jastrzębie.

Marsz w górę

Trzecia runda PHL była dla tyszan kiepska i wokół zespołu zrobiło się gorąco. Trener Krzysztof Majkowski, tyszanin z krwi i kości, chodził w tym czasie pochmurny, ale ciągle powtarzał:

– Sami weszliśmy do tego bagna i sami z niego wyjdziemy.

– Potrzebny jest spokój i jestem przekonany, że wrócimy do naszego stylu. Już wkrótce będziemy znów wygrywać – dodawał II trener, Adam Bagiński, który zna realia tyskiej szatni jak mało kto, wszak w niej przebywał 17 lat jako zawodnik.

Strata do lidera z Jastrzębia wynosiła 5 „oczek”, jednak w Tychach niespecjalnie przywiązywano do tego wagę. Skupiano się przede wszystkim na swoich problemach i poprawą gry. Gdy nadeszła decydująca runda, a do jej zakończenia brakuje jeszcze dwóch kolejek, zobaczyliśmy odmieniony tyski zespół, a grudniowe porażki poszły w zapomnienie. Gra zyskała na jakości.

– Nie chcę wracać do tego, co było, bo i tak chyba trudno wystawić jakąś sensowną diagnozę – mówi napastnik do zadań specjalnych, Szymon Marzec, który przed sezonem przeniósł się z Gdańska do Tychów.

– Nie potrafię powiedzieć co się stało. Zdawaliśmy sobie sprawę, że układ gier w IV rundzie jest dla nas korzystny, bo mieliśmy kilku najgroźniejszych rywali u siebie. Przede wszystkim chcieliśmy pokonać zespół z Jastrzębia (udało się 7:3 – przyp. red.) i wysłać rywalom wyraźny sygnał, że bez względu na miejsce w tabeli wcale nie rezygnujemy z gry o złoto. Wprawdzie przegraliśmy w Oświęcimiu, ale wygraliśmy ważną potyczkę w Katowicach.

Udany powrót

Gdy hokeiści z Jastrzębia i Oświęcimia toczyli twardy bój w finale Pucharu Polski zespół GKS-u Tychy wygrał z Energą Toruń 4:3 i powrócił na pierwsze miejsce. Teraz musiałby nastąpić jakiś kataklizm, by je stracił, wszak w dwóch ostatnich meczach grają w Sosnowcu i u siebie ze Stoczniowcem, a wszyscy pozostali rywale toczą boje między sobą, by znaleźć korzystne rozstawienie przed play offem.

– Wolę dmuchać na zimne, bo Zagłębie na finiszu rozgrywek gra dobrze i o punkty w Sosnowcu może być trudno – przestrzega napastnik GKS-u.

– W meczu z Toruniem było sporo emocji, bo wygrana dawała nam fotel lidera. Chyba ta sytuacja nas trochę skrępowała w I tercji, ale w drugiej odzyskaliśmy właściwy rytm. Cieszy mnie też strzelona bramka w ważnym momencie, bo dawała remis 3:3. Uderzyłem idealnie i Anton Svensson nie miał nic do powiedzenia. Szybko zadomowiłem się w drużynie i zostałem obdarzony przez trenera zaufaniem, bo gram w sporym wymiarze czasowym i wychodzę w trudnych momentach, podczas osłabień. Trenerzy rotują w formacjach, bo u nas przecież jest spora konkurencja i trzeba walczyć o miejsce w składzie. Młodzież wcale nie została odstawiona, lecz trenuje i już miała okazją grać oraz zdobywać bramki. Kto wie czy jeszcze nie będzie miała okazji się zaprezentować.

Będzie się działo…

Play off zapowiada się wręcz szlagierowo, bo tylko zespół, któremu przyjdzie się potykać z Sanokiem, będzie faworytem. Pozostałe pary to wielka niewiadoma, a to z prostej przyczyny, że w kilku klubach szatnię opanowali obcokrajowcy.

W tyskim zespole po kontuzji mięśni brzucha powraca powoli Filip Komorski, który jest ważną postacią i ma dar zdobywania goli w kluczowych momentach meczu.


Czytaj jeszcze: Święto w jastrzębskiej „rodzinie”

– Nie wiemy jak się ułoży tabela, ale ciekawie zapowiada się mecz Cracovii z Jastrzębiem w ostatniej kolejce, więc wszystko może się zdarzyć – prognozuje Marzec. My z kolei chcemy zapewnić sobie pewien komfort. Pragniemy zakończyć tę udaną rundę kolejnymi dwoma zwycięstwami. Jeszcze nie wiemy jakie będą pary w ćwierćfinale play offu, ale wcale nie będę zdziwiony gdy rozstrzygnięcia będą zapadły dopiero w ostatnich, siódmych meczach.

Tyskim hokeistom przychodzi bronić tytułu mistrzowskiego w niecodziennym sezonie, na dodatek bez udziału kibiców. Wszyscy sportowcy uczestniczący w ligowej rywalizacji mocno nad tym ubolewają. GKS Tychy po piątkowej wygranej z Energą miał dwa dni wolnego, a od poniedziałku rozpoczęły się przygotowania do drugiej części sezonu i dzisiaj oraz jutro przewidziano podwójne zajęcia. Natomiast w piątek GKS Tychy rozegra w Katowicach mecz kontrolny.


Na zdjęciu: Szymon Marzec (przy krążku) w meczu z Energą popisał się efektowną bramką, w tym sezonie ma 9 goli i 10 asyst.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl