III liga. Blady strach pod kreską

Bardzo możliwe, że w przyszłym tygodniu zapadnie decyzja o wyłonieniu spadkowiczów z III ligi. – To największa niesprawiedliwość, jaka mogłaby być – denerwuje się Kamil Socha, trener Piasta Żmigród.


Po czwartkowym spotkaniu prezesów wojewódzkich ZPN-ów trzecioligowcy pozostają zawieszeni w próżni. Tak będzie do 12 maja, czyli najbliższego wtorku, kiedy decyzje o przyszłości poziomu rozgrywkowego nr 4 podjąć ma zarząd PZPN.

Najmniej spokojni w oczekiwaniu na wieści ze stolicy mogą być przedstawiciele stref spadkowych. O ile sezon w ligach od czwartej w dół został zakończony z przyznawanymi na podstawie obecnie obowiązujących tabel awansami oraz brakiem spadków, o tyle w trzeciej lidze może być inaczej. Tu pójść w ruch może miecz degradacji…


A nagle przyjdzie bankier

– To największa niesprawiedliwość, jaka mogłaby być! Powtarza to każdy, z kimkolwiek rozmawiam, nawet przedstawiciele drużyn niemających w tym żadnego interesu – grzmi Kamil Socha, trener Piasta Żmigród. – Porównuję to do sytuacji, w której miałbym kiepsko prosperującą firmę, ale chciałbym ją ratować. Wkładam wszystkie środki, zastawiam cały dobytek, coś zaczyna kiełkować. Pojawia się nadzieja, że rzeczywiście uratuję firmę i miejsca pracy dla wielu ludzi – a nagle przychodzi bankier i mówi, że wszystko mi zajmuje, bo jest koronawirus i nie ma pewności, że spłacę kredyty. W niższych ligach spadków nie ma, na szczeblu centralnym będzie można powalczyć o utrzymanie tak, jak trzeba, a trzecia liga może być wyjątkiem. To dla mnie coś nieprawdopodobnego, co może doprowadzić nawet do upadków kilku klubów. Nawet jeśli w większości przypadków nie będzie tak źle, to spójrzmy na taką Polonię Warszawa, która zainwestowała w zawodników, trenerów. Podam też przykład swojej drużyny. I co, my we wtorek usłyszymy, że spadamy? Mamy dalej płacić trzecioligowe pensje? – stawia pytania szkoleniowiec drużyny z Dolnego Śląska, która plasuje się „pod kreską” tabeli III grupy. Żmigrodzianie mają 14 punktów – tyle, co otwierające strefę spadkową rezerwy Zagłębia Lubin. Do zajmującej ostatnią bezpieczną pozycję Stali Brzeg starta tych zespołów wynosi po 5 „oczek”.


Taka wola Bońka?

– Mam mnóstwo znajomych trenerów pracujących na tym szczeblu i wszyscy są mocno wkurzeni tym przerzucaniem odpowiedzialności za trzecią ligi, tym brakiem konkretnej decyzji z nią związanej. Kompletnie nie wiemy, co mamy robić – mówi dalej Kamil Socha. III liga to jedyny szczebel, który nie jest jeszcze pewien swej przyszłościu. Odpowiadają za nią wojewódzkie ZPN-y (Warmińsko-Mazurski – za grupę I, Wielkopolski – za grupę II, Śląski – za grupę III, a Lubelski – za grupę IV), ale od przyszłego sezonu zarządzać rozgrywkami będzie już PZPN.

Z naszych informacji wynika, że „baronowie”, czyli prezesi WZPN-ów, optują za tym, by potraktować III ligę tak, jak każdą inną poza szczeblem centralnym – czyli zakończyć ją z awansami i brakiem spadków. Takiemu rozwiązaniu ma jednak sprzeciwiać się prezes Zbigniew Boniek. Jednym z powodów są pieniądze.

Zauważmy, że na tym poziomie już teraz grają 72 kluby, a liczba w razie braku spadków wzrosłaby do 84. To kilka meczów więcej w każdej kolejce. A mecze – to koszty dla związku, m.in. za delegacje sędziowskie. Gdyby to zliczyć, w skali sezonu idziemy w dziesiątki tysięcy złotych. Poza tym, chodzi o sam komfort organizacji rozgrywek i klubów w nich uczestniczących. Weźmy taką III grupę: jeśli nikt nie spadnie, to dokładając 4 beniaminków i – dajmy na to – Skrę Częstochowa, walczącą o utrzymanie w II lidze, wyjdą nam 22 zespoły. W normalnym układzie: 42 kolejki… Dużo, bardzo dużo. Dyskusja na zarządzie PZPN będzie burzliwa.


Coś im się zabiera

– Rozumiem, że wszyscy lubią mieć porządek w ligach; że PZPN chciałby uporządkować zarówno pierwszą, drugą, jak i trzecią ligę, bez nadmiernej liczby drużyn. Ale co poradzić, że czasy mamy jakie mamy? Albo dajcie nam dograć ten sezon, albo nas nie karajcie! Różne rzeczy w swoim 20-letnim trenerskim życiu widziałem, włącznie z meczami, podczas których zawodnicy grali na stojąco albo sędziowie robili coś, czego nie powinni, śmiejąc się prosto w twarz. Czegoś takiego, co może nam zafundować związek, jednak nie widziałem i trudno mi się z tym pogodzić – podkreśla trener Piasta Żmigród.

Dla tego klubu, ale też rezerw Zagłębia Lubin bądź – spoglądając na inne grupy – Polonii Warszawa czy Bałtyku Gdynia spadek będzie tragedią. Zwłaszcza w takich okolicznościach. Żmigrodzianie zimą wzmocnili się, pozyskali m.in. kilku zawodników Zagłębia Sosnowiec.


Czytaj jeszcze: Trzecioligowa kość niezgody



– Mimo porażki w pierwszym wiosennym meczu wszyscy nas chwalili, mówiąc, że Piast to już inny zespół niż jesienią. Choć sytuacja była trudna, mieliśmy szansę na utrzymanie. Jak można ludziom zabierać nadzieję? Drużyny walczące o awans nic nie tracą, a mogą zyskać. Teraz zabiera im się nadzieję na zysk, ale to się czasem w życiu zdarza. Te drużyny, które aktualnie grają w III lidze, w zdecydowanej większości nie myślały przecież o spadku, a utrzymaniu. Do rozegrania było 16 kolejek, przecież walcząc o uniknięcie degradacji nie musisz punktować tak znakomicie jak ktoś, kto gra o awans. Nam zabiera się coś, co już mamy, czyli trzecią ligę. Bez naszej winy. To będzie budzić ogromne kontrowersje – przekonuje Kamil Socha.


Sprawiedliwości nie będzie

Gdy dotarły wieści, że szefowie WZPN-ów nie podjęli decyzji o zakończeniu sezonu w III lidze, u niektórych mogła zapalić się lampka nadziei, że może nie wszystko stracone i da się wiosną wrócić do walki o punkty. Taki scenariusz to jednak fikcja, bo teraz wszystko rozbija się już tylko o sposób zakończenia tych rozgrywek.

– Realnie patrząc, zdaję sobie sprawę, że trudno byłoby dograć sezon. Trzeba patrzeć rozumem, a nie sercem. Musielibyśmy tak naprawdę grać co trzy dni. Nieraz w ekstraklasie po kilku kolejkach rozegranych rytmem sobota-środa-sobota słyszę, że ktoś jest zmęczony. To jak to przełożyć na pracujących półzawodowców czy amatorów? Niejednokrotnie pracujących fizycznie? Jeden z naszych zawodników jest teraz zatrudniony na budowie, jego dniówka trwa 10 godzin. Dla ligi nie ma sprawiedliwego rozstrzygnięcia, ale moim zdaniem najmniejszym złem byłoby uznanie tych rozgrywek za niebyłe. Wiem, że nie można porównywać pandemii do wojny, ale w obu przypadkach to siła wyższa. A podczas wojny dwukrotnie odwołano rozgrywki, nie zostały zakończone, nie uwzględniono żadnych tabel – dodaje szkoleniowiec zespołu ze Żmigrodu. Jemu, ale i wielu innym III-ligowcom, pozostaje odliczać dni do wtorkowego zarządu PZPN.



Na zdjęciu: Czy PZPN orzeknie o spadku m.in. Piasta Żmigród – mimo że w normalnym układzie miałby jeszcze kilkanaście kolejek, by wyskoczyć w tabeli nad „kreskę”?
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus

16 KOLEJEK mieli jeszcze do rozegrania III-ligowcy z grup II i III. 15 kolejek zostało w grupie I, a 17 – w IV.

0 PUNKTÓW w grupie IV dzieli plasujące się tuż nad „kreską” Orlęta Radzyń Podlaski od otwierającą strefę spadkową Jutrzenkę Giebułtów. W grupie II Grom Nowy Staw i Górnik Konin tracą po 1 punkcie do Jaroty Jarocin, zaś w grupie Ruchowi Wysokie Mazowieckie brakuje 2 „oczek” do Ursusa Warszawa. Największa, 5-punktowa strata ekip ze strefy spadkowej, jest w grupie III.


III-ligowcy w strefie spadkowej

Grupa I: Ruch Wysokie Mazowieckie, Polonia Warszawa, KS Wasilków
Grupa II: Górnik Konin, Grom Nowy Staw, Bałtyk Gdynia
Grupa III: Zagłębie II Lubin, Piast Żmigród, LZS Starowice Dolne
Grupa IV: Jutrzenka Giebułtów, Chełmianka Chełm, Podlasie Biała Podlaska