Ivi Lopez daje nadzieję przed rewanżem z Litwinami

Początek sezonu zazwyczaj bywa ciężki nawet dla zawodników, którzy mają doświadczenie w ekstraklasie. Po części było tak z Ivanem Lopezem.


Hiszpan pewnie egzekwował rzut karny, który dał zwycięstwo Rakowowi na inaugurację ligowych zmagań. Mimo to skrzydłowy może czuć spory niedosyt po pierwszym meczu.

Na boisku prezentował się tak, że ręce same składały się do oklasków. Poza akcjami indywidualnymi, dobrą kreacją czy przede wszystkim nienaganną techniką, często „meldował” się Frantiszkowi Plachowi. Słowacki bramkarz miał sporo kłopotów z Hiszpanem, a przede wszystkim z jego rzutami wolnymi. Lopez spotkanie mógł spokojnie zakończyć z dubletem, a nawet pokusić się o hat-tricka. Ciągle jednak na jego drodze stał Plach. Słowak dwukrotnie w znany tylko dla siebie sposób skutecznie odbijał piłki pędzące ze sporą prędkością pod poprzeczkę swojej bramki.

Trzeba jednak oddać Lopezowi, że w najważniejszym momencie utrzymał nerwy na wodzy. Raków tego dnia dwa razy musiał gonić wynik w Gliwicach. Podopieczni Marka Papszuna byli w tej materii niebywale skuteczni. Jednak to na plecach Lopeza była największa odpowiedzialność. Zmarnowana „jedenastka” mogła napędzić Piasta i zabrać mu i jego kolegom nie tylko remis, ale i jakiekolwiek punkty. Hiszpan zachował jednak zimną krew i pewnie pokonał Placha, dzięki czemu Raków do Częstochowy zabrał komplet punktów, pierwszy na inaugurację ligi od powrotu do ekstraklasy.

Ważna bramka może podbudować Hiszpana. Będzie to szczególnie ważne w kontekście kolejnych ligowych zmagań, ale przede wszystkim pucharów. Po meczu w Mariampolu Raków będzie musiał wygrać w Bielsku-Białej z Suduvą. Dobra postawa Lopeza może okazać się kluczowa do zwycięstwa z Litwinami


Fot. Tomasz Kudała/PressFocus