Jarosław Skrobacz: Morale zawodników podupadło

Rozmowa z Jarosławem Skrobaczem, trenerem GKS-u 1962 Jastrzębie.


Jak odreagował pan porażkę z Zagłębiem Sosnowiec?

Jarosław SKROBACZ: – Nie było to nic szczególnego, ale nie jest mi do śmiechu. Przegraliśmy kolejny mecz, a wcześniej seria trzech porażek z rzędu na własnym boisku nam się nie zdarzyła. Cokolwiek teraz powiem, każdy zinterpretuje to po swojemu. W tej chwili wszyscy widzimy, jakie spustoszenie poczyniła strata Kuby Wróbla. On był dużą osobowością nie tylko na boisku, ale również w szatni. Adam Wolniewicz też potrafił wstrząsnąć szatnią. Na pewno teraz nasza gra nie jest taka, na jaką nas stać. W przeszłości graliśmy lepsze mecze, ale również gorsze. Zdarzało się jednak, że przegrywaliśmy te, w których graliśmy dobrze, a wygrywaliśmy takie, w których prezentowaliśmy się słabo. Teraz trudno nam się „zebrać”, seryjne porażki nie wpływają dobrze na morale zawodników. Chciałbym jednak wyraźnie zaznaczyć i przypomnieć wszystkim, że celem nakreślonym przed rozpoczęciem sezonu przez władze klubu było utrzymanie w I lidze. Myślę, że tak się właśnie stanie. To my sami, czyli piłkarze i sztab, podnieśliśmy sobie poprzeczkę wyżej. Wyzwaniem dla nas było zajęcie szóstego miejsca w tabeli, premiowanego barażami o awans do ekstraklasy. Ci, którzy oczami wyobraźni widzieli nas już w elicie, powinni zejść na ziemię.

Zabronił wślizgów

Dlaczego po tym meczu dał pan swoim piłkarzom dwa dni wolnego? Wiem, że wcześniej miał pan zupełnie inne plany.

Jarosław SKROBACZ: – To prawda. Niedziela i poniedziałek były dniami wolnymi na prośbę piłkarzy. Argumentowali, że są bardzo zmęczeni, bo od dłuższego czasu nie mieli chwili wytchnienia. Przychyliłem się do ich prośby, dlatego odnowę biologiczną i trening wyrównawczy przeprowadziliśmy zaraz po meczu z Zagłębiem.

Teraz w głowie kłębią się panu pomysły, jaką jedenastkę wybrać na najbliższe spotkanie ligowe z Chojniczanką?

Jarosław SKROBACZ: – O tym myślałem już w trakcie poprzedniego meczu z Zagłębiem. Zmusiła mnie do tego praca sędziego, która szafował kartkami według uznania. Dlatego zdjąłem w 70 minucie Bartka Jaroszka, byśmy w następnym meczu nie zostali tylko z jednym środkowym obrońcą. Doszło do tego, że w przerwie w szatni zabroniłem zawodnikom wykonywania wślizgów. To absurd, ale co miałem zrobić, skoro arbiter dzielił kartkami na lewo i prawo?

Oprócz Michała Bojdysa jest jeszcze przecież Adam Wolniewicz…

Jarosław SKROBACZ: – Adam w środę miał badania wysiłkowe i w kadrze meczowej znajdzie się dopiero za 2-3 tygodnie. Czyli będzie mógł zagrać w dwóch, maksymalnie trzech meczach.

Trafna diagnoza zawodnika

Jak ważny dla pańskiego zespołu jest najbliższy pojedynek z Chojniczanką? Może być kluczowym momentem na finiszu rozgrywek?

Jarosław SKROBACZ: – Jest to mecz, który koniecznie trzeba wygrać, choć nie będzie to łatwe. I nie jest to wcale asekuracja z mojej strony. W naszej lidze każdy bowiem może wygrać z każdym, to widać jak na dłoni. Naprawdę nie rzucam słów na wiatr. Wystarczy przypomnieć, że prowadzące w tabeli Podbeskidzie zremisowało trzy mecze z rzędu, a postrzegana jako pewniak do awansu do ekstraklasy Stal Mielec przegrała w Bełchatowie. O Warcie Poznań, która przegrała dwa mecze z rzędu, w tym z Odrą Opole, nawet nie wspominam. Wracając natomiast do Chojniczanki – to zespół o wiele bardziej doświadczony i ograny od nas. Powiem zawodnikom, że tylko zwycięstwo sprawi, że zostaniemy w grze o szóstkę, natomiast remis lub porażka od tej strefy nas oddalą.


Przeczytaj jeszcze: Niebezpieczna strefa


Damian Tront powiedział, że spotkanie z Chojniczanką jest meczem o życie i to dla obu drużyn. Zgadza się pan z tezą postawioną przez pańskiego podopiecznego?

Jarosław SKROBACZ: – W pewnym sensie ma rację. Jeżeli patrzeć na najbliższe spotkanie pod kątem naszej obecności w pierwszej szóstce i udziału w barażach, to diagnoza Damiana jest trafna. Natomiast jeżeli przegramy ten mecz lub go zremisujemy, to dla nas liga już się skończyła. Chojniczance ewentualne zwycięstwo w Jastrzębiu nic nie da, jeżeli nie wygra pięciu następnych meczów. A o to będzie szalenie trudno.

Łatwo się tylko mówi

Zauważył pan, czy zawodnicy zaczęli nerwowo zerkać na tabelę?

Jarosław SKROBACZ: – Myślę, że patrzą na tabelę. Ale liczy się przecież koniec sezonu, a nie miejsce zajmowane w tabeli po 27. meczach. Na ostateczny wynik składa się wiele czynników, nie sposób wszystkiego przewidzieć. W poprzednim sezonie zajęliśmy 5. miejsce, ale gdyby w ostatniej kolejce kilka meczów zakończyło się innymi wynikami, moglibyśmy być na dziewiątym lub dziesiątym miejscu. Liga jest po prostu nieobliczalna. W ubiegłym roku zgromadziliśmy 48 punktów, teraz – moim zdaniem – trzeba zdobyć ich minimum 50, by zameldować się w barażach.

A pan patrzy na tabelę?

Jarosław SKROBACZ: – Na tyle, że wiem, na którym obecnie jesteśmy miejscu. Znajdujemy się poza strefą barażową. Siódme miejsce zajmowaliśmy po rundzie jesiennej, więc chcąc awansować w tabeli musimy wygrać 2-3 mecze. Ale to się tylko łatwo mówi.

We wcześniejszych trzech meczach nie pokonaliście Chojniczanki ani razu. To niewygodny przeciwnik dla pańskiej drużyny?

Jarosław SKROBACZ: – Dlaczego wcześniej nie wygraliśmy z Chojniczanką? Bo jesienią zagraliśmy beznadziejnie w Chojnicach. To był najgorszy mecz GKS-u Jastrzębie w I lidze, odkąd pracuję w klubie. Nie potrafiliśmy wykorzystać tego, że nasz przeciwnik był wtedy w „dołku”, a my byliśmy na fali. Poza tym mecz się idealnie dla nas ułożył, bo już w 3. minucie strzeliliśmy bramkę. Zostaliśmy skarceni, mimo że praktycznie całą drugą połowę graliśmy z przewagą jednego zawodnika.


Na zdjęciu: Trener GKS-u 1962 Jastrzębie Jarosław Skrobacz wie doskonale, że jego drużyna bezwzględnie musi wygrać z Chojniczanką.

Fot. gksjastrzebie.com