Jarosław Skrobacz: Nie jestem asekurantem

Rozmowa z Jarosławem Skrobaczem, trenerem Ruchu Chorzów.


Dobry początek sezonu to połowa sukcesu?

Jarosław SKROBACZ: – Zawsze lepiej zacząć rozgrywki dobrze niż źle. Na pewno nie będę narzekał na dotychczasową zdobycz punktową, lecz daleki jestem od prognozowania i wyciągania pewnych wniosków. Po prostu wiem, że jak w piosence „wszystko się może zdarzyć” (utwór Anity Lipnickiej, byłej wokalistki zespołu Varius Manx – przyp. BN).

Przed startem rozgrywek zakładał pan konkretną zdobycz punktową po trzeciej, czwartej, czy piątej kolejce?

Jarosław SKROBACZ: – Nigdy nie robiłem takich planów i w dalszym ciągu ich nie robię. Owszem, jest taka magiczna granica 38-40 punktów, o której wiadomo, że gwarantuje utrzymanie w danej lidze. Takie kalkulacje robi wiele zespołów, ale z mojej strony to nie jest asekuracja, tylko chłodna analiza. Mając tyle zdobytych punktów, trener ma względny spokój, bo wie, że topór nie wisi mu nad głową. Wtedy może zacząć myśleć o czymś więcej niż tylko utrzymanie. Konkretną zdobycz na starcie zakładali trenerzy, którzy z konkretną ligą nie mieli do czynienia, nie znali jej. Przebudzenie często było bolesne.

Po ostatnim meczu z Puszczą Niepołomice powiedział pan, żeby nie pompować balonika. Kto go w Chorzowie pompuje? Kibice, działacze, sami piłkarze?

Jarosław SKROBACZ: – W szatni sobie na to nie pozwolimy. Gorące głowy mają zazwyczaj kibice, ale nie można do nich mieć o to pretensje, skoro Ruch jest ich ukochaną drużyną, dopingują ją, wspierają na wiele sposobów. My jesteśmy świadomi, jaką wartość przedstawia zespół, co się w szatni dzieje. Nie nakręcamy się niepotrzebnie, cechują nas wyważone oceny, a nie nieuzasadniony hurraoptymizm.

Ruch Chorzów ma w tej chwili najlepszego bramkarza w I lidze? Jakub Bielecki jest nie do ruszenia, od niego – nie tylko ze względu na pozycję na boisku – rozpoczyna pan ustalanie składu?

Jarosław SKROBACZ: – Kuba jest w wysokiej formie od dłuższego czasu, ma tyle spotkań bez straty bramki. Kubie Osobińskiemu daje małe szanse na grę, chociaż ten w treningach także prezentuje się bardzo dobrze. Nie zawiódł również w meczu Pucharu Polski ze Zniczem Pruszków.

A jeżeli po Bieleckiego zgłosi się klub z ekstraklasy, dla którego wysokość odstępnego nie będzie przeszkodą finansową?

Jarosław SKROBACZ: – Na razie żaden klub „nie upomniał się” o Kubę Bieleckiego, ale musimy się z tym liczyć. Zresztą nie tylko w jego przypadku, ale każdego naszego zawodnika, który będzie miał udaną rundę jesienną. Wtedy możemy takiemu chłopakowi tylko życzyć powodzenia, bo to będzie krok do przodu w rozwoju jego kariery. Dla piłkarzy to szansa, a dla Ruchu mogą być pieniądze nie do pogardzenia. Nie jest mi to – jako trenerowi – na rękę, ale trzeba brać pod uwagę taki wariant, że taka sytuacja może się zdarzyć.

Kluczem do sukcesów jest rotacja w podstawowym składzie? Odkąd pamiętam nie miał pan zahamowań, by po wygranym meczu dokonywać dwóch, a nawet więcej zmian w wyjściowej jedenastce.

Jarosław SKROBACZ: – Zawsze chciałbym mieć możliwość dużej rotacji w składzie. W poprzednim sezonie nie było to możliwe, ponieważ zawodnik numer 12, 13, czy 14 odstawał od tej wyjściowej jedenastki. Trudno zatem było dokonywać zmian jakościowych, teraz jest inaczej, bo praktycznie na każdej pozycji jest zacięta rywalizacja. Teraz piłkarz wchodzący na boisko z ławki rezerwowych udowadnia, że zasługuje na miejsce w podstawowym składzie. W poprzednich spotkaniach zmiennicy dawali nam ogromną jakość, każdy to widział.

Włożę kij w mrowisku i zapytam, dlaczego Tomasz Foszmańczyk mecze z Chrobrym i Puszczą rozpoczynał na ławce rezerwowych? Na pewno nie jest zadowolony z takiego obrotu sprawy.

Jarosław SKROBACZ: – To w pańskim stylu, więc nie jestem zaskoczony. Odpowiadając zaś na pytanie – byłoby źle, gdyby był zadowolony. To normalne, że tak to odbiera. To nie jest złośliwość z mojej strony, po prostu świadome decyzje. Śmiem twierdzić, że gdyby w meczach z Chrobrym i Puszczą, czyli drużynami grającymi fizyczny futbol, Tomek wyszedł w podstawowym składzie, nie doszedłby do sytuacji, które miał, wchodząc na boisko na podmęczonego przeciwnika. To nie jest miłe dla niego, ale „Fosa” to inteligentny piłkarz i człowiek, więc zrozumie. Poza tym mogę go zapewnić, że to nie jest tak, że już na stałe jest przypisany do roli zmiennika.


Na zdjęciu: Trener Ruchu Chorzów Jarosław Skrobacz liczy na każdego zawodnika w swoim zespole, nawet tego, który zaczyna mecze na ławce rezerwowych.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus