Józef Drabicki: To były takie zbójeckie czasy

Rozmowa z Józefem Drabickim, byłym prezesem i wieloletnim dyrektorem Piasta Gliwice.


Sytuacja w związku z pandemią koronawirusa sprawi, że zarobki piłkarzy pójdą w dół czy raczej nie będzie to miało przełożenia na wysokie gaże dla futbolistów?
Józef DRABICKI: Trudne pytanie i trudna sytuacja. Myślę jednak, że mamy do czynienia z czymś tak gigantycznym, bo skala pandemii ma przecież zasięg globalny, że nastąpi przewartościowanie wielu spraw pod każdym względem, organizacyjnym, finansowym, ideowym. Wszystko się będzie przebudowywało, a te sprawy związane z płacami też będą podlegały weryfikacji oraz zmianie. Żyliśmy w dobrych czasach, większości żyło się dobrze. Ale teraz pewne rzeczy będą weryfikowane i tak też się ma wszystko do płac piłkarzy.

Czy wprowadzenie zasady „salary cup” w piłce, gdzie kluby miałyby określony maksymalny pułap wynagrodzeń, które mogą wydać w danym sezonie na pensje graczy, jak ma to miejsce w wielu zawodowych ligach w Ameryce, jest możliwe w futbolu?
Józef DRABICKI: Sam się kiedyś tym interesowałem. Ta zasada mogłaby być stosowana w piłce, oczywiście mówimy tutaj o określonej skali. Byłoby to jak najbardziej wskazane. Z drugiej strony w piłce może udałoby się wypracować inną regułę, ale zbliżoną co do działania w tej zasadzie „salary cup”.

Ujawnione nie tak dawno zarobki piłkarzy ekstraklasy, 200 tys. złotych miesięcznie Artura Jędrzejczyka, 150 tys. Domagoja Antolicia czy 120 tys. zł Marco Vejinovicia, to są cyfry dla pana szokujące?
Józef DRABICKI: Jak mówię, żyliśmy w dobrych czasach i te zarobki były jakie były. Ja powiem tak, na pewno nie są one współmierne czy adekwatne i do sytuacji i – trzeba to odważnie powiedzieć – do poziomu sportowego, piłkarskiego reprezentowanego przez zawodników. Tym piłkarzom to się akurat udało, bo kluby poszły z nimi na taki układ i zawarły takie umowy. Na pewno jednak zostały one przewartościowane i ten obecny czas zweryfikuje i przewartościuje pewne rzeczy. Te zarobki nie mają racji bytu, nie powinny się uchować.


Zobacz jeszcze: To będzie bal manekinów


Pan, jako dyrektor, a potem prezes Piasta nie jeden raz toczył takie rozmowy na temat kontraktów zawodników. Proszę powiedzieć, jak takie negocjacje wyglądają?
Józef DRABICKI: Takich rozmów było mnóstwo i miały różny charakter. Z jednej strony były takie postawy zaborcze, a z drugiej rozsądne. Tutaj zasada jest jedna, piłkarze powinni zarabiać tyle, żeby wszystko udźwignął klubowy budżet. Czasami kluby wydają ponad 80 procent swoich środków na zarobki. To przekroczenie pewnej linii. Fundusz płac dla piłkarzy powinien oscylować w granicach 50 procent  budżetu. Wtedy można mówić o poprawności i normalności.

Takie rozmowy nie są chyba łatwe, prawda?
Józef DRABICKI: Różnie to było. Niektórzy piłkarze kompletnie nie rozumieli tego, co się im mówiło. Kiedy byłem w Piaście, to można powiedzieć, że to były takie zbójeckie czasy. Bywało tak, że temperaturę rozmów „podkręcali” menedżerowie piłkarzy. Sam pan pewnie wie, jak to wygląda… Często kluby stawały czy stawiliśmy przed taką alternatywą, że albo się zapłaci oczekiwaną przez drugą stronę sumę, albo straci się miarę i dobrego zawodnika. Piłkarze to wykorzystywali i ze swoimi menedżerami szli w kierunku zwiększania tych sum.

Co w takim razie robić?
Józef DRABICKI: Zarobki, które zostały tutaj przytoczone muszą być zweryfikowane i zmienione. No bo na dłuższą metę tak się nie da. Ta pandemia spadła na wszystkich nagle i niespodziewanie. Takich samych zasad jakie były, to już na pewno nie będzie. Nie ma wątpliwości, że to co było już nie wróci i nie jest to moja mądrość. To już było. Dzisiaj trzeba szukać nowych rozwiązań, nowych sytuacji, także w zasadach wynagradzania piłkarzy.


Zobacz jeszcze: Plan dla ekstraklasy zdał egzamin