Komentarz „Sportu”. W stylu Bolta

Oklaski przy otwartej kurtynie należą się piłkarzom Chrobrego. Po porażce w Opolu dla zespołu trenera Ivana Djurdjevicia przygotowywano już wilczy bilet, tymczasem głogowianie od tego momentu rozpoczęli sprint, który z pewnością wzbudziłby zachwyt nawet Usaina Bolta.


Trzy zwycięstwa z rzędu (bez straty bramki), w tym dwa w meczach wyjazdowych, każą innym okiem spojrzeć na ostatnie dokonania drużyny z Dolnego Śląska. Brzmi to może jak herezja, ale z tego rozpędu głogowianie mogą wylądować w barażach o ekstraklasę!

Czyżby motywacja piłkarzy wzrosła w momencie, gdy klub zdecydował się na przedłużenie kontraktów z kilkoma z nich? A może cudu dokonał milion złotych premii, obiecany w przypadku awansu do ekstraklasy? Na miejscu piłkarzy Chrobrego jednak nie rozpędzałbym się i na razie nie myślał o elicie. Gdyby jednak taki scenariusz się ziścił, byłbym naprawdę wstrząśnięty. Byłby to kolejny dowód na to, że w życiu są pewne tylko dwie rzeczy – podatki i śmierć.


Czytaj jeszcze: Zagłębie Sosnowiec na równi pochyłej


Na koniec jedna dygresja. Niedawno w meczu GKS-u Jastrzębie z Sandecją obrońca gospodarzy Michał Bojdys leżąc na murawie dostał piłką w rękę i arbiter Damian Sylwestrzak bez wahania podyktował „jedenastkę”, którą na zwycięskiego gola dla gości zamienił Maciej Małkowski.

Teraz w Legnicy w meczu na szczycie Miedź – GKS Tychy mieliśmy do czynienia z identyczną sytuacją. „Winowajcą” był obrońca gości Dominik Połap, ale sędzia Sebastian Krasny nie podyktował rzutu karnego. Pytanie za sto punktów – który z tych sędziów nie zna przepisów? Nie czekam na odpowiedzi (listy, maile), zwłaszcza od zainteresowanych.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus