Konkretniejsi w ofensywie

Zagłębie długo czekało na strzelenie w meczu ligowym więcej niż jednej bramki.


Sosnowiczanie są w tym sezonie „oszczędni” w zdobywanie bramek. Do poniedziałkowego meczu z Bruk-Bet Termalika Nieciecza Zagłębie miało na koncie dwanaście bramek, co dawało jednego gola na mecz. „Trzynastka” okazała się szczęśliwa dla podopiecznych Artura Skowronka. W starciu ze spadkowiczem z ekstraklasy ekipa ze Stadionu Ludowego zdobyła dwie bramki i ostatecznie pokonała rywali 2:1. Po raz ostatni więcej niż jedną bramkę Zagłębie zdobyło ponad dwa miesiące temu, a konkretnie 29 lipca w wygranym 4:1 wyjazdowym meczu z Odrą Opole w trzeciej serii spotkań. W dziewięciu kolejnych meczach zdobyli sześć bramek, a więc dokładnie tyle, ile w trzech pierwszych spotkaniach. W poniedziałkowy wieczór nastąpiło przełamanie.

– Cieszę się, że pomimo mniejszej liczby sytuacji niż w poprzednich meczach byliśmy tym razem po prostu konkretniejsi. To był bardzo ciężki mecz. Przyjechała ekipa, która ma sporo indywidualności. Pierwsza połowa raczej nie spełniła może. Przegrywaliśmy, ale wyszliśmy z tego i bardzo się cieszę, że udało nam się opanować sytuację i wyjść zwycięsko z tej konfrontacji. Przygotowywaliśmy kilka wariantów na ten mecz, ale i tak przeciwnik nas zaskoczył. W drugiej połowie zagraliśmy zupełnie inaczej. Skorygowaliśmy pressing i konstruowanie gry i przechyliliśmy w drugiej połowie szalę wygranej na naszą korzyść. Pokazaliśmy więcej jakości i dyscypliny w grze. Determinacja, walka o wspólny cel spowodowała płynność w grze. Uważam, że zwycięstwo było zasłużone. Po takim meczu moi gracze z pewnością będą się przygotowywać do kolejnego meczu z Podbeskidziem w znacznie lepszych nastrojach – przyznał trener Zagłębia.

Sosnowiczanie tym samym potwierdzili, że w poniedziałkowe wieczory dobrze im się gra. W pierwszej kolejce bieżących rozgrywek Zagłębie w lipcowy poniedziałek pokonało u siebie Resovię Rzeszów 2:1. Tamto spotkanie miało podobny przebieg jak mecz z Termaliką. Podobnie jak na inaugurację rozgrywek to goście wyszli na prowadzenie, ale sosnowiczanie skutecznie gonili wynik. Co ciekawe był to czwarty kolejny mecz, w którym Zagłębie przegrywało i musiało gonić wynik. Z Ruchem Chorzów pościg się nie udał, w starciach z Chojniczanką oraz ŁKS-em sukces był połowiczny, bo skończyło się na podzielę punktów. Tym razem finisz był skuteczny.

– Zespół pokazał po raz kolejny charakter. Dobrze weszliśmy w mecz, potem bramka dla gości, która wyprowadziła zespół z równowagi. Potrzebny był impuls. Na pewno takim znakiem był strzał z dystansu Maksymiliana Rozwandowicza, która kilka chwil potem doprowadził do wyrównania. Potem zespół poszedł za ciosem i dzięki temu jesteśmy już tylko punkt za strefą barażową. Spokojnie krok po kroku zespół robi swoje, na pewno cieszy poprawa skuteczności. Jesteśmy blisko czołówki i to jest najważniejsze. Często łatwiej jest gonić, niż być gonionym. Przed nami jeszcze pięć spotkań ligowych tym roku i chcemy w nich jak najwięcej zapunktować – dodaje prezes sosnowiczan, Łukasz Girek.

Przed ekipą z Sosnowca teraz wyjazd do Bielska-Białej i rywalizacja z Podbeskidziem. Mecz odbędzie się w sobotę o godz. 18.00.