Krzysztof Górecko: Podzielmy tabelę i punkty!

Rozmowa z Krzysztofem Górecką, trenerem III-ligowego Gwarka Tarnowskie Góry.

Czy wierzy pan, że sezon III ligi może jeszcze zostać dograny?
Krzysztof Górecko:
– Bardzo bym chciał, ale już dziś wiadomo, że są zerowe możliwości, by rozegrać 16 kolejek.

Jeśli mówimy o sezonie do 30 czerwca, to na pewno.
Krzysztof Górecko:
– Nawet biorąc pod uwagę, że będzie wydłużony do 20 lipca.

Pierwsza i druga liga ma kończyć 31 lipca, załóżmy zatem, że trzecia byłaby w tej samej sytuacji.
Krzysztof Górecko:
– Ale nie ma opcji, byśmy ruszyli w przyszłym miesiącu. Do 11 maja ma być podjęta decyzja związana z niższymi ligami. Powiedzmy, że wtedy ktoś stwierdzi, iż III liga jednak może grać, bo będzie to bezpieczne. OK, nie ma problemu. Nie wyobrażam sobie jednak, że przyjdziemy i zaczniemy walczyć o punkty z marszu. Trzeba by jeszcze potrenować, popracować przez jakieś 2-3 tygodnie.

W ekstraklasie do rozegrania pozostało 11 kolejek, w I i II lidze – po 12 plus baraże, a w III lidze aż 16.
Krzysztof Górecko:
– Zgadza się. Rozpatruje się wariant z niekończeniem sezonu, brakiem spadków i uwzględnieniem awansów. To moim zdaniem bardziej sprawiedliwe niż zrzucanie kogoś z III ligi. Ewentualni spadkowicze naprawdę byliby pokrzywdzeni. Nie będzie takiej decyzji, która wszystkich zadowoli. Z naszej perspektywy jednak żadna decyzja nie będzie krzywdząca, bo plasujemy się na bezpiecznej pozycji, z małymi szansami na awans i… jeszcze mniejszymi na spadek. Jesteśmy neutralni, nie tak bardzo jak inni zainteresowani formą, w jakiej zakończy się przedwcześnie ten sezon. Gdyby jednak dało się wrócić do grania, to jedno rozwiązanie chodzi mi po głowie.

To znaczy?
Krzysztof Górecko:
– Powiedzmy, że rundę wiosenną mielibyśmy dograć w czerwcu i przez kawałek lipca. Gdyby tak wygenerować 6-7 sobót, do tego dorzucić jeszcze ze dwie środy… Moja propozycja byłaby taka, aby podzielić tabelę na miejsca 1-9 i 10-18, utworzyć grupy mistrzowską i spadkową. Do rozegrania byłoby 8 meczów. Ktoś zapyta – co z punktami? Jeśli dzielimy tabelę na pół, to nie możemy zostawić punktów tak, jak są teraz. No bo Ruch Chorzów mógłby rzec: „Moment, do rezerw Śląska tracimy 6 punktów, ale w normalnym układzie mielibyśmy 16 kolejek, by to odrobić, a wy dajecie nam tylko 8”. I to prawda. Przy wyczyszczeniu punktów do zera, rezerwy Śląska powiedziałyby: „Halo, wywalczyliśmy przewagę, czemu nam ją zabieracie?”. Można by to zatem zrobić tak: skoro rozgrywamy połowę meczów, to dzielimy też punkty na pół.

I nieparzyste zaokrąglajmy w górę?
Krzysztof Górecko:
– Otóż to. Wtedy najlepsi mieliby 8 kolejek na dogonienie Śląska II, a na dole również toczyłaby się walka o utrzymanie. Gdybyśmy mieli wrócić, to byłby to chyba jedyny możliwy do zrealizowania terminarz. 16 meczów w naszej lidze nikt już nie rozegra. Nawet w wyższych ligach klubom nie jest na rękę rytm środa-sobota, bo kadry nie są aż tak rozbudowane, a po długim zawieszeniu rozgrywek pojawiać się będzie zapewne masa mikrourazów. Moja propozycja to dzielenie tabeli, punktów i rozegranie 8 kolejek.

To aspekt organizacji rozgrywek. A jak III ligę zorganizować sanitarnie? W I i II lidze jest lista 50 osób poddanych izolacji, która składa raporty medyczne i potem ma przechodzić testy na obecność wirusa…
Krzysztof Górecko:
– U nas to nie do zrobienia. Jestem w kontakcie z zawodnikami, dyskutowaliśmy ostatnio z Kamilem Cholerzyńskim. Mówię mu tak: „Kufel, wyobraźmy sobie, że jedziemy na Ślęzę Wrocław i ktoś łamie nogę albo rozwala głowę. Co wtedy? Gdzie do szpitala? Może wieźć do nas, na Śląsk?” To trudne decyzje, trudne pytania, na które nie ma odpowiedzi. Druga rzecz: w I i II lidze każda osoba uczestnicząca w rozgrywkach będzie dwukrotnie poddana testom na koronawirusa. W momencie wznawiania sezonu te kluby będą zatem dużo mądrzejsze niż my. Weźmy pod uwagę sytuację, że gramy ze Ślęzą, wracamy i drugiego dnia ktoś bardzo źle się czuje, złapał wirusa. Wszyscy musimy iść na kwarantannę, drużyna Ślęzy też! Czyli w najbliższym czasie byśmy sobie nie pograli.

Przeczytaj jeszcze: To nie jest żadna zabawa

Zgoda, ale te dylematy dotyczą każdej ligi, nie tylko trzeciej.
Krzysztof Górecko:
– Tak, tyle że wyżej będą przeprowadzane testy i to coś da. Z pewnych kwestii organizacyjnych dużo łatwiej wywiązywać się na szczeblu centralnym. U nas w III lidze na meczach często nawet nie ma lekarza, a tylko jakaś symboliczna pomoc medyczna. Nie ma się co łudzić, że teraz byłoby inaczej. Przeczytałem, że koszty testów trzecioligowcy mieliby wziąć na siebie. To absurd! Po 30-40 tysięcy na klub, nikt tego nie zapłaci, tym bardziej w takiej sytuacji ekonomiczno-gospodarczej. Takie kwoty, dla klubów z tego szczebla, to majątek.

W ekstraklasie, I i II lidze za testy zapłaci PZPN. III liga została wrzucona do worka z amatorskimi. Drażni to pana, czy z pokorą trzeba przyjąć takie miejsce w szeregu?
Krzysztof Górecko:
– Proszę mi wierzyć, że podchodzę do tego zupełnie spokojnie. Zdaję sobie sprawę, że III liga to łącznik między piłką amatorską a zawodową. U nas w grupie jest kilka profesjonalnych zespołów, ale w większości mówimy jednak o amatorach, jak w IV lidze. Mam świadomość, że nasze rozgrywki to chyba najtrudniejszy temat do rozwiązania dla prowadzących je wojewódzkich ZPN-ów. Nikt nie podejmie takiej decyzji, by wszystkich zadowolić. Mówiło się, że być może sezon zostanie też zakończony w ogóle bez spadków czy awansów. To też byłoby przykre, z perspektywy takich rezerw Śląska czy – w niższej klasie – bliskich memu sercu Szombierek, które są krok od tego, by wygrać swoją grupę IV ligi. Anulowanie sezonu oznaczałoby stracony rok. Podkreślę natomiast, że jako Gwarek jesteśmy bardzo zainteresowani dokończeniem Pucharu Polski.

Dlaczego?
Krzysztof Górecko: – Jesteśmy w finale PP na szczeblu podokręgu bytomskiego. Inne podokręgi też kończą, niewiele brakuje, by wyłonić uczestników rywalizacji na szczeblu wojewódzkim. Potem jest tak, że 8 zwycięzców podokręgów gra o ćwierćfinał, a 4 ma wolny los. Dalej mamy ćwierćfinały, półfinały, finał. Meczów nie ma wiele, nawet w czerwcu jest to wszystko do zrobienia. Mam nadzieję, że się uda. Chcemy w PP powalczyć. Taki był nasz cel – zwycięstwo w wojewódzkim Pucharze Polski, skoro mieliśmy świadomość, że w lidze raczej nie damy rady powalczyć o wyższe lokaty.

Nie ma pan obaw, że kluby z niższych lig po takim długim rozbracie z rozgrywkami nie będą miały do czego wracać? Pojawiają się głosy, że jeśli nie zaczniemy teraz, w najcieplejszych miesiącach, to nie mamy też podstaw, by wierzyć, że ruszymy z nowym sezonem w sierpniu, zwłaszcza że jesienią spodziewana jest kolejna fala pandemii.
Krzysztof Górecko:
– Tego się najbardziej boję; że wiele klubów z niższych klas po tej pandemii się nie dźwignie. Największy niepokój musi być o tych, którzy żyją tylko z dotacji samorządowych. A jak miasto będzie miało dawać na sport, skoro wszystko inne będzie leżeć, a wpływy z podatków stopnieją? Ja to bardzo bym chciał, by wróciła ekstraklasa. Niech włożą w to dużo środków, byśmy mogli pooglądać trochę piłki na żywo. To byłaby odskocznia, zaczęlibyśmy rozmawiać o meczach, a nie żyć bez przerwy jednym tematem i dołującymi informacjami, które się z nim wiążą.

Gwarek słynie z grona ponad 100 sponsorów. Czy w klubie rozmawia się o redukcjach?
Krzysztof Górecko: – Jestem w kontakcie z prezesem, na razie nie ma żadnych decyzji władz o obniżkach naszych pensji. Rozmawiając z zawodnikami, uczulam ich oczywiście, że może dojść do takiej sytuacji i z tym trzeba się liczyć. Niektórzy mówią, że fajnie byłoby dostać nawet połowę. Za marzec będzie 100 procent, ale kwiecień, maj, czerwiec… Sam zaproponowałem działaczom, by moja pensja wyglądała teraz trochę inaczej. Prezes jednak uspokaja, ma wiele pomysłów, choć wie też, że wpływy od sponsorów mogą być znacznie mniejsze. Klub działa tak, byśmy ucierpieli jak najmniej i bardzo to szanuję.

Wiele osób obudziło się ostatnio przy okazji ogólnonarodowej dyskusji o piłce, że w III czy IV lidze też zarabia się pieniądze. Zaskakuje to pana?
Krzysztof Górecko:
– Może się to komuś nie spodoba, ale stoję na stanowisku, że już od kilku lat zarobki niektórych zawodników w III, IV lidze czy wielu zespołach klasy okręgowej są grubo przesadzone. Jeśli chłopak zarabia w III lidze 3000 złotych i jeszcze nie jest z takich warunków do końca zadowolony, bo w innych miejscach płacą więcej, to zawsze mówię o pani z Tesco. Siedzi 8 godzin przy kasie, ponad 20 dni w miesiącu, a zarabia mniej. Gdzie tu jakakolwiek sprawiedliwość? Poza tym, skoro zawodnik na poziomie nr 4 w Polsce zarabia 3000 złotych, to jak to ma się ogólnie do życia? Nasza ekstraklasa w Europie nie znaczy nic, a my jesteśmy na czwartym poziomie i zarabiamy takie pieniądze. Myślę, że pandemia spowoduje, iż na kilka ładnych lat do niższych klas rozgrywkowych wróci normalność. Będą w nich grali ci, którzy bardzo chcą i kochają piłkę; albo którym marzy się poważniejsze granie. Skończą się odcinacze kuponów. Gdy słyszę, że na naszym śląskim podwórku zdarzają się zawodnicy zarabiający 7000 złotych, no to ja przepraszam… W pewnym momencie bańka z zarobkami w piłce musi pęknąć. Może to jest ten moment.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus