LaLiga. Męcząca ciuciubabka

FC Barcelona – nie wiedzieć czemu – na gwałt chce zatrzymać u siebie Ousmane Dembele.


Telenowela z Ousmane Dembele w roli głównej trwa w najlepsze. Poniedziałkowe rozmowy agenta Francuza, Moussy Sissoko, nie przyniosły przełomu w negocjacjach i trudno oczekiwać, by do niego doszło do końca bieżącego tygodnia. Prawdę powiedziawszy dziwię się uporowi kierownictwa Blaugrany, bo Francuz podczas pięcioletniego pobytu w zespole z Camp Nou niczym szczególnym nie zaimponował. Bardzo dobre występy w jego wykonaniu można było policzyć na palcach jednej (no dobra – niech będzie dwóch) rąk, ale to stanowczo za mało jak na gościa, za którego zapłacono 140 milionów euro!

„Duma Katalonii” złożyła Francuzowi ofertę przedłużenia umowy już w grudniu ubiegłego roku, ale 25-letni napastnik w ogóle na nią nie odpowiedział przez siedem miesięcy. Mimo to zarzekał się, że chce zostać w drużynie. W poniedziałek Sissoko stwierdził, że oferta proponowana przez Barceloną jest nie do zaakceptowania. Jego klient oczekuje lepszej propozycji ze strony Katalończyków, a poza tym rzekomo ma lukratywne oferty z Chelsea Londyn, Bayernu Monachium i Paris Saint-Germain.

Według dziennikarki Marty Ramon z RAC1 Barca złożyła Dembele propozycję, która jest jeszcze niższa niż ta z grudnia. Klub wierzy, że Francuz zaakceptuje ofertę, ponieważ priorytetem skrzydłowego ma być pozostanie na Camp Nou, a odpowiedzi ma udzielić najpóźniej do czwartku, kiedy wygasa jego kontrakt. W propozycji nie ma premii dla agenta za przedłużenie umowy, a warunki przedstawione zawodnikowi to 6 milionów euro netto plus 1,5 miliona zmiennych. Warto dodać, że Barca ostatecznie zrezygnowała z Argentyńczyka Angela Di Maríi, który był typowany jako jeden z możliwych następców Dembele, a który wyląduje Juventusie Turyn.

Do „Dumy Katalonii” najprawdopodobniej trafi duet Andreas Christensen – Franck Yannick Kessie. W poniedziałek 26-letni Duńczyk potwierdził odejście z Chelsea i pożegnał się z klubem. Pomocnik Wybrzeża Kości Słoniowej odchodzi z Milanu i może przebierać w ofertach. Dyrekcja Barcelony spotkała się również z przedstawicielami Memphisa Depaya, choć nie wiadomo jeszcze, czy chodzi o sprzedaż Holendra, czy przedłużenie umowy.

Wszystko wskazuje na to, że Marco Asensio nie ma przyszłości w Realu Madryt. Nieudane podejście „Królewskich” do Kyliana Mbappe wydawało się dawać mu nadzieję na odzyskanie miejsca w składzie, ale klub z Estadio Santiago Bernabeu nie ma zamiaru oferować mu przedłużenia kontraktu, co oznacza, że zawodnik z Balearów może opuścić drużynę jeszcze tego lata, ponieważ jego obecna umowa wygasa 30 czerwca 2023 roku. Hiszpan ma oferty z Milanu i Liverpoolu, a Real woli sprzedać go tego lata niż oddać za darmo w przyszłym roku.

– Myślę, że są trzy możliwości – powiedział Marco Asensio podczas ostatniego zgrupowania reprezentacji Hiszpanii.

– Jest też opcja pozostania, bo zostaje mi rok kontraktu. Ostatecznie porozmawiamy o tym, o czym trzeba porozmawiać. Ja jeszcze nie rozmawiałem z klubem. Pozostaliśmy na tym, że chcę skupić się na reprezentacji, czyli jeszcze na tych dwóch pozostających meczach. Potem zobaczymy, co zrobię z moją przyszłością.

Włodarze klubu chętnie wysłuchają ofert, jakie do ich biur przyniesie Jorge Mendes, który od tego roku jest agentem zawodnika. „Los Blancos” oczekują za piłkarza przynajmniej 40 milionów euro.

„Królewscy” ostrzą sobie zęby na Anglika Jude’a Bellinghama, który w tej chwili występuje w Borussii Dortmund. Sęk w tym, że 19-letni Anglik, uważany za wybitny talent, ma z BVB kontrakt ważny do… 30 czerwca 2025 roku. Ale oczywiście każda transakcja jest kwestią ceny, podobno Niemcy nie zaśpiewają niżej za transfer niż sto milionów euro! Przebitka byłaby czterokrotna, bo w lipcu 2020 roku zapłacili za niego Birmingham „tylko” 25 milionów euro. Real ponoć rozważa złożenie Borussii oferty w wysokości 90 milionów euro, ale na Wyspach Brytyjskich są kluby, które są skłonne zapłacić nawet trzycyfrową kwotę, co może sprawić, że transakcja będzie droższa. Na Bellinghama jest wielu chętnych, w tym Liverpool i Chelsea. W jego ojczyźnie istnieje szczególne zainteresowanie jego pozyskaniem, ponieważ sprowadzenie do kraju prawdopodobnie najlepszego angielskiego piłkarza następnej dekady byłoby ważne z punktu widzenia wizerunku i budowania marki.

Bellingham jest głównym celem Realu w lecie przyszłego roku. To pomogłoby odbudować „Królewskim” środek pomocy, oprócz Bellinghama tworzyliby go 22-letni Francuz Aurelien Djani Tchouameni, który niedawno podpisał kontrakt, kolejny Francuz Eduardo Camavinga i Urugwajczyk Federico Valverde. Ci czterej zawodnicy mają zastąpić trio CKM – Casemiro (30 lat, kontrakt do 2025 roku), Luka Modrić (36 lat, kontrakt do 2023 roku) i Toni Kroos (32 lata, kontrakt do 2023 roku).

W przypadku Bellinghama jest jedna pułapka – piłkarz nie ma klauzuli odstępnego. To, a także czas trwania kontraktu z Dortmundem sprawiają, że negocjacje z niemieckim klubem będą bardzo trudne.


Na zdjęciu: Ousmane Dembele (z lewej) mógłby wyprowadzić z równowagi nawet świętego.
Fot. PressFocus