Deficyty w ofensywie

Choć Lechia ma w swoim składzie najlepszego strzelca I ligi, jej trener mówi o problemach w ataku. Do meczu z Podbeskidziem gdańszczanie szykowali się w cieniu… kolejnej kontrowersji.


Mając największy budżet na zapleczu, Lechia miała szybko „ustawić” sobie ligę i pracować nad powrotem do ekstraklasy. Tak wydawało się przynajmniej w pierwszych dniach, kiedy pewne stało się, że drużyna miniony sezon zakończy spadkiem. Im dalej w las, tym więcej było jednak drzew – problemów finansowych, organizacyjnych, sportowych, właścicielskich… To odbiło się na postawie zespołu, który nie wszedł w nowe rozgrywki tak, jak chciał. Dopiero wraz z następnymi kolejkami w szatni pojawiali się nowi zawodnicy.

Pomysł? Ruchliwość

Lechia zajmuje miejsce w środku stawki mając bardzo wyrównany bilans. Jej problemem jest jednak to, że o ile w pierwszej kolejce „zapakowała” Chrobremu aż 4 gole. To w kolejnych czterech spotkaniach na listę strzelców jej gracze wpisali się ledwie dwukrotnie. W dwóch grach u siebie gdańszczanie zdobyli tylko jedną bramkę. Twarda I liga po raz kolejny udowadnia, że nawet jeśli ma się w składzie wicekróla strzelców poprzednich rozgrywek, trafianie do siatki rywala nie jest takie proste. Luis Fernandez ma na koncie 4 gole. Lideruje snajperskiej klasyfikacji, ale w znacznej mierze dzieje się tak dzięki hat trickowi skompletowanemu we wspomnianym starciu z Chrobrym.

– Dostrzegamy deficyt w ofensywie, z którym jak najszybciej musimy sobie poradzić. Dochodzimy do sytuacji strzeleckich. Może nie ma zbyt dużo takich „czystych”. Ostatni mecz jednak pokazał, że gdybyśmy wykorzystali jedną taką, którą mieliśmy na początku, to o kolejne mielibyśmy zdecydowanie łatwiej. Musimy jak najszybciej oswoić się też z myślą, że rywale przeciwko nam będą bazowali na fazie przejściowej i niskim ustawieniu w defensywie. Dlatego musimy kreować jeszcze więcej. Musimy dawać sobie jak najwięcej możliwości do dochodzenia do sytuacji. Na ten moment pomysłem jest duża ruchliwość w przednich formacjach. Ponad to wykorzystywanie przestrzeni, które tworzymy my, ale które tworzą nam też przeciwnicy – analizował przed dzisiejszym spotkaniem z Podbeskidziem trener Lechii Szymon Grabowski.


Czytaj także:


Lechia buduje nową drużynę

Nie jest tajemnicą, że ofensywa gdańszczan w znacznej mierze opiera się na Luisie Fernandezie. Ten występuje jako cofnięty napastnik czy też wysunięty ofensywny pomocnik. – Jestem tutaj szczęśliwy. Oczywiście mogłoby być lepiej, przede wszystkim jeśli chodzi o wyniki. Mamy w składzie nowych piłkarzy, budujemy nową drużynę i z każdym kolejnym meczem czujemy się pewniej. W moim przypadku będzie na pewno lepiej, jeśli odnajdę swoje miejsce na boisku i zaadaptuje się do nowych pomysłów nowego dla mnie trenera. Mam nadzieję, że w najbliższym spotkaniu zobaczycie lepszą wersję mnie oraz całej Lechii. – przyznał strzelec 20 goli w barwach Wisły Kraków z poprzedniego sezonu.

Lato w Gdańsku było – a właściwie to nadal jest – bardzo pracowite. Do zespołu dołączyło aż 15 nowych zawodników na różne pozycje; jedni wracali z wypożyczeń, inni przychodzili w ramach transferów definitywnych. W kadrze pojawili się też nowi gracze z juniorskich drużyn Lechii. Nie było innego wyjścia, ponieważ klub opuściło jak na razie aż 17 piłkarzy, z czego zdecydowaną większość stanowili ci obyci z ekstraklasą.

Rosyjscy oligarchowie

Przed dzisiejszym meczem o Lechii było natomiast głośno z innego powodu. Dziennikarz śledczy WP Szymon Jadczak opublikował bowiem artykuł, w którym opisał powiązania nowego prezesa i właściciela klubu Paolo Urfera oraz jego partnera biznesowego Ralpha Oswalda Iseneggera z rosyjskimi oligarchami. Przygotowań do spotkania z Podbeskidziem to zapewne w żaden sposób nie zaburzyło, bo tekst nie dotyczył strony sportowej, jednakże Lechia i tak wydała oświadczenie, nazywając artykuł „nieprawdziwym i wprowadzającym w błąd”. Klub odniósł się do niego w taki sposób, że… nie będzie się do niego odnosił. „Przedstawione w nim spekulacje nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości, ani nie dotyczą naszego klubu” – napisano.


Fot. Piotr Matusewicz/Press Focus


Tabela I ligi: