Żałobne barwy Gdańska

Ostatnia nadzieja Lechii umarła. Klub, który niedawno reprezentował Polskę w europejskich pucharach, już oficjalnie pożegnał się z ekstraklasą.


Kibice pierwszej ligi mogą niecierpliwie zacierać ręce, bo w następnym sezonie otrzymają kolejny – po Wiśle Kraków – klubowy rarytas. Spadku Lechii nie spodziewał się przed sezonem nikt, ale przez połączenie wielu elementów gdańska drużyna zagrała beznadziejną kampanię i pożegnała się z elitą.

Byle nie przed przerwą

Jakby kompromitacji było mało, mecz z Zagłębiem lechiści zaczęli… bardzo dobrze. Wyszli na prowadzenie już w 17 minucie po trafieniu Jarosława Kubickiego, a był to pierwszy gol tego zespołu w pierwszej połowie spotkania… od 24 października! Lechia jest najgorszą drużyną ligi, jeśli chodzi o liczbę bramek przed przerwą, bo ta ze starcia z „miedziowymi” była dopiero siódmą w sezonie. Tak samo beznadziejny jest w tym aspekcie Widzew, który swój mecz zagra dzisiaj. Radość po golu była, ale nie było jej po końcowym gwizdku. Koniec końców bowiem również walczące o utrzymanie Zagłębie wykonało swoją pracę i wygrało w Gdańsku 3:1. Co z tego, że gospodarze mieli przewagę, skoro nie potrafili jej wykorzystać…

Nie czas na wymówki

Po pieczętującej spadek porażce Lechia wprowadziła żałobne barwy w swoje media społecznościowe, zmieniając herb klubu na czarno-białą wersję, umieszczając obok niego charakterystyczną pogrzebową wstążkę. „Po 15 latach kończy się nasza przygoda z Ekstraklasą. Wiemy, jak wiele złamanych serc jest teraz w naszym pięknym mieście. Zawiedliśmy Was. Wy nie zawiedliście nas nigdy. Przepraszamy” – kajał się klub w krótkim komunikacie. Choć na Twitterze Lechię obserwuje niecałe 50 tysięcy osób, ten wpis zobaczyło grubo ponad pół miliona użytkowników. Nie zabrakło też szpilki ze strony lokalnego rywala. Na przeprosiny gdańszczan zareagowała Arka Gdynia, komentując krótko: „Nie ma za co”. Niektórzy jej fani oglądali upadek sąsiada z pierwszego rzędu. Gdynianie przyjaźnią się z sympatykami Zagłębia Lubin, dlatego wspierali „miedziowych” na dalekim wyjeździe w sektorze gości.


Czytaj także:


– To trudny moment dla każdego z nas. Ciężko w tej chwili zebrać myśli i cokolwiek powiedzieć, taką mamy teraz rzeczywistość. To nie czas na szukanie wymówek, a przeanalizowanie dlaczego wszystko tak się potoczyło. Znacie mnie i nie jestem człowiekiem, który zamierza się poddać. Wziąłem na siebie odpowiedzialność, cały czas mam ważny kontrakt. Jeśli klub dalej będzie wiązał ze mną przyszłość, to jestem otwarty na współpracę – mówił krótko po meczu trener Lechii David Badia, który zdecydowanie nie okazał się wybawicielem drużyny. W 6 meczach pod jego wodzą gdańszczanie zdobyli ledwie 1 punkt oraz zanotowali bilans goli 2:11. Jaka będzie jego przyszłość, tego jeszcze nie wiadomo. Na ten moment trudno w ogóle powiedzieć… jaka będzie przyszłość całego klubu.

Byli równi Lechowi

Tym samym z ekstraklasą pożegnała się drużyna, która mogła poszczycić się w niej jednym z najdłuższych nieprzerwanych staży. „Biało-zieloni” grali na szczycie ciągiem od 15 lat. Lepiej pod tym względem wyglądają tylko Jagiellonia Białystok (16 sezonów), Lech Poznań (21 sezonów) oraz wyraźnie dominująca Legia Warszawa (76 sezonów). Lechia zbudowała sobie solidną renomę. Przez ten czas tylko trzy razy zajmowała miejsce niższe niż 8. Rzecz jasna czwarty przypadek ma miejsce w aktualnych rozgrywkach. Lechia dźwignęła Puchar Polski (2019), Superpuchar (2020), jeden finał o puchar przegrała (2020), stanęła też na najniższym stopniu podium ekstraklasy (2019). W sezonie 2019/20 gdańszczanie grali w eliminacjach do Ligi Europy, gdzie już w pierwszym meczu odpadli w rywalizacji z duńskim Brondby, zaś na początku bieżącego sezonu spróbowali podejść do Ligi Konferencji, gdzie po przejściu Akademiji Pandev ulegli nieznacznie Rapidowi Wiedeń. Niecały rok później spadli z ekstraklasy, czego nie spodziewał się nikt.

Jak podał Jakub Szlendak, śledzący marketingowe i finansowe aspekty polskiego futbolu, w sezonie 2016/17 koszty operacyjne Lechii były niemalże takie same, jak w Lechu – poznaniacy wydawali 1,6 mln złotych więcej, trochę ponad 70 mln. W jaką stronę potoczyły się dzieje obydwu ekip, tłumaczyć chyba nie trzeba.


Na zdjęciu: Miny gdańskich piłkarzy wyrażają więcej niż słowa…
Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, a także na stacjach benzynowych. Możecie też wykupić nas także w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl