Na śląskim gigancie

To jedno z większych wydarzeń w najnowszej historii zarówno Ruchu, jak i Stadionu Śląskiego. Ligowa piłka wraca do „Kotła Czarownic”!


Mecz ze Śląskiem na chorzowskim gigancie będzie wyjątkowym wydarzeniem nie tylko ze względu na powrót ligowców do „Kotła Czarownic”. Sam fakt rywalizacji z drużyną współlidera PKO BP Ekstraklasy, która ostatni mecz przegrała w połowie sierpnia, dodatkowo wszystkich w szeregach beniaminka elektryzuje.

Postarają się o niespodziankę

– Jesteśmy w takiej sytuacji, że nie możemy patrzeć na to, w jakim położeniu jest rywal, czy to przeciwnik teoretycznie słabszy czy też lepszy – mówi trener chorzowian Jarosław Skrobacz.

– Musimy szukać punktów w każdym meczu i tak będzie w sobotni wieczór – dodaje.

Szkoleniowiec Ruchu przyznaje, że ma już plan na sobotni mecz ze Śląskiem. Wrocławianie w ostatni weekend pokonali na własnym terenie Legię aż 4:0.

– Jeśli spojrzelibyśmy na aspekt utrzymywania się przy piłce, to Śląsk jest jednym z zespołów w tej lidze, który jest przy niej najmniej. Daje to do myślenia, ale daje również to, ile mają punktów i w jaki sposób wygrali ostatnie spotkanie z Legią – analizuje trener Ruchu.

„Niebiescy” zwracają uwagę na metamorfozę, jaką w ostatnich miesiącach przeszedł Śląsk. Z drużyny broniącej się przed spadkiem do lidera ekstraklasy. – Pewnie kilka miesięcy temu nikt z nas nie spodziewał się takiego obrotu sprawy – mówi Tomasz Foszmańczyk, kapitan chorzowian.

– Wychodzi tutaj bardzo dobra praca trenera Jacka Magiery. Cierpliwa, systematyczna, która przynosi teraz efekty. Dochodziły do mnie głosy o problemach w samym zespole, a teraz widać, że wszystko zostało wyprostowane, poszczególni zawodnicy zrobili także postęp. Na pewno to bardzo trudny rywal, ale chyba idealny na inaugurację, na otwarcie nowego obiektu. Na pewno nie będzie łatwo, ale postaramy się o niespodziankę.

Czują ekscytację

Sytuacja zdrowotna w drużynie Ruchu jest o tyle lepsza, że nieobecni od dłuższego czasu zawodnicy, tacy jak chociażby Filip Starzyński czy Dawid Barnowski już wrócili do treningów, ale na razie nie ma mowy by byli gotowi do gry od pierwszej minuty.

– Dobra wiadomość jest taka, że zawodnicy, którzy byli dłużej nieobecni wrócili do zajęć. Wcześniej nie było wiadomo, kiedy to się stanie – mówi trener Ruchu, który cały czas nie może liczyć na Michała Buchalika w bramce.

– Treningi pokazały, że idzie to w dobrym kierunku, ale dmuchajmy na zimne – wyjaśnia Skrobacz.

Dla chorzowian przeprowadzka na Stadion Śląski, to drugie przenosiny na nowy stadion w odstępie dziesięciu miesięcy. Rundę wiosenną Ruch rozpoczynał w Gliwicach, teraz będzie grał w Chorzowie.


Czytaj także:


– Wracamy w pewnym sensie do siebie. Jesteśmy wdzięczni za gościnę na stadionie Piasta, ale teraz na pewno będzie nam łatwiej, bo będziemy mieli swoje miejsce, będzie można się rozgościć. Liczymy także mocno na wsparcie kibiców. Wracamy do Chorzowa, więc liczymy, że tutaj będzie nam bardzo dobrze – mówi szkoleniowiec beniaminka.

Już teraz wiadomo, że frekwencja na sobotnim meczu będzie jedną z wyższych w tym sezonie na meczu ligowym w ekstraklasie. Pytanie, jakie zainteresowanie biletami będzie jeszcze dzisiaj.

– My jako zespół bardzo dobrze czujemy się w spotkaniach, kiedy jest komplet, a doping jest bardzo głośny i nawet nie słyszymy siebie na boisku. To nam pomaga. Dzięki wsparciu kibiców czeka nas rekord frekwencji ostatnich lat i myślę, że to nam pomoże. Cały czas oczekiwaliśmy na powrót do Chorzowa. W Gliwicach poczuliśmy się już troszeczkę zadomowieni, a teraz czeka nas nowe miejsce i nowe wyzwanie. Czuć ekscytację. Na Stadionie Śląskim wszystko pachnie nowością. Liczymy, że sama obecność w Chorzowie oraz wsparcie kibiców będą nam sprzyjały – dodaje na koniec trener Jarosław Skrobacz.

(td)


Na zdjęciu: Za piłkarzami Ruchu pierwsze treningi na płycie Stadionu Śląskiego.
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus.pl