Ligowiec. Będzie Klopp(s)?

Nie będę odkrywał kart, czy żal mi Artura Skowronka, czy wprost przeciwnie, ale jego dymisja na pewno była wydarzeniem minionego weekendu. Były już szkoleniowiec „Białej gwiazdy” wzbudzał skrajne emocje i miał tyle samo zwolenników, co przeciwników. Na pewno nie był trenerem, który potrafił uderzyć pięścią w stół i zrobić porządek w szatni. Tym bardziej, że w tej szatni regularnie przebywał współwłaściciel klubu.


Kiedy Skowronek usłyszał od swoich zwierzchników „Panu już dziękujemy” natychmiast ruszyła lawina z nazwiskami kandydatów, których wkrótce możemy zobaczyć na stołku zwolnionym przez Artura Skowronka.

Nie będę powtarzał wszystkich nazwisk, które rzekomo (?) są brane pod uwagę jako następcy poprzedniego szkoleniowca. Mnie zaintrygował 45-letni (urodziny będzie obchodził 5 grudnia) Niemiec, posiadający również obywatelstwo holenderskie, Peter Hyballa. Jego ostatnią przystanią był II-ligowy zespół holenderski NAC Breda, z którym rozstał się 3 lipca br. po kłótni z dyrektorem technicznym, Tomem van den Abbeelem. Prowadził go w 7. meczach (w tym pięciu ligowych), ze średnią 2,00 pkt na jedno spotkanie.

Zatrudnienie Hyballi byłoby na pewno ciekawym eksperymentem. To publiczna tajemnica, że przyjaźni się z menedżerem Liverpoolu, Juergenem Kloppem, lecz „Biała gwiazda” nigdy nie będzie grała na takim poziomie jak „Czerwoni”. Jak wiadomo, już w piątek dojdzie do meczu Wisły z Cracovią. Gdyby był to pojedynek Petera Hyballi z Michałem Probierzem, nie tylko media miałyby używanie. Przed rokiem obaj panowie mieli spięcie podczas meczu w Lidze Europy, gdy Niemiec prowadził drużynę DAC Dunajska Streda. Iskrzyło między nimi na konferencjach prasowych, a polskiemu trenerowi prowokacyjnego zachowanie Hyballi długo „leżało na wątrobie”.


Czytaj jeszcze: Artur Skowronek nie jest już trenerem Wisły Kraków!

Cenię Sławomira Stempniewskiego jako eksperta od spraw sędziowskich, dlatego bardzo rzadko (wręcz incydentalnie) pozwalam sobie na polemizowanie z nim. Tym razem rzecz dotyczy meczu Górnika Zabrze z Pogonią Szczecin. O ile nie mam zastrzeżeń do rzutu karnego dla zabrzan i czerwonej kartki, jaką ujrzał Hubert Matynia, to kolejne dwie decyzje sędziego Damiana Sylwestrzaka wzbudziły moje wątpliwości. Czy nie powinien przerwać akcji Bartosza Nowaka, po której piłkarz Górnika strzelił drugiego gola? I czy piłkarze Pogoni naruszyli przepisy przy wyrównującym golu autorstwa Alexandra Gorgona? Prezes Stempniewski znakomicie spisał się w rolki adwokata arbitra i wyłożył kawę na ławę jak trzeba. Tym niemniej wciąż biję się z myślami, czy ręka na wysokości rękawka nie jest już ręką? A jeżeli piłkarz będzie nosił koszulkę z długim rękawem, to co? Dlatego podzielam pogląd jednego z obecnych w studio, że można było zagranie Nowaka uznać za niezgodne z przepisami. Co zaś się tyczy drugiej spornej sytuacji – spalony był dyskusyjny, ponieważ był nim zawodnik, który w ogóle nie dotknął piłki. Argument, że absorbował uwagę obrońców Górnika nie przemawia do mnie. Z reguły skoncentrowani są oni bowiem na piłce. Ich uwagę ewentualnie mogłaby absorbować siedząca na trybunach platynowa blondynka, dla której nawet proboszcz byłby gotów wybić szybę w witrażu.


Fot. Michal Kosc / PressFocus