Ligowiec. Za to kochamy ekstraklasę

 

Emocji nie powinno zabraknąć ani wśród tych najlepszych, ani wśród ekip, które ograniczą się do walki o pozostanie w gronie najlepszych. Patrząc na nieobliczalność naszej ligi, to będą z pewnością dodatkowe emocje.

Największy falstart zanotowała Jagiellonia, która z kretesem poległa pod Wawelem. O drugiej bramce straconej przez ekipę z Podlasia Taras Romanczuk mówił, że był to kabaret. I rzeczywiście, w tych kategoriach można rozpatrywać stratę gola przez ekipę prowadzoną przez bułgarskiego szkoleniowca Iwajło Petewa.

Z taką grą i postawą może się okazać, że Jaga po raz pierwszy od czterech lat znajdzie się poza grupą mistrzowską. Rok temu było piąte miejsce, wcześniej dwa wicemistrzostwa Polski.

Teraz jest znacznie gorzej niż w ostatnich latach, a mecz z Wisłą pokazał, że jak było słabo, tak nie ma na razie widoków na poprawę. Zobaczymy co bułgarski szkoleniowiec wymyśli przed kolejnymi grami.

A skoro już jesteśmy przy „Białej gwieździe”, zimą klub z Krakowa mocno zainwestował sprowadzając grupę nowych zawodników. Nic dziwnego, że tak jest, pod Wawelem za wszelką cenę chcą uniknąć trzeciej w historii degradacji z ekstraklasy.

Jak pokazał pierwszy mecz, z tej mąki może być chleb, choć przed krakowską jedenastką jeszcze bardzo daleka droga. Trzecia kolejna wygrana w lidze ma jednak swoją wymowę. Słowa uznania dla piłkarzy Wisły, słowa uznania dla trenera Artura Skowronka, który utrzymując „Białą gwiazdę” w ekstraklasie mocno by na trenerskim rynku zapunktował.

Kto jednak w takim razie poleci o szczebel niżej? Jeden kandydat, mam na myśli ŁKS, który jeszcze stracił swojego lidera Daniego Ramireza wydaje się pewny. Źle się dzieje w ostatnich tygodniach czy miesiącach także w Arce, a jak dobrze wiemy z naszego śląskiego podwórka, takie zawirowania w klubie i konflikty na linii klub-kibice nikomu, ani niczemu nie służą.

Nad kreską na razie Korona i Górnik. Patrząc na grę tych zespołów w sobotę trudno byłoby wskazać zespół, który w maju będzie się musiał żegnał w ekstraklasą. Ktoś jednak będzie musiał zlecieć…

Na koniec jeszcze jedno, wygrana czy dobra dyspozycja w pierwszym wiosennym meczu o niczym jeszcze nie przesądzają. Przykład? 9 lutego 2019 roku Piast przegrał na początek wiosennych rozgrywek z Cracovią na wyjeździe 1:2.

Kto się wtedy mógł spodziewać, że kilka miesięcy później prowadzony przez Waldemara Fornalika zespół będzie się cieszył z historycznego mistrzostwa Polski? A tak właśnie było i za to kochamy naszą ekstraklasę!