Łukasz Ganowicz: Szukaliśmy kwadratowych jaj

Trzy pytania do Łukasza Ganowicza, trenera Gwarka Tarnowskie Góry.


Jak skomentuje pan występ swojej drużyny przeciwko Pniówkowi Pawłowice?

– Komentarz jest jeden – drugi kubeł zimnej wody wylano na naszą głowę. Chyba zbyt szybo po udanym początku i układzie tabeli uwierzyliśmy, że jesteśmy w stanie dobijać się do pierwszej piątki-szóstki. Po meczu z Rekordem Bielsko-Biała (Gwarek wygrał na wyjeździe 4:0 – przyp. BN) sami odpowiedzieliśmy sobie na pytanie, jak gramy i jak wyglądamy w roli faworyta. Nie udźwignęliśmy tego jako faworyt we wcześniejszym meczu z Piastem Żmigród i teraz z Pniówkiem.

Nie ma się co usprawiedliwiać, że mieliśmy jakieś problemy personalne, bo Pniówek też był osłabiony, na przykład nie grał Hanzel. Po prostu nie ma dyskusji na ten temat. Przegraliśmy i tyle. To co powiedziałem zawodnikom na gorąco – wygrało większe serce do walki, większe zdecydowanie i lepsza decyzyjność w kluczowych momentach. Mecz był prosty, typowy pojedynek walki. I my ją przegraliśmy, trzeba to sobie szczerze powiedzieć. Jednym słowem zostaliśmy znokautowani.

Do przerwy nie wyglądało to z waszej perspektywy najgorzej, częściej utrzymywaliście się przy piłce, mieliście więcej z gry, ale nie przełożyło się to na stworzenie klarownych sytuacji do zdobycia gola.

– Dokładnie. Z Piastem Żmigród mieliśmy jeszcze większe posiadanie piłki, ale właśnie o to chodzi. To co miała drużyna Pniówka – decyzyjność. Jeżeli piłka dogrywana jest do boku, było od razu dośrodkowanie i ze środkowych stref był strzał. Tak właśnie straciliśmy bramki. A my jeszcze szukamy – za przeproszeniem – kwadratowych jaj przed polem karnym przeciwnika i te kwadratowe jaja przerodziły się w bolesną porażką.

Co się stało z pańskim zespołem w drugiej połowie? Oceniam, że kluczowym momentem spotkania mógł być strzał w słupek Norberta Jaszczaka przy stanie 1:1. Potwierdza pan?

– No tak… Bardzo mocno poszliśmy w drugą połowę. Mieliśmy dwie sytuacje przy stanie 1:1, które powinniśmy zamienić na bramki. Słupek po strzale z 16 metra Norberta Jaszczaka no i podbita w ostatnim momencie piłka po podaniu Mateusza Bąka, którą Dawid Jarka włożyłby do pustej bramki. To było 10 minut, które mogłyby zadecydować, że ten mecz miałby inny przebieg. Nie zrobiliśmy tego, a Pniówek wypunktował nas kontrami. I tyle.


Na zdjęciu: Trener Gwarka Tarnowskie Góry Łukasz Ganowicz przyznał, że Pniówek Pawłowice wylał kubeł zimnej wody na głowy jego zawodników.

Fot. Norbert Barczyk/Pressocus