Marcin Budziński: Głowa źle pracowała

3 z 3Poprzedni
Użyj strzałek ← → do nawigacji

Robert Podoliński w trakcie rundy jesiennej powiedział, że trudno byłoby grać słabiej, niż pan w tamtym momencie. Zgadzasz się z tą opinią?

MARCIN BUDZIŃSKI: Mógłbym się pod tym spokojnie podpisać. Moja postawa na boisku pozostawiała wiele do życzenia. Trener Podoliński też wie co mówi, bo pracowaliśmy razem w Cracovii, więc dobrze mnie zna.

Z czego to wynikało? Początek wiosny ma pan obiecujący.

MARCIN BUDZIŃSKI: O, po jednym meczu ciężko stwierdzić. Na razie jest w porządku. A jesień? Nie wiem. Czasami przychodzi taki okres, gdy człowiek ma słabszy moment. Myślę, że w moim przypadku po prostu głowa trochę gorzej pracowała, nie potrafiłem wejść na poprawny poziom.

Teraz jednak gra pan w miejsce Javiego Hernandeza. W trakcie rundy jesiennej wydawało się to niemożliwe, bo Hiszpan był wtedy najważniejszym zawodnikiem w ofensywie Cracovii.

MARCIN BUDZIŃSKI: No tak, sam byłem trochę tym zaskoczony, ale było tak, jak trener powiedział. Runda się skończyła, zaczyna się okres przygotowawczy i teraz zaczynamy od zera. Jestem przykładem tego, że naprawdę tak było.

Siłą trenera Probierza jest to, że on wiecznie szuka. Nie ustaje w procesie budowy zespołu, nigdy nie jest do końca zadowolony i cały czas potrafi zaskakiwać swoich piłkarzy.

MARCIN BUDZIŃSKI: Często jest to wielka niewiadoma, kto zagra. Nawet, gdy jest dobrze, trener i tak wyciąga bardzo dużo rzeczy, które są do poprawy, co uważam za dobrą cechę. Nigdy nie jest tak, że wszystko było w porządku i nie ma elementów, które trzeba poprawić.

Pan lubi takie życie w ciągłym niepokoju?

MARCIN BUDZIŃSKI: Z jednej strony jest to ciekawe, z drugiej nie zawsze przyjemne. Ale każdy zawodnik w żadnym momencie nie może czuć się pewnie. Chodzi o to, by nikt nie przestał ciężko trenować, bo uznał, że skład ma zapewniony. Każdy musi pracować i to jest dobre. W drużynie jest silna konkurencja i wszyscy idziemy krok do przodu.

Pański Instat Index za mecz z Piastem wyniósł 312. To drugi wynik w drużynie po Michale Heliku. Pan lubi sprowadzanie piłki do matematycznych formułek, czy uważa, że to nie jest do końca obiektywne?

MARCIN BUDZIŃSKI: Po Piaście akurat nie sprawdzałem nawet tych statystyk. Nie opierałbym się na tym zbyt mocno. Wiadomo, fajnie spojrzeć, bo może ci to pomóc, ale na pewno nie jest podstawą do oceniania występu.

Trener mówi, że teraz celujecie w trzecie miejsce. Pan lubi wysoko stawiać sobie poprzeczkę?

MARCIN BUDZIŃSKI: Dla nas najważniejszy jest każdy kolejny mecz. Wiadomo, że fajnie byłoby grać o najwyższe cele, ale ja spokojnie do tego podchodzę. Jeśli będziemy grali dobrze to takie cele będą realne.

Skoro jest pan tak zżyty z Cracovią, zostanie pan w klubie po zakończeniu gry w piłkę?

MARCIN BUDZIŃSKI: Niewykluczone. Zależy, jak się życie potoczy. Jeszcze nie wiem, czym będę się zajmował po piłce. Mam nadzieję, że jest to odległy temat i będzie jeszcze czas, by to wszystko przemyśleć.

Rozmawiał Mateusz Miga

 

3 z 3Poprzedni
Użyj strzałek ← → do nawigacji