Marcin Domagała: Chcemy grać widowisko i skutecznie

Rozmowa z Marcinem Domagałą, trenerem Stali Brzeg.


W ośmiu do tej pory rozegranych meczach pańska drużyna zdobyła 13 punktów i w tabeli III grupy III ligi zajmuje 5. miejsce. Co jest waszym celem tym sezonie?

Marcin DOMAGAŁA: – Powiedziałem to już kiedyś i teraz powtórzę – nie lubię rozmawiać o takich rzeczach, bo cele i plany zawsze weryfikuje boisko. Po kilku rozegranych spotkaniach uważam jednak, że stać, by bić się o miejsce w czołowej szóstce. Chcielibyśmy się tam znaleźć, ale wkrótce życie może nas zweryfikować i być może będziemy walczyć o coś innego. Chcemy jednak grać widowiskowy, skuteczny futbol i na tym nam najbardziej zależy.

Jesteście w stanie napsuć trochę krwi takim potentatom jak Ruch Chorzów, Polonia Bytom czy Ślęza Wrocław?

Marcin DOMAGAŁA: – Liczę, że tak, bo mój zespół ma potencjał, ale czy faktycznie tak będzie, przekonamy się dopiero na boisku. Na pewno stać nas na zdecydowanie lepszą grę niż ta, którą pokazaliśmy w ostatnim, zremisowanym 1:1 meczu z Pniówkiem Pawłowice. Czy jesteśmy w stanie postawić się Ruchowi? Przekonamy się o tym 17 października, gdy zagramy z nim w Chorzowie. Nie ukrywam, że bardzo liczę, że tak właśnie będzie.

Czy w zimowym okienku transferowym będzie pan się przymierzał do dużych zmian, czy raczej będzie to tylko „kosmetyka”?

Marcin DOMAGAŁA: – Dużą wymianę kadry mamy już za sobą, bo latem wymieniliśmy siedem ważnych ogniw. Chcielibyśmy się jeszcze wzmocnić, choć na pewno nie będzie to taka duża liczba zawodników, którzy w rundzie rewanżowej pomogą zespołowi.

Z którego do tej pory rozegranych meczów był pan najbardziej zadowolony? Zwycięstwo 7:1 z Polonią Nysa na wszystkich zrobiło wrażenie…

Marcin DOMAGAŁA:– Stawiam na wygrany 2:0 mecz wyjazdowy z ROW-em Rybnik, bo był niemal idealny. Idealny byłby wówczas, gdybyśmy wygrali wyżej, co najmniej 4:0. Wtedy nie musiałbym się denerwować w końcówce spotkania, tylko spokojnie mógłbym usiąść na ławce i je oglądać. Muszę także pochwalić chłopaków za postawę w… przegranym 1:2 meczu z Rekordem Bielsko-Biała.

Dotychczasowe wyniki wskazują, że jesteście drużyną własnego boiska. Dwa zwycięstwa, tyle samo remisów i imponujący bilans bramkowy 12:3…

Marcin DOMAGAŁA:– Własne boisko zawsze jest atutem. Z własnej szatni wychodzi się na własną płytę, na której regularnie się trenuje. Każdy zespół czuje się lepiej u siebie i to nie podlega żadnej dyskusji.


Czytaj jeszcze:  „Ukradzione” punkty

Z czego wynikają wasze straty w potyczkach wyjazdowych?

Marcin DOMAGAŁA: – Wyjazdowy dorobek na pewno jest gorszy niż u siebie, ale to wcale nie oznacza, że gramy gorzej. Wygraliśmy tylko z ROW-em, ale z drugiej strony przegraliśmy tylko raz, we wspomnianym spotkaniu z Rekordem. Pozostałe mecze zremisowaliśmy. Wracając do porażki w Bielsku-Białej – od 30 minuty graliśmy w dziesiątkę. Ktoś, kto był na tym meczu, nie widział różnicy. Mogliśmy strzelić gola na 2:2, ale nie wykorzystaliśmy rzutu karnego (Damian Celuch – przyp. red.). Przeciwnik do końca bohatersko się bronił i ostatecznie dowiózł wygraną. W obcym boisku nie widzę problemu. Nie mogę więc powiedzieć, że w ostatnim meczu z Pniówkiem byliśmy gorszym zespołem. Na punkt na pewno zasłużyliśmy.

Pańscy zawodnicy grę w piłkę łączą z pracą?

Marcin DOMAGAŁA: – Nie jesteśmy zawodowym klubem. Nie ma u nas piłkarza, który żyje tylko z piłki. Starsi pracują, młodzież się uczy, więc trenujemy popołudniami. Dlatego mam szacunek dla chłopaków za to, że robią wszystko, by nie było widać, iż są „tylko” półprofesjonalistami. Trenujemy zawodowo, ale zawodowcami nie możemy się nazwać.


Na zdjęciu: Trener Stali Marcin Domagała (z lewej) uważa, że jego drużynę stać na miejsce w szóstce.

Fot. stalbrzeg.pl