Martin Chudy: Dwóch karnych jeszcze nie udało się wybronić. Ale strzelić już tak!

Jak skomentować wygraną z Jagiellonią?
Martin CHUDY: Przede wszystkim cieszę się, że udało się nam wygrać bardzo ważne spotkanie. Wygraliśmy mecz przy wsparciu naszych kibiców. Trzeba też powiedzieć, że mieliśmy trochę szczęścia, którego zabrakło nam wcześniej. W sobotę nie miał go za to nasz przeciwnik. Tak, że jest zadowolenie, radość z trzech punktów na święta i już trzeba myśleć o tym, żeby jak najlepiej przygotować się do rundy wiosennej.

Nie do końca widzieliśmy czy przy karnym wykonywanym przez Jesusa Imaza dotknął pan piłki. Jak było? 
Martin CHUDY: Nie, nie dotknąłem, ale myślę, że gdyby piłka leciała w kierunku bramki, to zdołałbym wybić futbolówkę, bo byłem w tym miejscu. Było to uderzenie od słupka na zewnątrz.

Zaraz na początku spotkania obronił pan piłkę uderzaną po strzale z dystansu przez Juana Camarę. To pana napędziło? 
Martin CHUDY: W sobotę miałem taki mecz, który może się zdarza raz w sezonie. Taki, że wszystko się udaje. 

Grał pan w takim meczu, żeby rywal na pana bramkę strzelał dwa rzuty karne?
Martin CHUDY: Nie, nie grałem jeszcze w takim spotkaniu. Muszę jednak powiedzieć, że jak grałem jako młodzieżowiec, to wykonywałem karne. Zdarzyło mi się, że w jednym meczu strzelałem dwie jedenastki! Jedną wykorzystałem z dobitki, a drugą trafiłem już normalnie.   


Zobacz jeszcze: Ta dwójka ciągnie grę Górnika Zabrze.


Jako bramkarz strzelał pan karne?!  
Martin CHUDY: Miałem taki sezon, że strzeliłem dziewięć bramek. Było to jeszcze w czasie, kiedy występowałem w Povażskiej Bystricy. Miałem wtedy 13 czy 14 lat.   

Jak opisać te jedenastki wykonywane przez Jagiellonię?
Martin CHUDY: Imaz strzela tak, że czeka do ostatniego momentu, co zrobi bramkarz. Trzeba powiedzieć, że miał trudne warunki, bo z miejsca gdzie strzelał było dużo wody. Czekałem do końca i wiedziałem, jak będzie uderzał, bo wcześniej przed meczem robiliśmy analizę jego jedenastek. Przy drugiej jedenastce wykonywanej przez Romanczuka, to czekałem do końca, chciałem zostać w środku. Uderzył w środek i jeszcze trochę w moją stronę, więc nogą obroniłem. W tym momencie czekałem, bo widziałem jakie są warunki. Boisko było mokre, przegrywali, warto było wyczekać w tej sytuacji do końca i tak też zrobiłem.  

O co wiosną będzie walczyli?
Martin CHUDY: Po wygranej Wisły Płock mamy siedem-osiem punktów straty do drużyn z czołowej ósemki. W tych wiosennych meczach będzie jeszcze szansa na to, żeby walczyć o miejsce w tej górnej połówce tabeli. To będzie nasz cel.


Zobacz jeszcze: Znamy już zimowy plan przygotowań Górnika Zabrze.