Męczarnie z happy-endem

Raków do doliczonego czasu gry musiał martwić się o wynik spotkania w Sosnowcu.


Zmartwienie to było jednak tylko minimalne. Częstochowianie dominowali na murawie i mogli spokojnie wygrać wyżej. Inną sprawą jest to, że Raków nie chciał się nadto przemęczać, mając w głowie niedawną wizytę w Gdańsku i zbliżającą się rywalizację z Koroną Kielce. Stąd na murawie w dużej mierze pojawili się rezerwowi. Trudno jednak wskazać, czy któryś z nich w najbliższym czasie będzie w stanie powalczyć o pierwszy skład.

Zmiana dała efekt

Wyjściowa jedenastka uległa wielu modyfikacjom. Tak naprawdę jedynie Patryk Kun, Zoran Arsenić i Stratos Svarnas ponownie zameldowali się na murawie na swoich nominalnych pozycjach. Jedną ze zmian było przesunięcie do ofensywy Władysława Koczergina. Ukrainiec w ostatnich tygodniach grał niżej, przez nieobecność z powodu kontuzji najpierw Bena Ledermana, a następnie Szymona Czyża.

Koczergin był bohaterem rywalizacji z Zagłębiem. To jego trafienie w doliczonym czasie gry dało częstochowianom awans do kolejnej rundy Pucharu Polski. Trzeba przyznać, że Ukrainiec zdecydowanie lepiej odnajduje się w gronie graczy ofensywnych, niż zawodników środka pola. Ma on jednak wielu konkurentów o miejsce w pierwszym składzie. We wtorek wystąpił w ofensywie wraz z Danielem Szelągowskim, a od drugiej połowy z Bartoszem Nowakiem. Oprócz nich są przecież jeszcze powracający do zdrowia Ivan Lopez czy Mateusz Wdowiak. Mimo to Koczergin dał jasny sygnał, że nie zamierza odpuszczać i będzie walczył o miejsce w wyjściowej jedenastce.

Powrót do klasyki?

Cieszyć może także występ od pierwszej minuty Ledermana. W ostatnich spotkaniach 22-latek głównie meldował się na murawie na końcówki spotkań. Nie jest to jednak w żadnym stopniu zaskakujące. Pomocnik niedawno zakończył okres rehabilitacji po odniesionej kontuzji. Nie był jednak gotowy, by wrócić do pierwszego składu i znów tworzyć duet z Giannisem Papanikolaou. Podobnie zresztą było we wtorek. Jego partner z środkowej strefy odpoczywał.

Pełnoprawny powrót Ledermana będzie niezwykle korzystny dla częstochowian, jednak prawdopodobnie trzeba będzie na niego jeszcze trochę poczekać. Szybkie wprowadzenie pomocnika do gry w pełnym wymiarze czasowym może być ryzykowne. Nie od dzisiaj wiadomo, że Lederman często miewa przerwy od gry przez poważne urazy. Tak było choćby w poprzednim roku.

Dodatkowo w ostatnich tygodniach rola jego rywala do gry w pierwszym składzie, Gustava Berggrena wzrosła. 25-latek, podobnie jak Lederman wyszedł w Sosnowcu w wyjściowym składzie. Wcześniej łapał minuty w spotkaniach z Piastem Gliwice czy Miedzią Legnica. Oprócz tego jest jeszcze wspomniany wcześniej Koczergin, który zadomowił się w środku pola. Droga Ledermana do pierwszego składu będzie więc długa i wyboista. Pomocnik ma jednak na tyle wysokie umiejętności, co pokazywał w poprzednim, jak i obecnym sezonie ligowym, by stanowić o sile Rakowa. Występ w pierwszym składzie przeciwko Zagłębiu może zwiastować dla niego lepsze czasy.


Na zdjęciu: Ben Lederman wrócił do pierwszego składu Rakowa.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus