Miało być łatwiej

Lech Poznań zwyciężył, ale Korona niespodziewanie sprawiła wiele problemów drużynie z Wielkopolski.


Kamil Kuzera został postawiony przed niezwykle trudnym zadaniem. Po zwolnieniu Leszka Ojrzyńskiego tydzień temu musiał przejąć stery w meczu z mistrzem Polski. Korona przed rozpoczęciem spotkania była skazywana na pożarcie i ten scenariusz Lech starał się wykonywać.

Dominacja poznaniaków była niezaprzeczalna. Przez całą pierwszą połowę byli zagrożeniem dla bramki Marcela Zapytowskiego. Golkiper miał mnóstwo pracy i wielokrotnie ratował drużynę z Kielc przed utratą gola. Mimo przewagi gospodarzy, Koronie udało się raz przestraszyć kibiców Lecha. Miłosz Trojak trafił do siatki Lecha w 33 minucie, lecz analiza VAR wykazała pozycję spaloną asystującego Bartosza Śpiączki.

Po tej sytuacji Lech kontynuował swoją strategię – wciąż uporczywie atakował bramkę zespołu gości. Swoich sił wielokrotnie próbował Joao Amaral, świetną okazję zmarnował Mikael Ishak i ostatecznie drużynie Johna van den Broma udało się wyjść na prowadzenie przed przerwą. Po zagraniu ręką w polu karnym Trojaka sędzia podyktował rzut karny, który wykorzystał Ishak.

Błyskawicznie po zmianie stron Amaral w końcu skutecznie uderzył zza pola karnego. Strzelił przy słupku, nie do obrony dla bramkarza rywali. Jednak dwubramkowe prowadzenie Lecha nie trwało nawet 10 minut. Korona wywalczyła rzut karny i dzięki temu zdobyła bramkę kontaktową, która wciąż utrzymywała ich w grze.

Drużyna Kamila Kuzery rzeczywiście uwierzyła w to, że może zakończyć mecz z „Kolejorzem” z punktami. Pomimo tego, że Lech wciąż starał się atakować, być w posiadaniu piłki, to Korona kilka razy zaskoczyła poznańską defensywę. Kielczanie wysoko ustawili się w pressingu, czym wywoływali błędy w szeregach mistrza Polski. Po jednym z takich błędów Korona dostała drugi rzut karny w tym spotkaniu, dzięki czemu doprowadziła do wyrównania. Przemiana mentalna Korony była niezwykła. Zaczęła grać agresywnie w odbiorze i przez to Lech musiał mieć się na baczności.

Gdy pod koniec meczu gra nieco się uspokoiła, Lech znów przeszedł do ataku. W doliczonym czasie gry szaleńczo atakował bramkę Zapytowskiego i to przyniosło skutek. Rezerwowy Filip Szymczak strzałem głową zapewnił Lechowi zwycięstwo.


Lech PoznańKorona Kielce 3:2 (1:0)

1:0 – Ishak, 40 min (z karnego), 2:0 – Amaral, 47 min (asysta Rebocho), 2:1 – Łukowski, 56 min (z karnego), 2:2 – Łukowski, 78 min (z karnego), 3:2 – Szymczak, 90+3 min (głową, asysta Czerwiński).

LECH: Bednarek – Pereira (74. Milić), Czerwiński, Dagerstal, Rebocho – Kvekveskiri (74. Murawski), Karlstrom – Citaiszwili (79. Skóraś), Sousa (79. Ba Loua), Amaral – Ishak (66. Szymczak). Trener John VAN DEN BROM.

KORONA: Zapytowski – Więckowski, Malarczyk, Trojak, Balić – Łukowski (84. Kiełb), Takacz (66. Szpakowski), Deja, Deaconu (84. Szymusik), Błanik (66. Podgórski) – Śpiączka (84. Szykawka). Trener Kamil KUZERA.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: 12745. Żółte kartki: Amaral (51. faul) – Takacz (34. faul), Trojak (39. faul), Balić (73. faul), Szpakowski (89. faul).


Fot. Paweł Jaskółka/Pressfocus