Ten mecz trzeba wygrać!

Piątkowe starcie z południowym sąsiadem to dla kadry Michała Probierza nie tylko gra o wszystko. Jest to również walka o to, by choć w części zachować twarz w fatalnych, żeby nie powiedzieć beznadziejnych dla nas eliminacjach, ale też o ratowanie części tak nadszarpniętego wizerunki biało-czerwonej kadry.


Co nam zostaje w pamięci w związku z kończącymi się dla nas eliminacjami Euro 2024? Tracone w kilkadziesiąt sekund na początku meczu w Pradze w marcu dwa gole, kompromitacja w Kiszyniowie w czerwcu, gdzie mimo prowadzenia do przerwy dwoma bramkami z kretesem przegraliśmy, czy nieudany występ we wrześniu w Tiranie, który był szóstym i jak się okazało ostatnim meczem pod wodzą utytułowanego Fernando Santosa, który miał zbawiać naszą reprezentacyjną drużynę, a odszedł w niesławie.

Na poprawę atmosfery

Teraz jest trener Probierz i sprawdzian co zowie, czyli gra z czeskim sąsiadem. Tam atmosfera wokół kadry, o czym mówi dzisiaj w wywiadzie dla „Sportu” tak dobrze znany i kojarzony u nas Werner Liczka, jest podobna jak w Polsce. Też są olbrzymie oczekiwania, też są nadzieje, a na razie jest rozczarowanie i wisząca na cienkiej lince posada selekcjonera Szilhavego. Dla Czechów jedyny jasny moment tych eliminacji, to wygrana u siebie z biało-czerwonym na początku roku 3:1. Tak uważa trener Liczka.


Czytaj także


Potem już tak kolorowo nie było. Tyle że Czesi, w przeciwieństwie do nas, wciąż zależni są wyłącznie od siebie. Remis w Warszawie i wygrana w Ołomuńcu z Mołdawią w poniedziałek załatwi sprawę. Czy tak będzie, to się okaże. Dla nas najważniejsze jest to, bez względu na ostateczne rozstrzygnięcia w grupie E, żeby pokonać rywala z południa w bezpośredniej grze. Choć w części poprawiłoby to atmosferę w kadrze czy wokół niej. Byłoby też dobrym zaczynem przed – wszystko na to wskazuje – wiosennymi barażami.

Niewygodny przeciwnik

Z drugiej strony nie wiadomo, jak wszystko się potoczy i jakie będą ostateczne rozstrzygnięcia w naszej grupie. Raz jeszcze przypomnijmy jakie było nastawienie po zeszłorocznym losowaniu eliminacji Euro, kiedy trafiliśmy na takich a nie innych rywali. Wszyscy, a głównie Polacy i Czesi byli pewni swego. To miała być najsłabsza grupa i spacerek związany z awansem. Dla nas z awansem na piątą futbolową imprezę z rzędu, licząc od Euro 2016. Teraz wszystko jest w głębokich powijakach, a odbudowaniem wszystkiego zajęty jest nowy selekcjoner. Oby mu się udało i oby przede wszystkim ograł teraz Czechów. Jest to niewygodny dla nas przeciwnik, z którym przegraliśmy trzy ostatnie starcia o coś (Euro, eliminacje MŚ i ME).

W ogóle jak spojrzymy na mecze w grach o punkty z rywalem z południa, to ten bilans nie jest dla nas korzystny. Tylko jedna wygrana na Śląskim w październiku 2008 w eliminacjach do MŚ 2:1, kiedy wygraliśmy po świetnym spotkaniu, a poza tym same porażki! Ta ostatnia w marcu, ta wcześniejsza – jakże bolesna – na Euro 2012. Też przypomnijmy, że nasze historyczne boje w grach o coś zaczęliśmy od starcia z Czechosłowacją w rywalizacji o drugi mundial w Italii w 1934 i przegraliśmy mecz w Warszawie 1:2. Teraz pora na odwrócenie tej tendencji. Oby udało się to Robertowi Lewandowskiemu i jego kolegom!


Fot. Adam Starszyński/PressFocus