Miedź Legnica. Spełnione warunki

Drugi trener Miedzi Legnica Jan Woś był zadowolony nie tylko z wygranej z Górnikiem Łęczna, ale również z gry „swojego” zespołu.


We wtorkowym meczu z Górnikiem Łęczna już w 4. minucie kontuzji doznał stoper „Miedzianki”, Wiktor Pleśnierowicz. Trzy minuty później zastąpił go Piotr Azikiewicz, który jednak zajął miejsce na lewej obronie, zaś lewy obrońca Dani Pinillos został przesunięty na środek defensywy. Jeszcze nie wiadomo, jak poważny jest uraz Pleśnierowicza (w grę może wchodzić łydka lub ścięgno Achillesa), bo dopiero w środę pojechał na badanie USG. Niezależnie od diagnozy, jego występ w piątkowym spotkaniu z Widzewem Łódź jest wykluczony.

Drużyną Miedzi z ławki rezerwowych kierował Jarosław Skrobacz, ale po przebytej chorobie był jeszcze na tyle osłabiony, że na konferencji prasowej zastąpił go II trener, Jan Woś. – Zastępuję trenera Jarosława Skrobacza, który troszkę mocniej przeszedł sytuację covidową – zaznaczył na początku trener Woś. –

Jesteśmy zadowoleni z meczu z Górnikiem Łęczna i nie tylko dlatego, że wygraliśmy to spotkanie. Owszem, było to dla nas bardzo ważne, ale w końcu zagraliśmy lepiej. Już poprzedni mecz z Chrobrym Głogów z naszej strony wyglądał lepiej. Mieliśmy kontrolę nad meczem, ale nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji. Teraz z bardzo mocnym przeciwnikiem, bo Górnik Łęczna ma swoje cele, umieliśmy grać w piłkę, potrafiliśmy ją wyprowadzać, dobrze budowaliśmy akcje od tyłu.

Wykorzystaliśmy tę jedną sytuację, a sami nie daliśmy sobie strzelić bramki. To, co w ostatnim czasie wychodzi nam lepiej, to gra na zero z tyłu. Natomiast mamy problem ze stwarzaniem sytuacji i wykorzystywaniem ich. We wtorek wszystkie warunki zostały spełnione i jesteśmy z tego powodu szczęśliwi.

Skoro o trenerze Wosiu mowa, to gdy tworzył trenerski duet z Jarosławem Skrobaczem w GKS-ie 1962 Jastrzębie, dwukrotnie zastępował swojego szefa, gdy ten został zdyskwalifikowany za czerwoną kartkę. W pierwszym meczu jastrzębianie bezbramkowo zremisowali z GKS-em Bełchatów, zaś w drugim pokonali u siebie 3:2 Radomiaka. To się nazywa mieć szczęśliwą rękę.

Autorem zwycięskiego gola dla legniczan we wtorkowym meczu był Michał Bednarski. – Długo czekałem na premierowe trafienie w Miedzi i teraz smakuje ono podwójnie, bo moja bramka dała nam zwycięstwo – powiedział 25-letni napastnik. – Cieszy postawa całej drużyny w tym meczu, bo wszyscy zostawiliśmy na boisku mnóstwo zdrowia. Było widać na boisku, że jesteśmy drużyną, jeden walczył za drugiego. To była przyjemność zagrać w takim meczu, cieszę się, że po dłuższym czasie otrzymałem od trenera Skrobacza kredyt zaufania.


Czytaj jeszcze: Wyjątkowy smak wygranej

Mam nadzieję, że nie żałuje on swojej decyzji. Ważne są trzy punkty i mam nadzieję, że to będzie początek czegoś fajnego w naszym wykonaniu. To był rewanż za porażkę w Łęcznej, tam straciliśmy gola w doliczonym czasie gry. Bardzo bolała nas ta porażka.

Fajnie, że chłopcy wrócili do zdrowia, jesteśmy silni jako cala drużyna, nie tylko pierwsza jedenastka, ale również ci, którzy nie łapią się do meczowej „20”. Jest ostra rywalizacja o miejsce w składzie, jeden drugiego napędza.

Mój gol? Nie ma się czym podniecać, bo bramka nie była przedniej urody. Typowy gol dla zawodnika grającego na pozycji numer „9”. Przyznaję, że najlepiej czuję się, gdy jestem blisko bramki przeciwnika.


Na zdjęciu: Po meczu z Górnikiem Łęczna trener Jan Woś miał powody do zadowolenia.

Fot. twitter Miedzi