Miedź Legnica. Stan wrzenia

Trener Miedzi Legnica Jarosław Skrobacz nie przesądza, w jakim składzie rozpocznie mecz z Koroną Kielce.


Po dotkliwej porażce w Gdyni z Arka (0:4) na głowy piłkarzy Miedzi Legnica posypały się gromy. Kibice tej drużyny często nie przebierali w słowach, suchej nitki nie pozostawiono na obrońcach. Najbardziej po głowie dostali Bożo Musa i Marcin Pietrowski, których bierność i nieudolność przy straconych bramkach doprowadziły fanów „Miedzianki” do stanu wrzenia.

Maluch” przy ferrari

Oto najbardziej oryginalne próbki „twórczości” sympatyków Miedzi. „W obronie paralitycy i drewniacy, Musa i Pietrowski”. „Gra Musy to jest wielki skandal. Brał czynny udział w straconych bramkach, biegał jak panienka w podstawówce, nawet nie potrafił wybić piłki piłkarzowi Arki, choć biegł przy nim i pozwolił zdobyć bramkę. A potem bezczelny rozkłada ręce. No, kompletny nieudacznik i powinien być natychmiast przez trenera zdjęty z boiska”. „Na miejscu trenera kazałbym Musie i Piotrowskiemu codziennie biegać sprinty przez minimum 90 minut.

Dodatkowo Piotrowski codziennie 90 minut powinien ćwiczyć podskoki. Oczywiście obu przez najbliższy miesiąc posadziłbym na ławce. No chyba, że rozwiązałbym od razu z nimi kontrakty, bo się reszta tym leserstwem zarazi”. „Niestety, obrona zawaliła mecz, nieporadna i wolna”.

„Musa tragedia do kwadratu. Ten gość nawet w okręgówce by nie dał rady”. „A Pietrowski? Był jeszcze słabszy od Musy. Obaj zawalili wszystkie bramki. Pietrowski był wolny jak maluch przy ferrari”.

Korekty wskazane

Trener Miedzi Jarosław Skrobacz niechętnie wraca do meczu z Arką. – Pierwsza połowa nie zwiastowała, że coś takiego może się wydarzyć – przyznał szkoleniowiec. – Graliśmy przyzwoicie, stwarzaliśmy sytuacje doz dobycia bramki, różnie mogło się to potoczyć. Ale w pierwszej minucie II połowy straciliśmy kolejnego gola. Nawet nie wiem, czy można to nazwać brakiem koncentracji. Potrzebowaliśmy kilku minut by się opamiętać, ale po stracie 3. bramki cały plan legł w gruzach i spadło morale. Co zrobić, by taka sytuacja nie powtórzyła się w meczu z Koroną Kielce? Po prostu musimy zagrać inaczej. Mamy swoje wnioski, jeszcze raz dokonamy gruntownej analizy tego spotkania. Arka nie musiała za wiele zrobić, by strzelić te gole, po prostu przyszło jej to stanowczo za łatwo.

Kibice Miedzi w sobotnim meczu ze spadkowiczem z ekstraklasy oczekują rewolucji w wyjściowej jedenastce, a zwłaszcza gruntownych zmian w formacji obronnej. – Nigdy nie trzymałem się kurczowo zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia – powiedział trener Skrobacz. – Tak samo po przegranym meczu nie zawsze niezbędne są radykalne zmiany, chociaż być może korekty będą wskazane. Już zapowiedziałem zawodnikom, że do ostatniego momentu będziemy czekali z decyzją, to zagra od 1. minuty. W tej chwili każdy scenariusz jest możliwy.

We własnym gronie

Nie da się ukryć, że w ostatnim meczu skompromitowali się dwaj obrońcy – stoper Bożo Musa oraz grający na lewej stronie Marcin Pietrowski. Ich los wydaje się przesądzony… – Niczego takiego nie powiem publicznie, sprawy personalne omawiamy we własnym gronie – powiedział Jarosław Skrobacz. – Wy, dziennikarze, możecie sobie spekulować. Czy na środku obrony zagra Wiktor Pleśnierowicz? Trenuje z nami cały czas, ale jeszcze nie zagrał nawet minuty. Nie wiem, czy zaryzykuję w tak ważnym meczu, chociaż niczego nie przesądzam.


Czytaj jeszcze: Masakra bez znieczulenia

Czy Miedź można uznać za faworyta w meczu z Koroną Kielce? – Wszystko zawsze weryfikuje boisko – przypomina trener Skrobacz. – Często o wyniku decyduje dyspozycja dnia, nastawienie i… łut szczęścia. W Koronie, podobnie jak u nas, doszło do wielu zmian. Ten zespół potrzebuje czasu, by wszystko „zaskoczyło”. Trener Maciej Bartoszek rotuje składem, szukając optymalnego rozwiązania. Kielczanie na pewno jednak nie są zespołem, którego można potraktować „lżej”.


Na zdjęciu: Stoper Miedzi Bożo Musa (z lewej) nie popisał się w meczu z Arką Gdynia. Ma na sumieniu stracone przez jego drużynę bramki.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus