Bolesna prawda

Miedź Legnica przegrała już trzy mecze z rzędu, więc światełko ostrzegawcze już pulsuje.


Nie ma dobrej passy drużyna znad Kaczawy. Wtorkowa porażka w Fortuna Pucharze Polski z Arką Gdynia była trzecią z rzędu podopiecznych trenera Radosława Belli. Tę „kryzysową” serię zielono-niebiesko-czerwonych zapoczątkowała przegrana w Fortuna 1. Lidze w Gdyni z Arką (1:2), potem był replay w ligowej potyczce z Odrą Opole (1:2), wreszcie kolejna porażka z Arką, tym razem w ramach rozgrywek Pucharu Polski (0:2). Czy trenerzy i kibice „Miedzianki” mają powody do niepokoju?

Przedsionek piekła

Trener drużyny z Legnicy Radosław Bella jeszcze nie panikuje, lecz jest świadom powagi sytuacji i rozumie, że nad jego głową oraz piłkarzy nadciągnęły czarne chmury. – Problem jest taki, że zawsze mówię prawdę, a prawda w tym momencie jest bolesna – przyznał 36-letni szkoleniowiec. – Nie ma się co oszukiwać, to nie jest dobry moment dla naszej drużyny. Po meczu z Arką zasłużyliśmy na złość kibiców i na to, jak kibic reaguje, gdy jego zespołowi „nie idzie”. My mimo wszystko czujemy wsparcie kibiców, za co im dziękuję. Ale do rzeczy, czyli do spraw wojskowych.

– Myślę, że w kluczowych momentach popełniamy kardynalne błędy, wynikające czasami z głupoty. Nie z braku chęci, ale z tego, że na moment ktoś „się zawiesi”, zabraknie koncentracji i to skutkuje stratą goli. Po prostu są to momenty, w których przegrywamy mecz i tracimy kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Nie jest to oczywiście żadną wymówką, my musimy podnosić się z takich momentów. Trzeba wziąć to na klatę, trzeba wziąć na klatę to, że teraz mamy trudny okres. Jeżeli miesiąc temu byliśmy w niebie, to teraz jesteśmy w jakimś stadium piekła.


Czytaj także:


– Jeżeli to wszystko wydarzyło się w ciągu ostatniego miesiąca, to również w miesiąc jesteśmy w stanie wrócić na dobre tory. Mam nadzieję, że ten zły miesiąc już się kończy. To czego jestem pewny, to fakt, że mecz z Arką wnikliwie przeanalizujemy. Będziemy długo i często rozmawiać z zawodnikami, zresztą zrobiłem już to zaraz po meczu. Piłkarze czują ogromną złość jak my wszyscy. To nie jest tak, że to wszystko po nas spływa. Znam nasz zespół, on jest bardzo ambitny, dlatego jestem pewien, że w najbliższym meczu ligowym z Chrobrym Głogów zobaczymy na boisku inny zespół Miedzi. Ta złość bowiem w nas siedzi i myślę, że to będzie dobry moment na przełamanie.

Zatopieni w pierwszej akcji

Damian Tront wtorkowy mecz z zespołem z Gdyni rozpoczął na ławce rezerwowych, pojawił się na boisku dopiero na początku drugiej połowy, zmieniając w 46 minucie Mehdiego Lehaire. – Nie tak sobie wyobrażaliśmy ten mecz – przyznał prawie 29-letni pomocnik. – Już w pierwszej akcji straciliśmy bramkę ze stałego fragmentu gry i w ten sposób ten mecz ułożył się idealnie dla Arki. Nasi rywale cofnęli się, a my nadziewaliśmy się na kontrataki. W drugiej połowie graliśmy w liczebnej przewadze, mieliśmy optyczną przewagę, ale tak naprawdę biliśmy głową w mur. Mieliśmy jakieś sytuacje, ale zabrakło skuteczności. Mecz z Arką trzeba jak najszybciej wymazać z pamięci i myśleć już tylko o sobotnim spotkaniu z Chrobrym Głogów. Wiemy, ile znaczy ten mecz w naszym regionie, dlatego musimy skupić się na nim i wrócić na ścieżkę zwycięstw.

Minus trzy

Z powodu nadmiaru żółtych kartek w najbliższej potyczce ligowej z Chrobrym Głogów (30 września o godzinie 15.00) w zespole z Legnicy nie będą mogli zagrać: holenderski obrońca Ruben Hoogenhout, belgijski pomocnik Mehdi Lehaire oraz napastnik z Kamerunu, Emmanuel Agbor. Mało prawdopodobny jest również występ przeciwko pomarańczowo-czarnym Floriana Hartherza, który od miesiąca zmaga się z kontuzją.


Na zdjęciu: Piłkarze Miedzi Legnica od kilku tygodni zmagają się z kryzysem. Trzy porażki z rzędu są tego dowodem.

Fot. miedzlegnica.eu