W rytmie flamenco

Miedź Legnica – Odra Opole. Największy wkład w pierwszą porażkę „Miedzianki” na własnym stadionie miał Hiszpan Borja Galan.


Po przegranym meczu z Arką Gdynia trener „Miedzianki” Radosław Bella (nawiasem mówiąc wyrzucony przez sędziego na trybuny) robił dobrą minę do złej gry. – Jest to nasza pierwsza porażka w tym sezonie, więc nie widzę powodu, by robić z tego wielką tragedię – powiedział wówczas 36-letni szkoleniowiec. – Tym bardziej, że dążyliśmy do tego, by odwrócić losy spotkania. Dziękujemy zawodnikom, że starali się grać do końca i co najmniej zremisować ten mecz.

W meczu z Odrą Opole zielono-niebiesko-czerwonych prowadził z ławki rezerwowych asystent Maciej Patyk, który zastępował pauzującego za nadmiar żółtych kartek Radosława Bellę. Wynik spotkania w 27 minucie otworzył pomocnik gości, Borja Galan Gonzalez. Hiszpan uderzeniem z rzutu wolnego z 20 metrów strzałem tuż przy słupku zaskoczył Jakuba Mądrzyka i futbolówka wylądowała w bramce gospodarzy. Z jednobramkową zaliczką opolanie zeszli na przerwę.


Czytaj także:


Drugi nokautujący cios Miedź przyjęła pięć minut po przerwie. Po dośrodkowaniu w pole karne gospodarzy do piłki na lewej flance doszedł Galan, przerzucając ją nad Mądrzykiem dograł na 3. metr do Rafała Niziołka. Główkę filigranowego pomocnika Odry obrońcy gospodarzy wybili z linii bramkowej, ale wobec jego dobitki byli już bezradni.

Dopiero strata drugiego gola zdopingowała drużynę znad Kaczawy do bardziej energicznej gry i już w 54 minucie Iban Salvador zdecydował się na strzał zza pola karnego, piłka zmierzała w „okienko” bramki rywali, ale Artur Haluch sparował ją na korner. W 62 minucie bliski szczęścia był Ruben Hoogenhout, lecz „ostemplował” futbolówką słupek. W 68 minucie w polu karnym gości faulowany był Szymon Zalewski. Po analizie VAR sędzia Sebastian Krasny wskazał na jedenasty metr. Pewnym egzekutorem rzutu karnego był Nemanja Mijuszković.

W końcówce spotkania Miedź dążyła do wyrównania, ale Odra postawiła trudny do sforsowania mur w swojej defensywie. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry niecelnie główkował Marcel Mansfeld, natomiast w 6. minucie doliczonego czasu gry Iban Salvador uderzył z rzutu wolnego, a golkiper opolan przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Piątkowa porażka była pierwszym niepowodzeniem Miedzi na własnym stadionie w tym sezonie.


Miedź Legnica – Odra Opole 1:2 (0:1)

0:1 – Galan, 27 min (wolny), 0:2 – Niziołek, 50 min, 1:2 – Mijuszković, 72 min (karny).

MIEDŹ: Mądrzyk – Kostka, Mijuszković, Hoogenhout, Carolina (46. Zalewski) – Michalik (59. Mansfeld), Lehaire, Tront (83. Stanclik), Antonik (46. Salvador) – Agbor, Drygas (59. Drzazga). Trener Maciej PATYK.

ODRA: Haluch – Spychała, Piroch, Żemło, Szrek (67. Pikk) – Mikinicz (87. Sula), Niziołek, W. Kamiński (68. Urbańczyk), Galan, Antczak – Czapliński. Trener Adam NOCOŃ

Sędziował Sebastian Krasny (Kraków). Widzów 3919. Żółte kartki: Kostka, Agbor, Lehaire, Hoogenhout – Czapliński, W. Kamiński, Szrek, Antczak, Mikinicz, Żemło, Pikk, Haluch.


GŁOS TRENERÓW

Adam NOCOŃ: – Bardzo dobra pierwsza połowa w wykonaniu mojego zespołu. Mogę powiedzieć, że kontrolowaliśmy ten mecz. Strzelona bramka, fajny początek drugiej połowy, potem do głosu doszedł przeciwnik, grający bardzo ofensywnie. Gdy straciliśmy bramkę, zaczęły się problemy. Nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce na połowie przeciwnika, cały czas napór Miedzi. No, ale wytrzymał mój zespół, dobrze broniliśmy się, Na minus na pewno to, że nie potrafiliśmy wyprowadzić ataku szybkiego i utrzymać się przy piłce na połowie przeciwnika, o czym wspomniałem już wcześniej. Ale trudno, coś za coś.

Maciej PATYK: – Końcowy rezultat jest taki, że nie możemy być z niego zadowoleni, ale warto ten mecz podzielić na dwie części. Pierwsza połowa, pod względem wolicjonalnym, jak i realizacji założeń taktycznych, była nie do zaakceptowania z naszej perspektywy. Natomiast druga połowa dużo lepsza, dużo więcej stworzonych sytuacji bramkowych. Zawodnicy, którzy weszli na boisko jako rezerwowi wnieśli do naszej gry dużo ożywienia, czego od nich oczekujemy.


Fot. Ernest Kołodziej/miedzlegnica.eu