MŚ w Budapeszcie. Swoboda szóstą sprinterką świata!

Ewa Swoboda przegrała finał o tysięczną sekundy z Brytyjką Diną Asher-Smith, ale ostatecznie sędziowie zadecydowali, że obie panie wystąpiły w finale. Ostatecznie zajęła szóste miejsce.


Swoboda miała szczęście

Nasza najlepsza sprinterka, przed startem w 19. mistrzostwach świata w Budapeszcie wcale nie ukrywała swoich celów. Awans do finału w biegu indywidualnym i walka z koleżankami ze sztafety 4×100 m o jak najwyższe miejsce. – Wszystko jest do zrobienia – mówiła tryskając humorem po kolejnych udanych startach. Jednak nikt nie przypuszczał, że w biegom półfinałowym będą towarzyszyły takie niesłychane emocje.

Polka zajęła trzecie miejsce z czasem 11,01, przegrywając Jamajką Shelly-Ann Fraser-Pryce, pięciokrotną mistrzyni świata, oraz Amerykanką Tamari Davis. Polka była w „poczekalni”, bo musiała czekać na pozostałe biegi. W trzecim biegu okazało się, że Brytyjka Dina Asher-Smith uzyskała ten sam czas, ale jest lepsza o tysięczna sekundy. Niepocieszona Swoboda powędrowała do szatni. A tymczasem polska ekipa złożyła protest. Sędziowie dokonali zmiany i awansowali Polkę do finału! Spełniły się jej marzenia i sprinterka z Żor zapisała się w historii rodzimej „królowej”.

A w nim po takich perypetiach spisała się znakomicie. Swoboda biegła zadziornie, uzyskała 10,97 sek. i ostatecznie zajęła szóste miejsce. Na podium stanęły Amerykanka Sha’Carri Richardson -10,65 oraz Jamajki Shericka Jackson – 10,72, Shelly Ann Fraser-Pryce – 10,77.


Czytaj również:


Natalia Kaczmarek od początku sezonu znajduje się w znakomitej formie i na bieżni w Budapeszcie tylko to potwierdza. W półfinale Kaczmarek wygrała trzecią serię w najlepszym czasie półfinałów 49,50. Z kolei Dominikanka Marileidy Paulino, główna faworytka tej konkurencji, wygrała pierwszy bieg – 49,54, ale przed metą wyraźnie zwolniła. Holenderka Lieke Klavier, kolejna kandydatka do podium, był piąta – 49,87. To niezwykle dobry prognostyk przed środowym finałem. Kaczmarek chłodził optymistyczne nastroje, bo zdaje sobie sprawę jakie czeka je trudne zadanie.

Płotkarz Damian Czykier awansował do półfinału, ale kolejny bieg nie przebiegał po jego myśli. Wszystko zaczęło się dość niefortunnie, bo Senegalczyk Louis Francois Mendy popełnił falstart i został zdyskwalifikowany. Czykier został nieco w blokach startowych, ale dość szybko i dynamicznie pokonywał płotki. Jednak szósty płotek został przez niego skoszony i stracił rytm. Do mety przebiegł jako ostatni z czasem 13,94 sek., ale to był wynik tego błędu. Do mety już nie biegł, lecz „człapał” i stąd też taki rezultat. W tej serii zwyciężył Japończyk Shunsuke Izumiya 13,16, wyprzedzając Amerykanina Daniel Robertsa 13,19 oraz Just Kwaou-Matheya (Francja) 13,31. W tej konkurencji tytuł obronił Amerykanin Grant Holloway – 12,96.


Fot. SPP/SIPA USA/PressFocus