Najsłabsze trzy kwadranse

Trzeci raz z rzędu „Niebiescy” byli w stanie zapunktować w meczu, który zaczął się od 0:1. Trwa odliczanie do hitowej konfrontacji z Arką.


Beniaminek z Chorzowa otwiera I-ligową tabelę. Co prawda punktowo został już dogoniony przez Puszczę Niepołomice, ale raz, że wygrał z nią bezpośrednie starcie, a dwa – legitymuje się lepszym bilansem bramkowym, jako drużyna, która straciła najmniej goli w całej stawce, bo ledwie 10, no i poniosła też najmniej porażek – 1. Miniony weekend pokazał, że Ruch jest w stanie unikać przegranych i punktować nawet w meczach, które nie układają się i w których zbyt wiele nie wychodzi, do tego wyjazdowych. Resovia szybko wyszła na prowadzenie, „Niebiescy” zanotowali słabe 45 minut, ale dali radę się podnieść i uzyskać remis 1:1, który wywołać mógł uczucie… niedosytu, skoro rywale przez ostatnie pół godziny grali w dziesiątkę.

– Z jednej strony na pewno został lekki niedosyt, a z drugiej mamy szacunek do tego punktu. Graliśmy w przewadze zawodnika, ale trzeba szanować remis na niełatwym terenie. Trudno powiedzieć, czemu pierwsza połowa była słabsza. Resovia podyktowała trudne warunki, w drugiej połowie trochę brakło jej sił, a my wróciliśmy w miarę do naszej gry i wyrównaliśmy – opisuje Patryk Sikora, środkowy pomocnik drużyny z Cichej, która niepierwszy raz w tym sezonie lepiej spisała się po przerwie, gwarantując sobie zdobycz.

Osiem zmian to mało

Przy okazji warto zauważyć, że był to piąty w tym ligowym sezonie mecz, w którym Ruch przegrywał 0:1. Ostatecznie poniósł porażkę tylko w jednym – w Łodzi z ŁKS-em 0:2. Ze Stalą Rzeszów i Sandecją Nowy Sącz był w stanie wygrać, zaś w Krakowie i Rzeszowie – zremisować. Trzy poprzednie spotkania Ruch wyciągał ze stanu 0:1 na 5-punktową zdobycz (1:1 z Wisłą i Resovią, 2:1 z Sandecją).

– Ciśnie się kilka uwag – mówił trener Jarosław Skrobacz w Rzeszowie.

– Podziękowania dla moich zawodników za ambicję i to, że potrafiliśmy mecz, który nam się tak bardzo nie układał, wyciągnąć na tyle, że przynajmniej nie przegraliśmy. Pierwszą połowę zaczęliśmy fatalnie. Byliśmy ospali, spowolnieni, praktycznie w żadnej sytuacji nie było w nas agresji, przede wszystkim w pojedynkach. Mogliśmy dokonać i pięciu zmian, a gdyby przepisy dopuszczały, to nawet siedem czy osiem byłoby mało. Zagraliśmy bardzo źle jako zespół, możemy mieć do siebie sporo uwag. Mówię z całym przekonaniem, że to było nasze najsłabsze 45 minut od bardzo, bardzo długiego czasu. Druga połowa była zupełnie inna, wyglądaliśmy lepiej, wyszliśmy na nią z innym nastawieniem. Stworzyliśmy kilka bardzo dobrych sytuacji, ale dobrze bronił bramkarz Resovii. Cały czas byliśmy na połowie przeciwnika, doskakiwaliśmy wysokim pressingiem, narażaliśmy się na kontry, ryzykując, bo chcieliśmy to spotkanie wygrać. To kosztowało nas mnóstwo sił. Do końca walczyliśmy o zdobycie drugiej bramki, ale remis przyjmujemy z pokorą – nie krył szkoleniowiec „Niebieskich”.

Kto za „Kasola”?

Drugiej bramki chorzowianie nie znaleźli, Konrad Kasolik za to w samej końcówce znalazł… żółtą kartkę, czwartą w sezonie, dlatego w najbliższy weekend czeka go pauza. Żelazna trójka środkowych obrońców Ruchu, stanowiona przez Kasolika, Przemysława Szura i Macieja Sadloka, będzie musiała zostać przemodelowana. Trener Skrobacz ma kim zastąpić „Kasola” – to Filip Nawrocki albo Remigiusz Szywacz. Ten pierwszy swój poprzedni występ zaliczył niemal 2 miesiące temu w przegranym starciu z ŁKS-em, potem zmagał się z urazem, ostatnio siedział na ławce. Szywacz z kolei stracił miejsce w składzie, gdy do zdrowia wrócił Sadlok. Były reprezentant Polski na razie ma silną pozycję, choć popełnia też błędy. Z Wisłą i Zagłębiem sprokurował karne, w sobotę w Rzeszowie to jemu uciekł Pedro Vieira, strzelając następnie gola dla Resovii. Z drugiej strony, Sadlok walczył potem o odkupienie win, był aktywny w ofensywie, to po jego strzale Ruch zarobił karnego, a rywal – czerwoną kartkę (za dwie żółte).

W Chorzowie czekają już na niedzielny mecz z Arką. Wydawało się, że będzie to spotkanie na samym szczycie I-ligowej tabeli, ostatecznie Ruch przystąpi do niego z pozycji lidera, a Arka – jako piąty zespół stawki, mający już 5 punktów straty, ale też swoje atuty. Trybuny, mogące pomieścić ponad 9000 widzów, powinny się zapełnić, skoro już w niedzielny wieczór uprawnionych do wejścia było ponad 7,5 tysiąca osób, gotowych zobaczyć, jak niepokonani w lidze przy Cichej „Niebiescy” bronią swojej twierdzy przed najlepiej (5 zwycięstw) punktującym w roli gości zespołem zaplecza ekstraklasy.


Na zdjęciu: W najbliższym meczu trener Jarosław Skrobacz będzie musiał znaleźć zastępstwo dla czołowego obrońcy Konrada Kasolika.
Fot. Marta Badowska/Pressfocus