Niby remis, a jednak porażka

W Polsce, w niektórych środowiskach, utarło się przekonanie, że najlepszym reprezentantem kraju w europejskich pucharach będzie Legia Warszawa. Tak postawioną tezę wcale nietrudno udowodnić, bo przecież stołeczna ekipa bije pozostałe kluby pod każdym możliwym aspektem finansowym, regularnie tryumfuje na krajowym podwórku, może pozwalać sobie na transfery, o których innym – jak na polskie warunki – nawet się nie śniło. Bez kłopotów ściąga w swoje szeregi wyróżniających się piłkarzy ekstraklasy, przez co na papierze prezentuje się naprawdę bardzo dobrze. Problem w tym, że już kolejny raz to właśnie Legia skompromitowała się najbardziej.

Na równi z Gibraltarczykami

Z racji wszystkich wyżej wymienionych argumentów na „Wojskowych” trzeba patrzeć z nieco innej perspektywy. Jeśli Legia chce uchodzić za największą polską markę, musimy od niej też więcej wymagać. Tym bardziej że warszawiacy w eliminacjach do Ligi Europy mierzyli się ze zdecydowanie najsłabszym rywalem, który byłby w zasięgu większości drużyn z naszej ekstraklasy.

Półamatorski wicemistrz Gibraltaru Europa FC to jeszcze niższa półka niż luksemburskie Dudelange, z którym Legioniści odpadli rok temu. Mimo tego na gibraltarskim terenie Legia zremisowała tylko 0:0 i wcale nie była stroną wyraźnie lepszą. Trzeba powiedzieć wprost, że przez większość czasu obie ekipy prezentowały podobny poziom.

Liga Europy. Pech Sanogo

– No właśnie, zawsze jest tak dziwnie, że to Legia sprawia nam rozczarowanie. Jak na drużynę, która chce walczyć o mistrzostwo Polski i zawsze liczy się w krajowych rozgrywkach, powinna swoje spotkanie spokojnie wygrać. Dużo trudniejszych przeciwników mieli Cracovia i Piast, dlatego też uważam, że to te drużyny spisały się na medal, a w przypadku Legii… To taka niemiła niespodzianka – stwierdził Sławomir Chałaśkiewicz, były piłkarz, a obecnie ekspert telewizyjny.

Krakowianie mierzyli się z występującą w lidze słowackiej Dunajską Stredą, gdzie zremisowali 1:1. Gliwiczanie natomiast udali się na bardzo trudny teren Borysowa, gdzie zagrali ze stałym bywalcem Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy, BATE i również zremisowali 1:1, będąc przez większość meczu zespołem wyraźnie lepszym.

Kuriozalne wypowiedzi

Nie ma co ukrywać, że Piast zdobył mistrzostwo Polski w sposób sensacyjny. Jest to zespół niemający wielkiego doświadczenia w europejskich pucharach, który w dodatku stracił latem dwie kluczowe postacie – Tomasza Jodłowca i Aleksandara Sedlara. Mimo tego był w stanie postawić się i osiągnąć bardzo korzystny wynik przed rewanżem na Górnym Śląsku. – Dużą niespodzianką jest zwłaszcza Piast, którego wszyscy skazywali na porażkę. Uważam, że jest to drużyna bardzo solidna, dobrze zgrana. Nie ma może wielkich gwiazd, ale jako kolektyw tworzą naprawdę niezły zespół – ocenił Chałaśkiewicz.

– Zostaną tu legioniści, których ocenię na legionistów i którzy zapie****ają – zapowiedział w maju trener Legii, Aleksandar Vuković. Jego słowa brzmią teraz kuriozalnie, zważając na fakt, że w czwartek tego zaangażowania widać nie było. – Nie mogę narzekać na postawę i zaangażowanie zawodników – przyznał Vuković po meczu z Gibraltarczykami. Później dodał, jakby sam sobie przecząc: – Rywale pokazali charakter. Walczyli o każdą piłkę. Dobrze się czuli na sztucznej murawie, na której grają na co dzień – skoro rywal pokazał charakter i walczył o każdą piłkę, to co robili Legioniści?

– To są bardzo dobre wyniki, pomijając Legię Warszawa, która powinna to spotkanie w cuglach wygrać i mieć już spokój. Piast i Cracovia zasługują na duże słowa uznania. Według wypowiedzi niektórych ekspertów były skazane na porażkę, a jednak forma, którą prezentowały na wiosnę, zdołała się utrzymać – dodał jeszcze Sławomir Chałaśkiewicz, który przed rewanżami jest optymistą.

Trzeba jednak pamiętać, że Dunajska Streda oraz BATE to zespoły, które są w stanie odmienić losy dwumeczu, a Cracovia z Piastem nie mogą odpuścić. W przypadku Legii chciałoby się napisać, że przy Łazienkowskiej poradzą sobie z Gibraltarczykami, ale w zeszłym roku podobnie myślano o Dudelange – choć rewanż był rozgrywany w Luksemburgu. Wciąż prawdopodobna jest jednak opcja, że za tydzień to w Krakowie i Gliwicach będzie płacz, a w Warszawie radość.

Na zdjęciu: – Jestem dumny z pracy, jaką wykonaliśmy – stwierdził po meczu Carlitos, czym zszokował i rozbawił wielu kibiców w Polsce.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ