Nie chcę oglądać takiej reprezentacji

Jacek Bąk, 96-krotny reprezentantem Polski był rozczarowany postawą kadry narodowej po meczu z Łotwą, ostatnim w tym roku.


Jak wrażenia po ostatnich meczach reprezentacji?

Jacek Bąk: – Na mecz z Czechami apetyt był większy. A ten z Łotwą… To był zespół drugoligowy, a spotkanie nie było porywające. Nie chciałbym oglądać takiej reprezentacji nawet pomimo faktu, że wygraliśmy. W kadrze nie widać pomysłu na grę. Taktycznie jest fajnie przez 15 minut, „siedzimy” na nich wysoko, a potem to wszystko się rozmywa. Oni też rozklepali nas 2-3 razy. Wiem, że to się czasem zdarza, ale my powinniśmy mieć zarys, żeby wiedzieć, co chcemy robić na boisku. Tego nie widać. Gramy, bo gramy.

To „czasem się zdarza” w ostatnich miesiącach nie zdarzało się czasem, ale dość często. Dlaczego?

Jacek Bąk: – Wydaje mi się, że to efekt zmiany pokoleniowej. Na dzisiaj nie mamy odpowiednich zawodników, takich jak kiedyś – Piszczek, Glik, Rybus, Krychowiak, Błaszczykowski. Kamil Grosicki ciągle jeszcze jest na te 15-20 minut, może coś pomieszać. Ale nie mamy piłkarzy z takim potencjałem jak w przeszłości. Grzegorz Krychowiak w najlepszym okresie swojej kariery grał w Sevilli i zdobywał Ligę Europy. Sebastian Szymański czy Bartosz Slisz to na dzisiaj nie ten kaliber zawodnika i kadra na tym cierpi.

Są małe plusy

A jaki największy problem dostrzega pan w aktualnej drużynie?

Jacek Bąk: – Kłopotem jest to, że cały czas w zespole są rotacje i reprezentacja co mecz gra w innym zestawieniu. Jest mało zgrania. Gramy trójką w obronie, a na dzisiaj to nie jest według mnie pomysł dla kadry. Wydaje mi się, że optymalnym sposobem byłaby czwórka z tyłu. To oczywiście tylko moje indywidualne zdanie, tak to czuję, bo tracimy dużo goli i musimy coś zmienić.

Przy których piłkarzach może pan postawić plusik za ostatnie spotkania?

Jacek Bąk: – Na pewno Nicola Zalewski i Przemysław Frankowski. Z Łotwą największe zadowolenie dawał Zalewski, który wychował się we Włoszech i na co dzień tam występuje. Widać jego przygotowanie i podejście, jest bardzo szybki i to przyszłość polskiej, ale też europejskiej piłki. I wydaje mi się, że na tych dwóch zawodnikach to się kończy…


Czytaj także:


Wielu polskich piłkarzy w swoich klubach radzi sobie bardzo dobrze. Dlaczego po przyjeździe na kadrę coś się w nich zacina?

Jacek Bąk: – To jest dobre pytanie i nie potrafią na nie odpowiedzieć. Sebastian Szymański w Fenerbahce radzi sobie fenomenalnie, strzela gole, notuje asysty. Z Łotwą grał fajnie 15 minut, a potem zniknął. Nikt nie wie, czemu tak się dzieje. Czy to jakiś paraliż reprezentacyjnej koszulki?

Pan w kadrze zagrał nieraz i również zmagał się z kwestią przestawienia z klubu na reprezentację. Jak pan wspomina ten aspekt piłkarskiego rzemiosła?

Jacek Bąk: – Dla mnie to zawsze było wyróżnienie. Nie było taryfy ulgowej i napędzało mnie to, że będę grał w reprezentacji. Ale może innych to paraliżuje, nie mam pojęcia, może mentalnie jest jakiś problem? Też chciałem sobie na to odpowiedzieć, ale nie mogę… Byli tacy zawodnicy, jak Mirosław Okoński czy Krzysztof Warzycha, którzy w klubach zagranicą grali fenomenalnie, a w reprezentacji to nie było to samo.

Twardy orzech do zgryzienia

Trochę już poznaliśmy Michała Probierza w roli selekcjonera. Przekonuje pana do siebie?

Jacek Bąk: – Trenera rozliczamy z wyników. Te eliminacje były trochę „pokićkane”, bo był jeden szkoleniowiec, potem drugi. Fernando Santos to był kompletny niewypał. Michał ma twardy orzech do zgryzienia, bo przechodzimy zmianę pokoleniową i nie mamy zawodników takiej klasy, jak wcześniej. Reprezentacja wygląda, jak wygląda i musimy uzbroić się w cierpliwość.

Polskę czeka furtkę w postaci baraży. Najpierw zmierzy się z Estonią, która w eliminacjach zdobyła 1 punkt i strzeliła 2 gole. Z kim wygrać, jeśli nie z nią?

Jacek Bąk: – Nie widzę opcji, żebyśmy ten mecz przegrali. Musimy go wygrać i na pewno wygramy. Dopiero następne spotkanie pokaże, w jakim jesteśmy położeniu. Chciałbym, żebyśmy wygrali oba i weszli na mistrzostwa Europy, ale nie chcę też aż tak wybiegać do przodu i mówić, że to będą dwa wspaniałe występy. Dzisiaj nie odczuwam takiego pełnego entuzjazmu. Mamy trochę czasu i każdy zawodnik musi ciężko pracować w klubie, żeby być w optymalnej formie i szansa jest duża – chociaż eliminacje były katastrofalne.


Fot. Rafał Oleksiewicz/Press Focus