Planowa wygrana

Polska – Łotwa. W towarzyskiej grze pokonujemy słabą Łotwę. Błysku w grze biało-czerwonych nie ma. Dobrze że mamy Nikolę Zalewskiego…


Biało-czerwoni mogli prowadzić już po 90 sekundach. Dobra akcja naszych piłkarzy zakończyła się celnym strzałem tylko rezerwowego w starciu z Czechami Sebastiana Szymańskiego, ale świetnie interweniował Rihards Matrevics.

Dobry początek

Zaraz potem 24-letni bramkarz przed siebie odbijał piłkę po mocnym strzale Roberta Lewandowskiego. Nasz zespół zamknął Łotyszy – najsłabszy zespół w grupie D eliminacji Euro, gdzie w 8 meczach zdobyli tylko 3 punkty siedem meczów przegrywając – na własnej połowie. Na efekty nie trzeba było czekać.

Po kilku minutach było 1:0 dla Polski. Z lewej strony świetnie dośrodkował Nicola Zalewski, a sprawę załatwił Przemysław Frankowski, zdobywając swojego drugiego gola w narodowych barwach. Potem dalej atakowaliśmy, mieliśmy zdecydowaną przewagę w środku pola, wykonywaliśmy kolejne rzuty rożne, ale brakowało konkretów pod bramką Łotyszy. Ci swoją szanse mieli w 23 minucie po kontrze, ale Eduard Daskevics strzelił obok interweniującego Łukasza Skorupskiego. To był sygnał dla rywala, że może powalczyć i faktycznie, stłamszenie w pierwszych minutach goście przejęli inicjatywę i starali się odrobić stratę.

U nas znowu było widoczne to, co tak szwankowało w fatalnych dla nas eliminacjach czyli niedokładne podania, straty, nieprzemyślane zagranie. Nie wyglądało to dobrze. Zamiast szybko załatwić sprawę strzelając drugiego gola, to nasi piłkarze niepotrzebnie oddawali pole. W 42 minucie mogło być 2:0 dla naszych. Świetnie dośrodkował Robert Lewandowski, a Zalewski z najbliższej odległości z kilku metrów trafił w ofiarnie interweniującego Matrevicsa. Futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i opuściła murawę. Potem widzieliśmy jeszcze celne uderzenia Frankowskiego i Zalewskiego, ale goli z tego nie było i na przerwę schodziliśmy tylko z jednobramkowym prowadzeniem.


Czytaj także:


Debiutanci w grze

Drugą część zaczęliśmy z zapowiadaną zmianą, między słupkami Skorupskiego zastąpił rewelacyjnie spisujący się w tym sezonie w Ligue 1 Marcin Bułka. Potem jeszcze na boisko weszli Karol Struski i w końcówce Bartłomiej Wdowik. Dla wszystkich był to pierwszy występ w narodowych barwach.

Zaraz po wznowieniu cieszyliśmy się z 82 gola w narodowych barwach Lewandowskiego, który ładnym strzałem głową posłała futbolówkę do siatki. Kolejną asystę zaliczył bardzo dobrze grający na lewej stronie Zalewski, który łatwo wymanewrował Raivisa Jurkovskisa. Niestety, kwadrans przed końcem nasz skrzydłowy – najlepszy we wtorek na boisku – brutalnie został sfaulowany przez Antonijsa Ćernomordijsa i musiał przedwcześnie opuścić boisko.

W 58 minucie dobra interwencja Bułki po celnym strzale z wolnego Janisa Ikaunieksa. Potem golkiper OGC Nice jeszcze kilka razy dobrze się zachował. My znowu po początkowym zrywie i przewadze graliśmy znacznie gorzej. Tak niestety było do końca spotkania i ostatecznie nieudany dla naszej piłkarskiej reprezentacji rok kończymy niewysoką wygraną z Łotwą, która wcześniej, w starciach z Chorwatami czy Turkami traciła po cztery czy pięć bramek.


Polska – Łotwa 2:0 (1:0)

1:0 – Frankowski, 7 min (asysta Zalewski), 2:0 – Lewandowski, 48 min (głową, Zalewski)

POLSKA: Skorupski (46. Bułka) – Wieteska, Bednarek, Kiwior – Frankowski, Piotrowski (61. Struski), D. Szymański (61. Slisz), S. Szymański (78. Grosicki), Zalewski (78. Wdowik) – Lewandowski (61. Świderski), Buksa. Trener Michał PROBIERZ.

ŁOTWA: Matrevics – Jurkovskis, Ćernomordijs (88. Oss), Balodis, Ciganiks – Jaunzems (61. Zelenkovs), Tobers (72. Saveljevs), Emsis, J. Ikaunieks (88. Tonisevs), Daskevics (61. Krollis) – Uldrikis (72. Regza). Trener Dainis KAZAKEVICS.

Sędziował Ondrej Berka (Czechy). Żółte kartki: Bednarek (32. faul), Świderski (69. faul) – Uldrikis (27. faul), Ćernomordijs (75. faul), Oss (90+3. faul).


Fot. Rafał Oleksiewicz/Pressfocus