Trudny los selekcjonera

W swojej 25 letniej pracy dziennikarza dwa razy byłem świadkiem, jak zaraz po meczach trener żegnał się z narodowym zespołem.


Po raz pierwszy było to pod koniec stycznia 2008 roku w Tamale w Ghanie podczas Pucharu Narodów Afryki, kiedy po przegranym meczu w grupie z Angolą z funkcją selekcjonera reprezentacji Senegalu żegnał się Henryk Kasperczak.

Wyjątkowa klasa

Teraz sytuacja powtórzyła się w Ołomuńcu podczas eliminacyjnego spotkania Czechy – Mołdawia. Ku konsternacji wszystkich, z narodową jedenastką naszego południowego sąsiada pożegnał się Jaroslav Szilhavy. Uczynił to z wyjątkową klasą, bo raz że po raz kolejny awansował z prowadzonym przez siebie zespołem na mistrzostwa Europy, jak na Euro 2020, a dwa że – tak się przynajmniej wydaje patrząc na wszystko z boku – zrobił to na swoich zasadach, po spełnieniu zadania, ale jak przyznał, tego ciśnienia, tej presji z zewnątrz, wspomniał nawet o agresji i złości w stosunku do swojej osoby, ostatecznie nie wytrzymał.

Szilhavy prowadził czeską reprezentację w 56 międzynarodowych grach, z których prawie połowę wygrał, bo 26. To prawie tak jak nasz Michał Probierz, który jak na razie na 4 mecze w roli selekcjonera dwa wygrał i dwa przegrał. Celu jednak – czyli bezpośredniego awansu na Euro nie osiągnął. Wpływ na to miały remisy z Mołdawią u siebie i z Czechami także na Narodowym. W naszym wypadku atut własnego boiska nie miał żadnego znaczenia.

Za wcześnie

Jak ocenić te pierwsze miesiące pracy Probierza z biało-czerwonymi? Na razie za wcześnie na daleko idące wnioski. Tutaj najlepszym podsumowaniem będzie to co wydarzy się w marcu, co będzie po barażach o mistrzostwo Europy. Na razie wiemy tyle, że zagramy z Estonią o finał tych play-offów. W teorii to najsłabszy zespół startujący w szranki gier w marcu, ale przestrzegałbym przed lekceważeniem kogokolwiek. Jak pokazały te zakończone właśnie eliminacje, tak fatalne dla nas, lekceważyć nikogo nie można.


Czytaj także:


My nawet z Łotwą, która w tych eliminacjach na osiem meczów siedem przegrała, to mieliśmy momentami duże problemy. Zaklinanie rzeczywistości przez zawodników czy samego trenera, że jest wiele powodów do optymizmu, brałbym w szeroki nawias. Sam szkoleniowiec też musi się zastanowić nad decyzjami, które podejmuje. Będąc akurat w Ołomuńcu w poniedziałek na meczu Czechy – Mołdawia, to byłem pytany przez zagranicznych dziennikarzy jak to jest, że nowy polski trener powołuje do reprezentacji gracza z trzeciej ligi.

Dziwne decyzje

Faktycznie, niektóre decyzje trenera Probierza są dziwne, a niektóre niezrozumiałe. Tak jak postawienie w decydującym meczu z Czechami na trzech defensywnych pomocników i trzymanie na ławce do 85 minuty będącego w bardzo dobrej formie Sebastiana Szymańskiego. Tutaj jednak sam trener i jego sztab musi sobie zrobić rozliczenie, analizę i tak pewnie będzie.

Na koniec jeszcze o Estonii. Trener Probierz musi pamiętać, że jego kolega z boiska Waldemar Fornalik w debiucie na selekcjonerskim stołku w 2012 roku przegrał z tym rywalem. Było to jednak lata temu. Teraz jest inny czas. Naszemu obecnemu trenerowi kadry pozostaje życzyć, żeby nie było w jego przypadku tak, jak z Henrykiem Kasperczakiem czy Jaroslavem Szilhavym.


Fot. Tomasz Folta/PressFocus