Kolejny tie-break dla biało-czerwonych

Nie było łatwo, ale w końcu reprezentacja Polski odniosła czwarte zwycięstwo w Lidze Narodów. Tym razem na inaugurację drugiego turnieju w Rotterdamie biało-czerwoni wygrali z Niemcami 3:2. Tego tie-breaka można było uniknąć, ale gra mocno falowała. Mamy jednak nadzieję, że w kolejnych potyczkach nasi siatkarze będą grali stabilnie.


Do Rotterdamu udała się znacznie silniejsza ekipa niż ta, która występowała w pierwszym turnieju w Nagoi. Przeciwko reprezentacji Niemiec wystąpiliśmy prawie w najsilniejszym składzie z kapitanem Bartoszem Kurkiem oraz Wilfredo Leonem, ale z jedną niespodzianką. W podstawowym składzie pojawił się środkowy GKS-u Katowice Sebastian Adamczyk, który zadebiutował w Lidze Narodów. I trzeba przyznać, że do pewnego momentu dzielnie sobie poczynał i, mimo wszystko, mecz zapisze po stronie plusów. Biało-czerwoni dysponowali niezłym przyjęciem i stąd Grzegorz Łomacz miał nieco ułatwione zadanie w kierowaniu grą. Doświadczony rozgrywający wykorzystał umiejętności skrzydłowych, ale nie stronił od gry środkiem. Od początku byliśmy na prowadzeniu, ale rywale nie dawali za wygraną. W końcu doprowadzili do remisu 17:17 i przez krótki fragment meczu była gra punkt za punkt. Jednak końcowe akordy należały do naszych siatkarzy. Duet Kurek – Leon był niezwykle skuteczny, ale kropkę nad „i” postawił atakiem ze środka Adamczyk.


Czytaj więcej o siatkówce


Kolejne odsłona się rozpoczęła po myśli naszego zespołu i nic nie wskazywało, że nastąpi nieoczekiwany zwrot akcji. Po ataku Kura objęliśmy prowadzenie 17:12 i nagle w jednym ustawieniu straciliśmy sześć punktów. W tym momencie na parkiecie przebywali rozgrywający Jan Firlej oraz ataku Bartłomiej Bołądź. Trener Grbić szybko powrócił do wyjściowego składu i wydawało się, że sytuacja została opanowana. Prowadziliśmy 20:17 i nagle rywale odwrócili sytuację. To podopieczni trenera Michała Winiarskiego raz po raz kończyli ataki i zdobywali seryjnie punkty. Niemcy doprowadzili do remisu i to był sygnał, że ta potyczka nie będzie żadnym spacerkiem.

A tymczasem przegrana podziałała na naszych siatkarzy jak płachta na byka. Zaczęli z wysokiego „C” i błyskawicznie objęli prowadzenie 13:4. A potem kroku po kroku zmierzali konsekwentnie do końca. Wygrana nie podlegała żadnej dyskusji i spodziewaliśmy się rychłego końca. Nic z tego! Kolejną partię rozpoczęliśmy w kiepskim stylu i Niemcy objęli prowadzenie 13:5. W tym momencie trener Grbić wziął drugi czas, ale swoimi uwagami niewiele wskórał. Przegrywaliśmy już 6:16 i w tym momencie przy serwisie Jakuba Kochanowskiego zdobyliśmy sześć punktów. Przy stanie 12:16 środkowy z Rzeszowa w końcu się pomylił. I rywal opanowali chwilowe turbulencje i ponowie zaczęli punktować. Doprowadzili do remisu i o wygranej w meczach biało-czerwonych, po raz trzeci w tej edycji Ligi Narodów, miała zadecydować tie-break. A w nim nasi siatkarze zaczęli w dobrym stylu i objęliśmy prowadzenie 5:2 i cały czas ją utrzymywaliśmy. Gra była nierówna, bo obok błyskotliwych momentów było wiele przestojów oraz sporo błędów.

Niemcy – Polska 2:3 (21:25, 25:22, 14:25, 25:17, 10:15)

NIEMCY: Tille, Reichert (3), Krage (8), Boehme (13), Brand (2), Krick (1), Graven (libero) oraz Zimmermann, Weber (10), Schott (5), Roehers (11), Kalibera, Brehme (9). Trener Michał WINIARSKI.

POLSKA: Łomacz (1), Leon (19), Adamczyk (9), Kurek (18), Bednorz (14), Huber (10), Zatorski (libero) oraz Firlej, Bołądź (6), Kochanowski (3). Trener Nikola GRBIĆ.

Sędziowali: Olivier Guillet (Francja) i Juraj Mokry (Słowacja).

Przebieg meczu Niemcy – Polska

  • I: 6:10, 10:6, 13:15, 18:20, 21:25.
  • II: 7:10, 11:15, 17:20, 25:22.
  • III: 4:10, 5:15, 8:20, 14:25.
  • IV: 10:4, 15:6, 20:13, 25:17.
  • V: 2:5, 6:10, 10:15.

Bohater – Bartosz KUREK.


Na zdjęciu: Bartosz Kurek był bohaterem meczu Niemcy – Polska.


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.