Czas na numer 61

Niemiecka Bundesliga wystartowała i od 2013 roku zadaje sobie to samo pytanie. Czy komuś w końcu uda się zdetronizować Bayern Monachium?


W minionej kampanii było blisko. Przed ostatnią kolejką wszystko w swoich rękach miała Borussia Dortmund, ale została „pożarta” przez presję, w efekcie czego tylko zremisowała z Mainz. Bayern to wykorzystał i choć nie bez problemów, to jednak pokonał Kolonię, zrównał się z BVB punktami i wyprzedził ją lepszym bilansem bramek. To był 11. z rzędu „meister” zdobyty przez giganta z Monachium.

KTO MISTRZEM?

Era Juergena Kloppa odcisnęła na Bundeslidze tak wielkie piętno, że jako głównego rywala Bayernu zawsze wymienia się Borussię Dortmund. W tych 11 sezonach BVB wicemistrzem była (tylko?) 6 razy, z czego 4 razy w 5 ostatnich kampaniach. I faktycznie, biorąc pod uwagę ostatnie lata, to właśnie ją należy upatrywać jako ewentualnego protagonistę w 61. sezonie niemieckiej ligi centralnej. Tym bardziej że przecież kilka miesięcy temu niewiele jej brakło do sukcesu… Pytanie tylko, czy strata lidera środka pola, Jude’a Bellinghama, została odpowiednio załatana.

W dalszej kolejności wymienić należy RB Lipsk. Klub spod znaku Red Bulla – choć wielu się to nie podoba – na stałe zagościł już w niemieckiej czołówce. Latem stracił co prawda kilka gwiazd za sumę ćwierć miliarda euro. Ściągnął jednak jakościowych zmienników, co udowodnił… bijąc 3:0 Bayern w Superpucharze. Ale czy podobną jakość pokaże na przestrzeni 34 kolejek?

KTO DO LIGI MISTRZÓW?

Niemcy wykreowały ostatnio swoje mocne top3 w postaci Bayernu, Dortmundu oraz Lipska. Jasne, że czasem któraś z tych ekip ustąpi komuś miejsca na podium, ewentualnie w ogóle wypadnie z miejsc dających Ligę Mistrzów, ale to właśnie ich należy wskazywać jako faworytów do Champions League. Kto będzie czwarty? Najlepsze papiery ma na pewno Bayer Leverkusen, który latem dokonał świetnych w teorii transferów (J. Hofmann, Boniface, Xhaka, Grimaldo) i który celował będzie zapewne nawet i w podium. Nie można również skreślać Wolfsburga, także odpowiednio wzmocnionego (m.in. Chorwatem Lovro Majerem). No i jest jeszcze aktualny reprezentant Bundesligi w LM, czyli Union Berlin… ale czy kopciuszkowi znowu uda się znaleźć jego zaczarowany pantofelek?

Niemiecka Bundesliga
Trener Kolonii nazwał nowego napastnika Bayeru Leverkusen, Victora Boniface’a, jednym z najlepszych w Europie. Fot. pressinphoto/SIPA USA/PressFocus

KTO SPADNIE?

W każdej lidze podczas zadawania tego pytania wszystkie oczy kierowane są w stronę beniaminków. W Niemczech nie jest inaczej, tym bardziej że do najwyższej ligi awansowały ekipy, którym tego awansu jakoś przesadnie się nie wróżyło. Składy Heidenheim i Darmstadtu pod względem wycen rynkowych wyraźnie odstają od pozostałych, lecz o ile ci drudzy mają jeszcze jakiejś doświadczenie w Bundeslidze (głównie lata 2015-17), o tyle ci pierwsi są absolutnym beniaminkiem, który jeszcze nigdy nie posmakował wielkiej piłki. FCH będzie łakomym kąskiem dla… każdego.

Nadzieją beniaminków będzie na pewno Bochum. Już w poprzednim sezonie wydawało się ono pewniakiem do spadku, ale wbrew opiniom ekspertów zaparło się rękami i nogami, dzięki czemu rozpoczyna swój trzeci z rzędu sezon na szczycie. Tak jak Heidenheim z Darmstadtem będą liczyły na słabość Bochum, tak Bochum… będzie liczyło na beniaminków. Oczywiście te nieco mocniejsze kluby – pokroju Augsburga, Kolonii, Mainz czy Werderu – również nie mogą spać spokojnie. Przykład Herthy z zeszłego sezonu dobitnie pokazuje, że każdy może „zlecieć” z Bundesligi.

KTO KRÓLEM STRZELCÓW?

Po ostatniej wyjątkowo „biednej” kampanii, kiedy wyścig o tradycyjną armatkę ciągnął się ślamazarnie, w efekcie czego ledwie 16 trafień dało nagrodę Niklasowi Fuellkrugowi z Werderu i Christopherowi Nkunku z Lipska, wydaje się, że teraz w Bundeslidze jest w końcu porządny kandydat. To oczywiście Harry Kane, ściągnięty przez Bayern za 100 mln euro. Wiadomo, że stoi przy nim kilka znaków zapytania – jak poradzi sobie po raz pierwszy w karierze opuszczając Anglię itp. – ale drugiego tak klasowego snajpera w Niemczech obecnie nie ma.

Nie znaczy to, że Kane już teraz może cieszyć się z korony. W końcu Dortmund także ma solidną „dziewiątkę”, jaką jest Sebastien Haller. Iworyjczyk wyleczył raka i już na wiosnę pokazał kapitalną dyspozycję, więc wydaje się, że jest gotowy, aby rzucić Brytyjczykowi rękawicę. Może swój wynik z poprzedniego sezonu poprawi Fuellkrug, a może Bayer Leverkusen zrobi użytek ze świetnie zapowiadającego się 22-letniego Victora Boniface’a? – Nawet gdybym miał do dyspozycji 100 milionów euro, to nie kupiłbym Kane’a. To bardzo dobry piłkarz, ale nie odpowiada mojej filozofii. Zdecydowanie wolałbym Victora Boniface’a. Uważam, że to jeden z najlepszych napastników w Europie – powiedział trener… Kolonii, zawsze szczerzy Steffen Baumgart.

KTO HITEM TRANSFEROWYM?

Okienko wciąż trwa, więc ktoś ciekawy może jeszcze za Odrę trafić, ale i tak trudno mu będzie pobić najdroższy transfer w historii Bundesligi, czyli Harry’ego Kane’a. Nie brak opinii mówiących, że – pomijając już kwestię wydanych 100 mln – to największa transakcja, jaka kiedykolwiek miała miejsce w Niemczech. W końcu do Monachium przybył wielki gwiazdor Brytyjczyków, kapitan reprezentacji Anglii, jedna z twarzy potężnej i obrzydliwie bogatej Premier League, z którą Bundesliga w niewielu aspektach może się równać. Inne topowe angielskie kluby liczyły na transfer Kane’a, lecz ten wybrał Bayern, wietrząc tam szansę na zdobycie swojego pierwszego trofeum w karierze (Tottenham nie wygrał nic od 2008 roku), a w nieco dalszej perspektywie również i Ligi Mistrzów. Jednak nie samym Kanem Bundesliga żyje.


Czytaj także:


Bawarczycy dokonali też przecież czwartego najdroższego zakupu w historii ligi, ściągając lidera defensywy mistrza Włoch, Koreańczyka Min-jae Kima za 50 mln euro. RB Lipsk wziął gwiazdę ataku ligi francuskiej Loica Opendę za prawie 40 mln euro, bijąc swój rekord transferowy, a różnicę może też zrobić utalentowany holenderski pomocnik Xavi Simons. Bayer Leverkusen przywrócił Bundeslidze Szwajcara Granita Xhakę z Arsenalu, a także dołożył wyróżniającego się w Belgii wspomnianego snajpera Boniface’a. Wielu było w szoku również wtedy, gdy „Die Werkself” za darmo „wyjęli” z Benfiki lewego obrońcę Alejandro Grimaldo. Nawet Union Berlin pozwolił sobie na odrobinę szaleństwa, kupując finalistę Ligi Mistrzów i reprezentant Niemiec Robina Gosensa. Warte uwagi były też ruchy Wolfsburga. Na pierwszy plan wysunął się reprezentant Chorwacji Lovro Majer, ale także duński wahadłowy Joakim Maehle daje swoim przyjściem sporo nadziei.


Czy wiesz, że…

Heidenheim to absolutny beniaminek Bundesligi, który jeszcze nigdy wcześniej w niej nie występował. W 2014 roku po raz pierwszy awansował do 2. ligi, a po 9 kolejnych latach trafił do elity. Za progres i ciągły rozwój klubu odpowiada trener Frank Schmidt, pracujący z drużyną od 17 września 2007 roku! 49-latek urodził się w Heidenheim (an der Brenz), był piłkarzem. W zespole ze swojego miasta spędził ostatnie kilka lat zawodniczej kariery. Samo Heidenheim leży na południu Niemiec, w Szwabii, mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Stuttgartem a Augsburgiem, niedaleko Ulm.


  • 3 POLAKÓW należy spodziewać się w rundzie jesiennej na bundesligowych boiskach. To Jakub Kamiński z Wolfsburga, Robert Gumny z Augsburga oraz nowy nabytek Werderu Brema – Dawid Kownacki. Znacznie więcej „biało-czerwonych” jest w 2. Bundeslidze: Michał Karbownik (Hertha), Tymoteusz Puchacz (Kaiserslautern), Damian Michalski (Greuther Fuerth), Karol Niemczycki (Fortuna), Marcin Kamiński (Schalke), Adam Dźwigała (St. Pauli) oraz Miłosz Brzozowski (Hansa Rostock).

BUNDESLIGOWICZE W TABELI WSZECHCZASÓW

1. Bayern 58 sezonów* 3995 punktów
2. Dortmund 56 3079
3. Werder 58 2922
4. Stuttgart 56 2765
5. Gladbach 55 2762
8. Eintracht 54 2488
9. Kolonia 51 2457
10. Leverkusen 44 2351
13. Bochum 36 1451
15. Wolfsburg 26 1241
19. Freiburg 23 962
23. Mainz 17 728
24. Hoffenheim 15 682
28. Augsburg 12 465
29. Lipsk 7 441
35. Union 4 210
41. Darmstadt 4 117
57. Heidenheim 0 0


Czy wiesz, że…

Aktualnie w Bundeslidze znajduje się 7 klubów, które nigdy z niej nie spadły. Najdłuższą serię notuje oczywiście Bayern, który dostał się do najwyższej ligi w 1965 roku (gra od jej 3. sezonu) i nie ma zamiaru tego zmieniać. Prócz niego są to jeszcze: Bayer Leverkusen (1979), Wolfsburg (1997), Hoffenheim (2008), Augsburg (2011), RB Lipsk (2016) oraz Union Berlin (2019). Siłą rzeczy doliczyć też można jeszcze Heidenheim.


Na zdjęciu: Jakub Kamiński (z lewej) to jeden z trzech Polaków, których będzie można zobaczyć na bundesliowych boiskach.
Fot. Philippe Ruiz/Xinhua/PressFocus